Mówią, że propaganda TVPiS miała wpływ na wynik wyborów, ale „nie da się tego wyliczyć” i nie można określić, czy to miało, a jeżeli tak, to jaki wpływ na wynik wyborów. Mówią też, co jest absolutnie niezrozumiałe, że od oceny konstytucyjności wyborów nie jest Sąd, tylko Trybunał Konstytucyjny! Sic! Oczywiście, że Sąd jest od oceny, bo TK stwierdza na czyjś wniosek czy dana ustawa lub przepis jest zgodny z Konstytucją, a nie ocenia realizację obowiązującego prawa w praktyce, bo od tego jest właśnie Sąd i oczywiście, że „da się wyliczyć” i złamano prawo. Jasne jest, że media, redakcje, dziennikarze mogą i wyrażają swoje opinie, ale robią to na własny rachunek i powinny w zgodzie z prawem. A obowiązują w Polsce przepisy regulujące finansowanie kampanii wyborczej, określają zasady i limity oraz obowiązują regulacje prawne określające zasady i reguły działania mediów publicznych. Istnieje też rynek mediów, reklamy i czasu antenowego, który pozwala wycenić i określić dokładnie wartość usługi świadczonej na rzecz kandydata. Finansowanie przez TVPiS z pieniędzy publicznych kampanii jednego z kandydatów i nie wypełnienia norm określonych w przepisach o mediach publicznych dotyczących ich udziału w kampaniach wyborczych i zasad realizacji programów informacyjnych jest po prostu złamaniem prawa. Myślę, że można z tych powodów przygotować skuteczny protest wyborczy. A Sąd? Przecież to Sąd jest od oceny, czy prawo, w tym Konstytucja zostało złamane czy nie, a wniosek, że mimo nieprzestrzegania prawa wynik wyborów należy uznać, wydaje się absurdalny. Jaki kandydat, jakie wybory, taki Sąd.
Wygraliśmy! Hura! A kto pyta po co, ten zdrajca. Ja pytam
Wygraliśmy! Czy teraz zwycięska partia ogłosi, że w sprawie granicy raczej ściemniała? Nie, nie ogłosi.
4 thoughts on “Złamane prawo da się wyliczyć”
W 2011 po wyborach parlamentarnych złożyłem w SN protest wyborczy ze względu na niezgodność ordynacji wyborczej z Konstytucją. Chodziło o systemowe i całkowite wykluczenie obywateli bezpartyjnych i zrzeszonych lokalnie z procesu wyborczego, czyli rażące pogwałcenie biernego prawa wyborczego łamiącego zarówno elementarne zasady demokracji, jak i bezpośrednio 4, 32, 96 i 99 artykuł Konstytucji RP. SN nie dał biegu sprawie, stwierdzając, że nie jest od oceniania ustaw w świetle konstytucji, czyli niejako ma Konstytucję w d…. Jak napiszą w ustawie, że w wyborach mogą kandydować jedynie kuzyni Kaczyńskiego i Tuska, czy obywatele nieobrzezani lum mający co najmniej, to jest to obowiązujące prawo, a Konstytucja nie ma nic do tego.
I takie orzecznictwo SN jest konsekwentnie stosowane w ostatnich 30 latach, a nie tylko w okresie PiS-u. To SN stoi konsekwentnie od 30 na straży państwa bezprawia, gwałcenia Konstytucji i de facto systemu dyktatury zdegenerowanych sitw partyjnych.
Ubolewanie „opozycji” nad konsekwentnym zachowaniem SN uważam w świetle mojej wiedzy i doświadczeń za kompletnie niewiarygodne i śmieszne. W sumie i tutaj „opozycja” nie różni się niczym od PiS-u. Demokracja, państwo prawa i słuszność są tylko wtedy, gdy wygrywają nasi, a dyktatura i bezprawie są, gdy nie są górą nasi.
Jest oczywiście pytaniem retorycznym, bo z wiadomą z góry odpowiedzią, co by mówiła „opozycja”, gdyby w „wyborach” wygrał Trzaskowski, powiedzmy z przewagą 100.000 głosów. W identycznych okolicznościach było by zwycięstwo „demokracji”, „praworządności” i naszej słuszności. Jest również oczywiste, co mówiłby i ZROBIŁBY nierząd PiS-u (oraz SN) w takiej sytuacji.
