Argumentacja o tym, że „kozaczenie” i cięcie zasieków daje paliwo wojennej propagandzie i alibi dla przemocowych działań straży, pogarszając tylko sytuację 32 ludzi w Usnarzu Górnym, jest oczywiście niepusta. Ale paliwo oni sobie znajdą zawsze. Zrobią je sobie z niczego. Nie trzeba ani słów Frasyniuka, ani „radykalnych akcji”
Komu właściwie mamy nie dawać paliwa? Bąkiewiczowi? Kamińskiemu? Wąsikowi? Naprawdę? A gdzie jest nasze paliwo?
Ludzie w Usnarzu są ofiarami nie tylko Łukaszenki i nie tylko PiS-u. Są wynikiem strategii push back – akceptowanej przez polskich polityków opozycji, przywódców większości europejskich państw i coraz wyraźniej – samej Unii. Włosi dofinansowują i doposażają libijskie służby, żeby migrację powstrzymać przy tamtej granicy. Duńczycy deportują swoich cudzoziemców. Europejski Trybunał Praw Człowieka każe Polsce i Litwie nakarmić i napoić uchodźców, ale nie każde ich przyjąć i wszcząć postępowanie azylowe zgodnie z konwencją genewską. Wolimy, by uchodźcami z Syrii zajął się Erdogan. Zasieki Błaszczaka nie budzą oburzenia i krytyki w Europie. Są zgodne z postulatem „szczelnych granic Unii”.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Brońmy granicy przed Łukaszenką i Putinem, nie ich ofiarami . Obywatelskie nieposłuszeństwo na granicy
To jest przecież zrozumiały postulat. Ale warto otwarcie powiedzieć, co on naprawdę oznacza. To okrutna polityka bezwzględnego egoizmu, odwracania się od cierpienia, za które współodpowiadamy – jak odpowiadamy za dwudziestoletnią wojnę w Afganistanie i teraz za pozbawienie tam milionów ludzi zachodniego protektoratu, dzięki któremu żyli wierząc w wartości naszego świata i walcząc jako nasi sojusznicy w naszej wojnie, którą teraz nagle uznaliśmy za wyłącznie afgańską sprawę.
Istnieją miliony ludzi cierpiących jak ludzie z Usnarza albo bardziej. W tysiącach miejsc innych niż Usnarz i bardziej odległych – właśnie dlatego, że odstraszyły ich zasieki, które uznaje się za właściwą metodę. My ich tylko nie widzimy i wygodnie jest nam zapomnieć, że istnieją, albo uwierzyć, że nie mamy wpływu na ich cierpienie. Postulat „nie eskalujmy, najpierw pomóżmy ludziom z Usnarza” ma również ten wymiar. Pozwala zapomnieć o milionach innych cierpiących tak samo. Na pewno tego chcemy? Na pewno prawdziwa jest teza, że „kozaczący” przy zasiekach ludzie robią to kosztem cierpiących ludzi?
To przede wszystkim nieprawda, że nie mamy wpływu na cierpienie ludzi w odległym Afganistanie, w Syrii, Somalii, Erytrei i wielu innych miejscach. Mamy wpływ. Oczywiście możemy go mieć. To właśnie zasieki.
Zasieki nie mogą być jedyną polityką, którą ma do zaoferowania np. Unia. Albo Polska, która jest jednym z państw granicznych, co sprawia, że nasza polityka staje się krytycznie ważna i że wyznaczamy właśnie wzorce. Błaszczak z Kamińskim wyznaczają swoje. Trzynaścioro aktywistów próbuje wyznaczyć inne. Co wybierze demokratyczna opinia publiczna w Polsce?
Obawiam się, że niestety znam odpowiedź.