11.01.24. Lektura na burzliwe czasy

Polityczne wstrząsy, których aktualnie doświadcza nasze państwo, powodują niewyobrażalny i niebezpieczny chaos oraz poczucie absurdu. Wymowne są  przy tym między innymi starania o odwracanie znaczenia słów nazywających zaistniałe problemy, sytuacje i wydarzenia. Dotyczy to zwłaszcza pojęcia praworządności i pochodnych, a w ogólności  demokracji. Językowe manipulacje służą oczywiście narzucaniu społeczeństwu określonego obrazu świata oraz relacji międzyludzkich. Prymusami w tym zakresie są zaś zwykle autokraci, którzy kreując się na politycznych zbawców narodu, strażników demokracji oraz demokratów zupełnych i używając odpowiadającego takiemu systemowi języka, instalują lub chcą zgodnie z określonymi interesami partyjnymi utrwalić swą autokratyczną władzę, więc odwrotność demokracji. Wydarzenia z ostatnich dni świadczą o tym wymownie. Marsz „wolnych Polaków” zwoływany na dziś w obronie językowej wolności do uprawiania partyjnej propagandy na koszt państwa, tj. podatników, również należy do firmowych nieledwie znaków tego rodzaju działań.

Książką, której lekturę warto wobec tego polecić, jest z pewnością praca Azar Nafisi pt. Czytaj niebezpiecznie. Wywrotowa siła literatury na burzliwe czasy (przeł. Dawid Czech, Wydawnictwo Karakter, Kraków 2023). Znajdziemy w niej między innymi zdanie, które brzmi jak przestroga w kontekście wspomnianej wyżej, doświadczanej przez nas sytuacji: „Podczas każdego politycznego wstrząsu jest taka chwila, kiedy głosy poszczególnych ludzi zlewają się w jeden, a ich wyobraźnię  zasnuwa swego rodzaju bielmo – ów decydujący moment, kiedy ludzkim umysłem zawładnąć może mentalność despoty…” (Czytaj niebezpiecznie…, s. 47-48).

O Azar Nafisi, autorce sugerowanej lektury, była już kiedyś w tych Zapiskach mowa w związku z  prowadzoną wtedy na łamach prasy i nie tylko u nas dyskusją na temat Lolity Vladimira Nabokova. O tym bowiem Nafisi też pisała. Wtedy chodziło o książkę Czytając „Lolitę” w Teheranie (zob. tekst Literatura i „odnawianie znaczeń” z 13.05.2021). Dziś prezentowaną książkę autorka zapowiada natomiast tak:

Żyjemy […] w czasach wypełnionych przemocą, zarówno językową, jak i fizyczną; dyskurs publiczny staje się coraz bardziej wykluczający. Przeciwników politycznych i oponentów nazywa się teraz wrogami. Nasza epoka zdominowana jest przez kłamstwa. W przeciwieństwie do fikcji literackiej, która jest poszukiwaniem prawdy, kłamstwa opierają się na złudzeniach branych za rzeczywistość” (Czytaj niebezpiecznie…, s. 15).

I dalej:

Skupiam się na absolutystycznej mentalności wykluczającej możliwość dialogu lub zmiany zdania, upatrującej wroga w każdym krytyku i człowieku ośmielającym się myśleć inaczej. Choć dominuje ona w ustrojach totalitarnych, istnieje również w demokracjach.
Celem tej książki jest aktywne zaangażowanie czytelniczek i czytelników w refleksję nad tymi oto pytaniami: jak radzić sobie z gniewem i frustracją narastającymi w świecie w obliczu absolutyzmu? Jak dać odpór kłamstwom i zastąpić je prawdą? Jak walczyć z niesprawiedliwością, nie dając się obezwładnić fantazjom o zemście? Jak oddać sprawiedliwość tym, którzy sami traktowali nas niesprawiedliwie? Jak rozprawić się z wrogiem, nie upodabniając się do niego ani mu nie ulegając?
W swoich rozważaniach zwracam się ku powieściom, gdyż udzielenie odpowiedzi na te pytania i pokonanie naszych przeciwników wymaga ich zrozumienia, a do tego potrzebujemy potęgi wyobraźni wspomaganej przez literaturę. W powieści, jak w życiu, fabuła posuwa się naprzód, a postaci rozwijają się poprzez konflikt. Sprzeciw – osobisty, polityczny bądź literacki – zawsze znajduje sobie ujście, przybierając pewną formę. I to właśnie te formy sprzeciwu, zarówno literackiego, jak i rzeczywistego, chciałabym tu zgłębić; zrozumieć, jak mogą one zmieniać nasze punkty widzenia. Ponieważ trudno jest dokonać zmiany, a różnice nierzadko jawią się jako przepaści nie do zasypania, stajemy przed pytaniami: jak zmienić świat? Literatura, uświadamiając nam naszą słabość do pewnych postaw, dodaje do tego jeszcze jedną kwestię: jak zmienić siebie?
Pisarze i pisarki omawiani na kartach tej książki balansowali na krawędzi traumy i niebezpieczeństwa; uważali wyobraźnię i literaturę za istotne, wręcz niezbędne dla własnego dobrostanu. Pisarstwo było dla nich sposobem na przetrwanie – poniekąd jedynym im dostępnym. Na tym etapie powinno być jasne, że mówiąc o książkach, mam na myśli literaturę jako formę  s t a w i a n i a  o p o r u, a nie jedynie powieści z motywem buntu. Ciekawi mnie to, jak literatura i sztuka mogą opierać się ośrodkom władzy: nie tylko królom i satrapom, lecz także owemu wewnętrznemu despocie, który drzemie w każdym z nas. Państwo można zreformować, znacznie trudniej jest zmienić ludzkie myślenie” (Czytaj niebezpiecznie…,  s. 18-19).

Na książkę Azar Nafisi składa się pięć esejów pisanych przez nią w latach 2019-2020 w formie listów do nieżyjącego ojca, w swoim czasie burmistrza Teheranu, potem ofiary rewolucji islamskiej i Chomejniego. Autorka –  przypomnijmy – urodziła się w Teheranie, wykształcenie zdobywała w Anglii, Szwajcarii i Ameryce. W latach 1979-1981 pracowała jako anglistka-literaturoznawczyni na Uniwersytecie Teherańskim, została jednak zwolniona, bo odmówiła noszenia muzułmańskiej zasłony twarzy. Potem przez jakiś czas prowadziła jeszcze zajęcia na Wolnym Uniwersytecie Islamskim oraz w Uniwersytecie Allame Tabatabajego. W 1997 roku wyemigrowała na stałe do USA. Obywatelstwo amerykańskie uzyskała w roku 2008.  Jak z tego widać, z autopsji zna sposoby i skutki działania autokratycznej władzy.

Eseje Azar Nafisi dotyczą zarówno sytuacji w Iranie, jak i w Stanach Zjednoczonych. Zgodnie z zapowiedzią ze Wstępu analizuje w nich rozmaite konkretne wydarzenia dotyczące Iranu i Ameryki poprzez odniesienia do podejmującej takie kwestie twórczości różnych pisarzy. Są wśród nich Salman Rushdie i jego Szatańskie wersety, Ray Bradbury i jego 451 stopni Fahrenheita, Margaret Atwood i jej Opowieść podręcznej czy Toni Morrison i jej Umiłowana. Pisze Nafisi także o twórczości Zory Neale Hurston, Dawida Grosmana, Elliota Ackermana, Iljasa Churi’ego, Jamesa Baldwina i Ta-Nehisi Coatesa.

W pewnym momencie sięga Nafisi także do głębokiej historii i do Państwa Platona. Okazuje się przy tym, że gdy idzie o pewne idee, trwają one nieledwie od zawsze, jakby nigdy nic, jakby „nic nowego pod Słońcem”. Pomysł hierarchicznie konstruowanej władzy i tzw. „szlachetnego kłamstwa” ma przecież taką właśnie, lansowaną przez Platona tradycję (Czytaj niebezpiecznie…, s. 51-52). Różne „szlachetne kłamstwa” ułatwiają nam zaś podobno życie, w każdym razie mają zwalniać nas z doraźnych niepokojów, co bywa oczywiście wygodne…

