28.12.23. O nadziei i ciekawości ...

Mit o upadku wieży Babel nieodmiennie mocno się trzyma. Efekty „pomieszania języków” łatwo dostrzec. Wiąże się z tym kulturowe bogactwo: ile języków, tyle różnorodnych światów. To z jednej strony. Z drugiej natomiast, nie jest specjalnym wyjątkiem fakt, że z tymi samymi słowami, w ramach tych samych języków, wiązane są, pomijane czy wręcz niedostrzegane ich różne możliwe znaczenia. Bywa też tak, że nakładanie się, różnicowanie, mieszanie lub odwracanie znaczenia słów skutkuje nieporozumieniami, konfliktami i poważnymi wojnami ideologicznymi. Język z reguły traci przy tym wiarygodność – Orwell świadkiem. W rezultacie upada w takich przypadkach idea ludzkiej rzeczywistej wspólnoty i ludzkiej odpowiedzialności.

Od pewnego czasu tej ostatniej sytuacji doświadczamy u nas w absolutnym nadmiarze, ale nie tylko z nią wiąże się dzisiejszy powrót do tematu – tu przypomnę tylko, że o lekturach z takiego zakresu była już kiedyś mowa w niniejszych Zapiskach (zob. tekst pt. Paradoksy wieży Babel z 4.03.2021 roku).

W każdym razie dziś, nieledwie w przeddzień Nowego Roku, wobec konkretnej sytuacji politycznej, ważnym pojęciem, które rozmaicie bywało i bywa definiowane, wydaje się nadzieja. Pozwala się nad tym głębiej zastanowić świeżo wydana książka Jacka Filka O nadziei. Historyczne i analityczne wprowadzenie do fenomenologii nadziei (Wydawnictwo Mando, Kraków 2023).

Autor, emerytowany profesor filozofii z Uniwersytetu Jagiellońskiego, dedykuje swą pracę „wszystkim tym, którzy sądzą, że nie ma już żadnej nadziei”. W kolejnych częściach i rozdziałach książki, zgodnie z tytułową formułą, przedstawia zaś historyczne (greckie, chrześcijańskie, nowożytne, współczesne) oraz analityczne ujęcie problemu, od razu na wstępie podkreślając, iż w jego przekonaniu filozofia  dotąd „nie sprostała wyzwaniu, jakie stanowi fenomen nadziei” (O nadziei…, s. 9). We wstępie zwraca ponadto uwagę na fakt, że w języku polskim z pojęciem nadziei wiąże się szczególna trudność. Wynika ona stąd, że nie mamy czasownika, który wyrażałby wewnętrzne przeżywanie nadziei. W tym kontekście Filek przywołuje między innymi językowe rozważania Jacka Dukaja dotyczące rzeczonej kwestii. Ta zaś nie jest raczej powszechnie zauważana. Sięgnijmy zatem do źródła, bo przyda się chyba dłuższy cytat. Dukaj wykłada problem tak:

Zacznę od języka.
Chciałbym  mianowicie wydobyć różnicę w samym sposobie myślenia, mówienia o nadziei w polskiej kulturze, w polskiej tradycji, w odróżnieniu od języków i tradycji innych, i to tych, z których pochodzi większość kontekstów, w jakich współcześnie nadzieję się obraca.
[…]
Co mnie od razu uderzyło: polska nadzieja jest czymś zewnętrznym wobec człowieka.
Jest przedmiotem, który został mi dany; do którego mam jakiś stosunek. Nie jest ten przedmiot mną, nie jest częścią, pasmem, tkanką mojego przeżycia. Nie pochodzi ze mnie.
Oto polski uzus językowy nadziei:
m a m nadzieję
s t r a c i ł e m nadzieję
p o r z u c i ł e m nadzieję
ż y w i ę nadzieję (na coś)
Ta ostatnia formuła – „żywić nadzieję” – byłaby ze wszystkich jeszcze najbliższa organicznemu stosunkowi człowiek-nadzieja. Ale i ją można przełożyć zarówno na obrazy żywienia dziecka, podlewania kwiatka, jak i na obraz pasożyta, dla którego jesteśmy żywicielem, a on wysysa  z nas soki witalne.
Nadzieja byłaby wtedy czerwiem, pijawką wkłutą w szyję; garbem wampirycznym. „Żywię nadzieję”, ona rośnie, rośnie, aż nie mam już siły i co robię? „Porzucam nadzieję”. Uff, jaka ulga.
Dobrze to ilustruje na przykład pułapkę „fałszywej nadziei”: gdy przywiązanie do nadziei tylko cię wyczerpuje, marnuje ci życie, nakłada psychiczny balast.
Jak natomiast nadzieja pracuje po angielsku:
I hope, I’m hoping
I po niemiecku:
Ich hoffe
I po rosyjsku:
Я надеюсь (что)
Widzimy, słyszymy: ta nadzieja działa w czasowniku, jest czynnością. Aktem duchowym podmiotu. Jak kochanie, nienawidzenie, pożądanie, czucie, widzenie, jak samo życie.
Nie mówisz: „mam życie”, mówisz „żyję”.
Jak to przełożyć na polski? Należałoby nie tyle wymyślić inne słowo, ile inny modus słowa „nadzieja”. Zmienić je w bezpośredni, intymny czasownik.
Na przykład:
ja nadziejuję
nadziejowaliśmy
oni nadziejują, że
Wówczas łatwo rodzić takie myśli, jak: „chcieć nadziejować”, „przenadziejować”, „znadziejowany”, „odnadziejowana”.
I już czujemy: nadzieja  krąży we mnie, jestem tą nadzieją, ona jest mną, wydycham ją, promieniuję nadzieją.
A nie: chowam do kieszeni, wkładam do paczki, nadaję na poczcie, zapisuję w testamencie (Jacek Dukaj, Do kresu nadziei, s. 93-95, w: Po piśmie, Wydawnictwo Literackie, Kraków 2019, s. 91-116).

