- Home
- 10. Czy w rozwiniętych społeczeństwach XXI wieku, żyjących pod rosnącym wpływem gwałtownie zmieniających się mediów, tradycyjna demokracja przedstawicielska istnieje, czy warto jej bronić, czy trzeba szukać sposobów jej zastąpienia?
10. Czy demokracja przedstawicielska istnieje? Czy warto jej bronić? Czy trzeba walczyć o demokrację, czy wystarczy zwalczać jej wrogów?
To, że demokracja przedstawicielska jest zagrożona, raczej nie ulega wątpliwości. Bez wątpienia widzimy upadek znaczenia i wiarygodności przedstawicieli politycznych i jakichkolwiek, również pozapolitycznych autorytetów. Czy jednak istnieje szansa obrony demokracji jaką znamy i czy powinniśmy próbować? W świecie realnej polityki pytania tego rodzaju uchodzą za akademickie, niemniej mogą one mieć i już miewają niebezpiecznie praktyczne znaczenie, kiedy np. stajemy wobec Brexitu, czy wyboru Trumpa w USA, by uciec na chwilę od polskiej rzeczywistości. W obu tych przypadkach mamy do czynienia zarówno z bezbronnością tradycyjnego politycznego mainstreamu wobec nierzadko agenturalnej manipulacji wielkimi grupami ludzi, jak i z naturalną, spontaniczną, więc w wielu przejawach „dziką demokratyzacją”, w której do głosu dochodzą i przesądzają ludzie, grupy społeczne, postawy i instynkty dotąd skutecznie marginalizowane w życiu publicznym. Czy bezpośrednie formy demokracji, jak referendum, są szansą, czy zagrożeniem? To jedno z możliwych sformułowań problemu. Potencjalnie doniosłe w skutkach, jeśli pomyśleć, że możliwe mogą być referenda zarówno w sprawie np. aborcji, jak kosztów transformacji energetycznej. Czy chcemy trwać przy klasycznych, wielkich, wodzowskich i tożsamościowych partiach jak Republikanie i Demokraci, albo PiS i PO, czy szukamy nieznanych wcześniej i dziś wciąż kontrowersyjnych modeli w rodzaju włoskiego Ruchu Pięciu Gwiazd lub inicjatyw związanych z konkretnymi projektami. W tej grupie zagadnień chodzi także o wciąż bardzo mało w Polsce znane rozwiązania z zakresu demokracji deliberatywnej, jak panele obywatelskie.