Przez ostatni miesiąc ponad 700 tys. ludzi ze wschodnich obwodów Ukrainy na rozkaz Putina zostało wywiezionych siłą na Syberię i Sachalin, wyspę przy wybrzeżu Oceanu Spokojnego, kiedyś japońską. Wśród nich, jak oświadczyła pełnomocniczka do spraw przestrzegania praw człowieka w Kijowie, jest 120-130 tys. dzieci. Za jakiś czas ktoś to opisze i niektórzy poznają dokładną liczbę i ich dalsze losy. Zsyłki i wygnanie na oczach globalnego świata w XXI wieku? Tak
Dzisiaj ta informacja konkuruje w kliknięciach i przegrywa z opiniami o grze Benzemy przeciwko Chelsea FC, zaletach wibratora wielkości szminki czy „pewności” Kaczyńskiego ws. „zamachu” sprzed lat i eksplozji samolotu z bliźniakiem-prezydentem pod Smoleńskiem, którego – jak rozumiem – nie słyszeli i nie zauważyli piloci, bo ostanie minuty i sekundy przed katastrofą wszyscy mogą śledzić z zachowanych nagrań czarnej skrzynki. Tak jak my, wtedy, 10 kwietnia 2010 roku przed telewizorami, bez złudzeń i urojeń. Ludzie klikają i interesuje ich to tak samo, albo mniej, jak wyssane z palca doniesienia o domniemanym transferze „najlepszego piłkarza świata” Roberta Lewandowskiego z Bayernu do Barcelony. Kłamstwo czy prawda? – jakie to ma znaczenie, gdy przynosi korzyści?
PRZECZYTAJ TAKŻE: Kto dziś tuczy Putina i Rosję?
Przez 46 dni wojny ponad 4,5 miliona ludzi uciekło z Ukrainy, w tym ponad 2,6 mln przez i do Polski, jak podaje biuro ds. uchodźców ONZ. Ilu zginęło żołnierzy i cywilów w tej bezsensownej i okrutnej, jak mongolski najazd w XIII wieku wojnie niektórzy dowiedzą się później. Teraz informacje są przede wszystkim przerażające. Gwałty, jasyr, łupiestwo. Burzone dom za domem miasta. Odwracamy od nich wzrok, nie śledzimy już od rana, jak w pierwszym tygodniu doniesień z frontu, a później nie będziemy mieli na to czasu, bo praca, film, kolacja w mieście, choć może niektórzy zwrócą uwagę i zagadną Ukrainkę, która podaje im do stołu. Niektórzy przez łzy, przerażeni, pełni obaw i empatii publikują i powielają w globalnym świecie mediów kolejne wstrząsające relacje z walczącej o wolność Ukrainy, do której w międzyczasie zjeżdżają się z pielgrzymkami dbający o swój wizerunek demokratyczni politycy, wszyscy tylko nie papież, który dba o dobre stosunki z kościołem prawosławnym, zawsze przy władzy.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Wojna jako sprawdzian
Putin zwariował i odrzucił w kąt i olał całe tragiczne doświadczenie ludzkości, w tym to ostanie z XX wieku. Wróciło co było. Pogarda, nienawiść, rozdawana innym na oślep śmierć i cierpienie w imię żądzy władzy i urojeń o swoim znaczeniu. Źle i dobrze, bo na razie za naszymi granicami. Może dojdzie to do nas między oglądanymi odcinkami serialu Netflixa, meczyku, pogadanki z Youtuba czy promocjami z Lidla, a może nie…
Ludność dalej w istotnej części popiera podobnych Putinowi populistów, bo liczy się kasa a światem rządzi siła i nasze musi być na wierzchu. Szlachetni demokraci piszą jak zwykle mądre teksty i wzywają do używania rozumu, ale głos ich ginie w świecie zgiełku, samotnej, komercyjnej pogoni za wygodą, w świecie „ciekawostek” ważniejszych od wszystkiego. Bezsilność silnych.
- Paweł Bujalski – polityk, samorządowiec, przedsiębiorca, wiceprezydent Warszawy w latach 1994–1999.
Tekst opublikowany został na pawelbujalski.blog
fot. Pablo Picasso Guernica, Interlude.hk