Niezależnie od tego, czy podobają się nam zaproponowane przez Dukaja neologizmy, język nas określa. Odmienne niż w innych językach traktowanie pojęcia nadziei powinno nam dać do myślenia…

Na wskazywany wyżej problem rozmaitości znaczeń różnych pojęć zwracają też stale uwagę w swoich książkach Bartosz Brożek, Michał Heller i Jerzy Stelmach. Jakiś czas temu przedstawili Szkice z filozofii głupoty (zob. w tych Zapiskach tekst pt. Nowa pochwała głupoty z 22.04.2021). W tym roku przedmiot ich badań i namysłu stanowiła ciekawość (Copernicus Center Press, Kraków 2023).

Na okładce oraz na stronach poprzedzających kolejne części książki pt. Ciekawość umieszczona została replika gwaszu Lucyfer Tadeusza Makowskiego, co z punktu przywodzi na myśl polskie przysłowie: „ciekawość to pierwszy stopień do piekła”, ale także porzekadło angielskie o tym, że „ciekawość zabiła kota”. Autorzy je oczywiście przypominają. We wstępie do książki piszą:

Pisanie o ciekawości jest pretekstem do powiedzenia czegoś więcej o naszych własnych rozterkach poznawczych. O możliwych granicach rozumienia pewnych pojęć, o groźbach zapętleń. Bardziej jednak będzie nam chodzić o to, „jak” dyskutować takie problemy, niż o to, „co” o nich ostatecznie da się powiedzieć. W taki sam sposób postępowaliśmy zresztą w dwóch poprzednich wspólnych książkach, a mianowicie w Sporze o rozumienie (2019) oraz w Szkicach z filozofii głupoty (2021).

Najnowsza praca obejmuje po kilka esejów każdego z autorów. Znajdziemy tu Jerzego Stelmacha Wprowadzenie do filozofii ciekawości, Michała Hellera Eskapady ciekawości i Trzy eseje o ciekawości i nudzie w Najciekawszym z możliwych światów Bartosza Brożka.

Lektura tekstów Stelmacha pokaże, iż można mówić o ciekawości fundamentalnej, kanonicznej lub zbytecznej, w tych ramach o ciekawości czystej i przeklętej. Stanie się przy tym jasne, że ciekawość fundamentalna „przesądza o intelektualnym i etycznym statusie człowieka”. Będzie jednak mowa także o ciekawości zbytecznej oraz o szczególnych relacjach między ciekawością i tajemnicą oraz naszym dziś, więc o cywilizacji ciekawości, w której wszystko jest na sprzedaż…

Bartosz Brożek objaśnia między innymi, jak działamy jako specjaliści od „dlaczego?”. Michał Heller zaprasza natomiast na wyprawy inspirowane pytaniami o początek naszego wszechświata i znajduje przy tym miejsce, by przypomnieć opowiadanie-esej, który w 1941 roku napisał Jorge Luis Borges, tj. jego Bibliotekę Babel (tekst dostępny w internecie)…

Ta ostatnia wzmianka niech będzie okazją do przypomnienia fascynującej książki Alberto Manguela Moja historia czytania (przeł. Hanna Jankowska, Wydawnictwo MUZA SA, Warszawa 2003, Warszawa 2003; wstęp pt. Człowiek księgi Mariusza Czubaja), bo aktualnie PIW opublikował jej nową edycję  (tytuł w stosunku do poprzedniej wersji zmodyfikowany: Historia czytania, Warszawa 2023, przekład ten sam, bez wstępu). Pochodzący z Argentyny autor mieszka teraz we Francji. W latach 1964-1968, kiedy Borges utracił wzrok, Manguel był jednym z lektorów, którzy czytali mu literaturę na głos…

Gdyby natomiast wrócić do początku dzisiejszych Zapisków i mitu wieży Babel, poszukiwaczom grubych powieści o fantastycznym nacechowaniu polecić by można Babel, czyli o konieczności przemocy. Tajemną historię rewolucji oksfordzkich tłumaczy Rebekki F. Kuang, chińsko-amerykańskiej autorki (przeł. Grzegorz Komerski, ilustr. Przemysław Truściński, Wydawnictwo Fabryka Słów. Lublin – Warszawa 2023).