Ja osobiście nigdy nie zagłosuję na „opozycję”, która nie przedstawi w sposób wiarygodny konkretnych wizji, projektów i ustaw, a nawet uzupełnień konstytucji, które zagwarantują oddanie państwa obywatelom, likwidację dyktatury zdegenerowanych sitw partyjnych i wprowadzenia rzeczywistego państwa prawa. Minimum to rzeczywiście demokratyczna ordynacja wyborcza (gwarantująca bierne prawo wyborcze, powszechność, równość i wolność wyborów), ustawa o partiach politycznych podporządkowująca partie prawu i zasadom wewnętrznej demokracji, ustawa o uspołecznieniu mediów publicznych (i także ucywilizowaniu mediów wszystkich – tak media prywatne mają w demokracji, a zwłaszcza podczas wyborów głównie obowiązki), urzeczywistnienie prawa do referendów i paru innych.
Pierwszym testem wiarygodności prawdziwych partii demokratycznych będzie zmiana ich statutów i praktyk na prawdziwie obywatelskie i demokratyczne. Partia nomenklaturowa, bez rzesz upodmiotowionych członków-obywateli z definicji nie jest demokratyczna i nie jest jako „obrońca demokracji” wiarygodna. W normalnej demokracji to partie są rzeczywistymi masowymi ruchami społecznymi, a teraz zdegenerowane partie nomenklaturowe próbują konstruować jakieś protezy i listki figowe zwane „ruchami społecznymi”. Nie ze mną takie numery, Brunner.
Uściślam bo chyba nie wszyscy zdają sobie sprawę z tej różnicy:
TK ocenia ustawę (uchwaloną przez parlament – wybrany w wyborach bezpośrednich)
natomiast samo przeprowadzenie wyborów nie jest ustawą, wybory są przeprowadzane przez rząd i PKW (które nie są wybrane w wyborach bezpośrednich, tylko przez polityków),
zaś od oceny zgodności z prawem (Konstytucja to też prawo) działań organów i urzędników nie wybieranych w wyborach bezpośrednich jest sąd, w tym przypadku SN
Inaczej mówiąc, oceniać zgodność z Konstytucją ustawy i podważyć obowiązywanie tej ustawy (nawet jeszcze przed podjęciem jakichkolwiek działań przez kogokolwiek w oparciu o tę ustawę) może tylko TK (jakkolwiek już był w Polsce precedens w którym SN rozstrzygał konstytucyjność ustawy… w 2016 r. z uwagi na niejasną sytuację Trybunału Konstytucyjnego, Sąd Najwyższy wyręczył Trybunał i zamiast skierować do niego pytanie prawne, sam stwierdził niezgodność przepisu Ordynacji podatkowej z Konstytucją RP. – „Sąd Najwyższy stwierdził niekonstytucyjność przepisu, bo TK w kryzysie” prawo.pl 17.03.2016)
natomiast zgodność danego działania władzy z prawem w tym z Konstytucją mogą oceniać sądy w szczególności Sąd Najwyższy
To jest jednak sprzeczne z wykładnią prawną i praktyką samych sądów. SN notorycznie (od zawsze) odrzucając lub nie rozpatrując protesty wyborcze argumentował, że ocenia proces wyborczy tylko na zgodność z ustawą wyborczą i kategorycznie odmawia badania procesu wyborczego na zgodność z Konstytucją. To była konsekwencja tzw. monopolu orzekania w sprawach konstytucyjnych przez TK (do którego zwykły obywatel nie ma prawa wniesienia abstrakcyjnej skargi na ustawy).
W konsekwencji, jeśli np. w ordynacji nic nie pisze o obowiązku mediów publicznych do sprawiedliwego i bezstronnego przedstawiania wszystkich kandydatów z podaniem pewnych parametrów tej sprawiedliwości i bezstronności, to odrzucenie 4000 protestów odnoszących się do stronniczości mediów było prawidłowe i zgodne z dotychczasową doktryną prawną i praktyką. A protesty przeciwko temu to histeryzowania, polityczne bicie piany i demagogia.
W sumie Polska jest od dawna niedemokratycznym państwem bezprawia, w którym kasta polityczna stoi jak w nazizmie i komunizmie ponad prawem i jest metodami demokratycznymi niewymienialna. Wymiar sprawiedliwości jest produktem i wiernym sługą tego przestępczego systemu, a wszelkie dyskusje o prawie to czysta rąbanka para-polityczna i erystyka.