Książka Nafisi stanowi niezły przewodnik po literaturze, która jest świadectwem „niebezpiecznego pisania” i wymaga „niebezpiecznego czytania”. Oznacza to, że podejmuje i wydobywa na światło dzienne trudne tematy, odkrywa i nazywa problemy dotyczące natury zła powodowanego przez człowieka,  podsuwając też narzędzia, które pozwalają zauważać i ogarniać różne aspekty rzeczywistości i zastanawiać się nad istotą człowieczeństwa. Nic dziwnego w takim razie, że jest w niej mowa także o tyranach, a ci za artystami nie przepadają (zob. prezentację fragmentów omawianej książki Nafisi pt. Graj na nosie satrapie, [w:] „Książki. Magazyn do Czytania” nr 5 z października 2023 roku, s. 68-73; o książce Nafisi wspominają też Sylwia Chutnik i Grażyna Plebanek w felietonie Woźny spada z drabiny z noworocznego wydania „Polityki” 2024, nr 1-2).

Platon do idealnego państwa poetów wpuszczać nie chciał w żadnym przypadku. W naszych czasach o instytucji cenzury każdy ma jakieś pojęcie, nie wspominając o doświadczeniach tych, którzy pamiętają czasy sprzed 1989 roku. Palenie książek też nie jest zjawiskiem odległym czasowo i terytorialnie…

  W przypadku Rushdiego oznaczało to fatwę z wyrokiem śmierci. Wydał ją 14 lutego 1989 roku Chomejni. Minęło od tej pory prawie trzydzieści pięć lat. W tym czasie Rushdie żył pod ochroną policji, w ukryciu, na jego orędowników, uznawanych siłą rzeczy  za przeciwników Chomejniego, organizowano zamachy. Niektórych zamordowano. Nie tak dawno, w sierpniu 2022 roku, Rushdiego zaatakował nożownik, gdy pisarz przygotowywał się do wykładu w Nowym Jorku (Czytaj niebezpiecznie…, s. 24-26). Islamski fundamentalista za krytykę Chomejniego nożem potraktował też w swoim czasie egipskiego pisarza, noblistę w dziedzinie literatury z 1988 roku – Nadżiba Mahfuza. W związku z jego powieścią Dzieci naszej dzielnicy (przeł. Izabela Szybilska-Fiedorowicz, Wydawnictwo Smak Słowa, Sopot 2013) pisano, że gdyby autor  został za nią przykładnie ukarany, Salman Rushdie nie odważyłby się opublikować Szatańskich wersetów… Zawsze jest w takich działaniach coś z odwracania znaczeń, zawsze też są tacy, którzy wiedzą, co inni myśleć powinni.

Sytuacje z Iranu i Ameryki oraz literatura analizowana przez Azar Nafisi stanowią wyraźną przestrogę dla wielu. W pewnym momencie czytamy wręcz:

Naukę z tego powinni wyciągnąć mieszkańcy państw demokratycznych, którzy nie zauważają zagrożeń czyhających na społeczeństwo otwarte. „Jak coś takiego mogło się przytrafić Iranowi?” – pytają niewinnie. Na co wypadałoby odpowiedzieć: jak Trump mógł przytrafić się Ameryce? Nie możemy ignorować tego, co dzieje się w tak wielu demokracjach na całym świecie, również w Stanach Zjednoczonych (Czytaj niebezpiecznie…, s. 48-49).

Można by rozszerzyć te kwestie o pytanie, jak Kaczyński mógł się przytrafić Polsce? Literatura, którą trzeba „czytać niebezpiecznie”, nie od dziś jednak istnieje. Dlaczego nie bierzemy sobie do serca przestróg, które z niej wynikają? Może problem w tym, że nie czytamy jej ze zrozumieniem… Może w ogóle mało kto zastanawia się nad tym, co właściwie oznacza samo pojęcie. „rozumienia” i czemu rozumienie ma służyć oraz jak uczyć rozumienia w szkole…

 Filozofowie – Bartosz Brożek, Michał Heller i Jerzy Stelmach – napisali książkę Spór o rozumienie (Copernicus Center Press, Kraków 2019). U podstaw prezentowanych w niej rozważań Hellera jest teoria kategorii – i to wymaga matematycznej biegłości, Brożek rozwija problem z punktu widzenia kognitywizmu, a Stelmach w ujęciu hermeneutycznym. Ich książka nie jest  oczywiście lekturą łatwą dla niespecjalistów, ale można by zacząć ją czytać od końca, czyli od rozmowy trzech autorów pt. O rozumieniu rozumienia, to jest od ostatniej części ich pracy, w której uwidoczniają „zapętlenie” omawianego pojęcia….