Babel w tej powieści to wieża, w której mieści się oksfordzki instytut translatoryki. Jej problematyka dotyczy zaś między innymi klasowości, rasizmu, wyzysku ekonomicznego, rozliczeń postkolonialnych, teorii i roli przekładu, więc relacji między językami, które mają znaczące przełożenie na międzynarodowy handel i ekonomię. Jest to rodzaj Bildungsroman, ale dorosłych też może zaciekawić, zwłaszcza gdy kogoś interesują relacje w ramach akademii i gdy ma w pamięci przygody z czytaniem J.R.R. Tolkiena…  Rozmowę Natalii Szostak z autorką – Nie śnię po chińsku – można znaleźć w „Książkach. Magazynie do Czytania” (nr 3 z czerwca 2023, s. 66-69).

Co do wątku edukacyjnego podejmowanego na końcu moich kolejnych Zapisków, sprawa wydaje się jednoznaczna. Wymaga uważnej lektury i przełożenia na praktykę szkolną tekstów o ciekawości… Są tam zresztą fragmenty, które wprost odnoszą się edukacji. Jerzy Stelmach pisze na przykład o „bezpowrotnie  straconym czasie”, który

związany był najpierw z kolejnymi etapami edukacji, gdzie przekazywano mi wiedzę, której pozyskanie było wprawdzie obowiązkowe, czyli konieczne, ale niestety w bardzo wielu przypadkach była to „mądrość”, która nie miała dla mnie żadnego znaczenia, a bywało, że również sensu. Dzięki niemałym wysiłkom nauczycieli posiadłem niezliczoną liczbę informacji, które w przeważającej mierze nigdy do niczego mi się nie przydały. Później, w dorosłym życiu, okazało się, że istnieją równie głupie i całkowicie zbyteczne instytucjonalne procedury, regulaminy i rytuały, zgodnie z którymi musiałem postępować, będąc członkiem określonych korporacji naukowych i prawniczych (Ciekawość, s. 62-63).

Nic dodać, nic ująć! Teraz pozostaje mi już tylko Wszystkim, którzy dotrwali do końca  dzisiejszych Zapisków, złożyć serdeczne życzenia spełnienia nadziei na lepsze jutro, w tym nadziei na realizację naprawdę dobrych pomysłów dotyczących obowiązującego u nas modelu edukacji. Szczęśliwego Nowego – 2024 – Roku!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

O autorze

Zapiski na marginesach starych i nowych lektur

Fot. Wikimedia

Fot. Franciszek Vetulani

Zofia Agnieszka Kłakówna – mieszka w Krakowie, polonistka, literaturoznawczyni, od zawsze i stale zajmuje się problemami edukacji — w teorii i w praktyce, w różnych rolach, w różnych szkołach, w różnych miejscach, w Polsce i poza jej granicami, jest autorką paru książek na ten temat, współautorką koncepcji edukacyjnej i odpowiadających jej podręczników pod nazwą To lubię! Sztuka pisania, przez wiele lat redagowała czasopismo „Nowa Polszczyzna”. Zdaniem recenzentów jej prac – „skrajna indywidualistka, która przedziwnym sposobem prawie zawsze pracuje w zespole”. 

Wszystkie zapiski

4.04.24. O idei, formach i praktykach debatowania

Debata jest dobra. Rozmowa też. Tyle, że od czasu „ringów politycznych” w TVN24 pękła bariera względnie dotąd przestrzeganego zakazu, by politykom dać do rąk mikrofony i pozwolić im się wzajem „orać” na żywo. Debata stała się w ten sposób żywiołem politycznej wojny. Narzędziem raczej destrukcji niż budowy życia publicznego.

Czytaj »

21.03.24. O znaczeniu murów w historii cywilizacji…

Może ktoś zauważyłby przy tym wreszcie, że sensowna edukacja nie polega na budowaniu murów, nakłanianiu do powtarzania za „uczonymi w piśmie” dat, charakterystyk epok i stylów, że nie służą jej gry w konstruowanie politycznie nacechowanych „kanonów lektur”. Sensowna edukacja wymaga przede wszystkim ćwiczenia w przekraczaniu myślowych ograniczeń…

Czytaj »

22.02.24. O niezależnym dziennikarstwie

97 procent obywateli Filipin korzystało z Facebooka. Kiedy w 2017 roku powiedziałam o tych statystykach Markowi Zuckerbergowi, przez chwilę milczał. „Poczekaj Mario – odpowiedział w końcu, patrząc mi prosto w oczy – a co robi pozostałe 3 procent?”
Wtedy rozbawił mnie ten niewyszukany żart. Teraz już się nie śmieję.

Czytaj »