W Polsce przez czas jakiś obowiązywała inna metoda przeliczania głosów w wyborach do parlamentu – metoda Sainte-Laguë. Generuje ona wyniki lepiej odzwierciedlające poglądy wyborców, podczas gdy metoda D’Hondta sprzyja większym partiom [w Polsce zastosowano ją podczas wyborów parlamentarnych w 1991 roku – red.]
– Gdyby liczono głosy według metody Sainte-Laguë, to PiS miałby 200 posłów. Do widzenia, nie ma rządu! Straciłaby również Platforma Obywatelska. Zyskałaby lewica, a najwięcej Konfederacja – mówi Jacek Rakowiecki cytując najnowszy Przegląd.
Z Agnieszką Wiśniewską, redaktorką naczelną „Krytyki Politycznej” polecają życzliwie, co trzeba i warto przeczytać, a czego nie trzeba i nie warto.
W tym tygodniu o tym co łączy wszystkich Polaków.