Gdy natomiast chodzi o lekturę szkolną, może trzeba by zauważyć rozprzestrzeniane w mediach społecznościowych reklamy pewnego wydawnictwa. Głoszą one: „Nie musisz czytać całych książek, aby zdać. Na testy wystarczą Pewniaki” oraz: „Zdaj z lektur nawet na 100% bez czytania książek”. Trudno sobie wyobrazić większy upadek idei szkolnego czytania lektur…

Komentarz jest oczywisty.  Bez rozważenia na poważnie pytania o to, po co czytać literaturę tzw. piękną, nic się naprawdę w tym zakresie nie zmieni, choć dobre rady na ten temat przepełniają Internet. To jednak z tego pytania – po co czytać? – wynikać powinna cała reszta myślenia o doborze lektur i całej metodyce szkolnego czytania oraz kształcenia humanistycznego poprzez czytanie. Z pewnością nie chodzi przy tym o recytowanie nazwisk pisarzy, tytułów książek i streszczanie fabuł bez namysłu nad tym, co one w istocie znaczą…

 Nawiasem mówiąc, jest taka książka Literatura grozi myśleniem Piotra Kołodzieja i była już o niej w tych Zapiskach mowa (zob. tekst Z praktyki czytania świata z 6.06.2022 roku). Powinna być lekturą obowiązkową dla odpowiedzialnych programotwórców…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

O autorze

Zapiski na marginesach starych i nowych lektur

Fot. Wikimedia

Fot. Franciszek Vetulani

Zofia Agnieszka Kłakówna – mieszka w Krakowie, polonistka, literaturoznawczyni, od zawsze i stale zajmuje się problemami edukacji — w teorii i w praktyce, w różnych rolach, w różnych szkołach, w różnych miejscach, w Polsce i poza jej granicami, jest autorką paru książek na ten temat, współautorką koncepcji edukacyjnej i odpowiadających jej podręczników pod nazwą To lubię! Sztuka pisania, przez wiele lat redagowała czasopismo „Nowa Polszczyzna”. Zdaniem recenzentów jej prac – „skrajna indywidualistka, która przedziwnym sposobem prawie zawsze pracuje w zespole”. 

Wszystkie zapiski

4.04.24. O idei, formach i praktykach debatowania

Debata jest dobra. Rozmowa też. Tyle, że od czasu „ringów politycznych” w TVN24 pękła bariera względnie dotąd przestrzeganego zakazu, by politykom dać do rąk mikrofony i pozwolić im się wzajem „orać” na żywo. Debata stała się w ten sposób żywiołem politycznej wojny. Narzędziem raczej destrukcji niż budowy życia publicznego.

Czytaj »

21.03.24. O znaczeniu murów w historii cywilizacji…

Może ktoś zauważyłby przy tym wreszcie, że sensowna edukacja nie polega na budowaniu murów, nakłanianiu do powtarzania za „uczonymi w piśmie” dat, charakterystyk epok i stylów, że nie służą jej gry w konstruowanie politycznie nacechowanych „kanonów lektur”. Sensowna edukacja wymaga przede wszystkim ćwiczenia w przekraczaniu myślowych ograniczeń…

Czytaj »

22.02.24. O niezależnym dziennikarstwie

97 procent obywateli Filipin korzystało z Facebooka. Kiedy w 2017 roku powiedziałam o tych statystykach Markowi Zuckerbergowi, przez chwilę milczał. „Poczekaj Mario – odpowiedział w końcu, patrząc mi prosto w oczy – a co robi pozostałe 3 procent?”
Wtedy rozbawił mnie ten niewyszukany żart. Teraz już się nie śmieję.

Czytaj »