Opublikowanie na stronie CBA materiałów operacyjnych ze sprawy „Krystyna” to kolejny dowód na to, jak instrumentalnie politycy PiS traktują służby specjalne. A właściwie teraz już policję polityczną
Co ciekawe, w opublikowanych plikach nie ma żadnych dowodów na przestępstwa popełnione rzekomo przez Jolantę i Aleksandra Kwaśniewskich. Żeby tak twierdzić trzeba mieć chorą wyobraźnię. Są ewentualnie sygnały o przestępstwie podatkowym, ale popełnionym przez inne osoby. Ale i te są słabe i wymagałyby dodatkowych potwierdzeń. Najbardziej karalne ze wszystkiego, co można znaleźć na stronie CBA, to całkowity brak troski o tajemnicę śledztwa (po takich publikacjach traci ono jakikolwiek sens) i zupełne lekceważenie dóbr osobistych przypadkowych ludzi.
Kiedy czytałem protokoły z podsłuchów ujawnionych na stronie CBA, nie mogłem zrozumieć jak można wyciągać tak kategoryczne wnioski z tak wątłych przesłanek. Zamiast zarzutu prania pieniędzy można tam łatwo wyczytać, że Jolanta Kwaśniewska (znająca się przecież na rynku nieruchomości) podsunęła zamożnemu znajomemu okazję kupienia willi, która w ciągu najbliższych paru lat powinna bardzo znacząco zyskać na wartości. On w zamian pozwolił rodzinie Kwaśniewskich korzystać z willi jak z własnej, i prawdopodobnie strony uzgodniły jakiś udział w zysku za takie pośrednictwo i opiekę. Tym bardziej, że willa w której mieszkał były prezydent, z pewnością zyskuje na wartości.
Oczywiście zgaduję, ale czym moje zgadywanie jest różne od spekulacji CBA, które wyraźnie uczepiło się jednej – najbardziej niekorzystnej dla „figurantów“ – wersji. Nie próbując nawet weryfikować podejrzeń o tak oczywiste sprawdzenia, jak weryfikacja danych dotyczących transakcji z 2006 roku przez przejrzenie przepływów finansowych nabywcy willi. I jego rzeczywistych relacji z Jolantą Kwaśniewską.
Nic dziwnego, że zarzut z art. 299 kk, czyli „pranie pieniędzy” nie utrzymał się ani przed następnym kierownictwem CBA, ani w prokuraturze.
Publikacja tych materiałów, w rzeczywistości kompromitujących dla Centralnego Biura Antykorupcyjnego, bo potwierdzających ich naiwność i brak profesjonalizmu, niewątpliwie ma „przykryć” szereg wpadek CBA i innych służb kierowanych przez Mariusza Kamińskiego, w ostatnich latach. Od sprawy Mariana Banasia zacząwszy, poprzez powiązania agentów Biura z mafią paliwową, po kradzież kasy z funduszu operacyjnego.
Pewnie ważnym celem jest wypuszczenie na łup opinii publicznej plotek, jak żyją i bawią się „elyty”. W żaden sposób nie podważają jednak publicznie ujawnionych przez Tomasza Kaczmarka zarzutów o przekroczenie przez szefów CBA uprawnień w 2008 i 2009 r.
Warto też pamiętać, że zgodnie z nową ustawą o prokuraturze, ujawnienie materiałów ze śledztwa może nastąpić tylko wtedy, gdy jest to związane z ważnym interesem państwa lub jego bezpieczeństwem. Jaki związek z tymi tak ważnymi kryteriami ma zakup willi w Kazimierzu przed kilkunastu laty?
Zła wola i niechlujstwo CBA ma jeszcze jeden skutek. Nieudolne zacieranie danych osobowych osób trzecich, i zachowanie w nagraniach bardzo ostrych opinii o różnych znajomych rozmówców (łatwo rozpoznawalnych w środowisku), to oczywiste naruszenie dóbr osobistych. Nie zdziwiłbym się, gdyby niektórzy z nich wystąpili do sądu o odszkodowanie i je uzyskali. Ze wspólnej kieszeni wszystkich podatników. Bo przecież nie wyłącznie uczestników tych głupich zabaw, którzy chętnie przyznają sobie wysokie nagrody.
fot. Wikimedia
O autorze
Piotr Niemczyk
W latach 90. dyrektor Biura Analiz i Informacji Urzędu Ochrony Państwa, wiceszef zarządu wywiadu UOP. Wieloletni ekspert Sejmowej Komisji ds. Służb Specjalnych. Współorganizator Krajowego Centrum Informacji Kryminalnej. Członek Rady Konsultacyjnej przy ośrodku szkolenia ABW w Emowie. Obecnie jest niezależnym ekspertem ds. bezpieczeństwa