5.10.23. Wobec donosów rzeczywistości

Za nami podnoszący na duchu Marsz Miliona Serc i katowicka konwencja PiS-u. Przed nami wybory, które zdecydują o naszej oraz naszego państwa najbliższej przyszłości. W tle dyskusje o wyborczych programach, polityczne wydarzenia w krajach ościennych i pole dla wyobraźni…

Lektury w pierwszym odruchu przychodzące na myśl przy poszukiwaniu narzędzi, które mogłyby ułatwić oswajanie, nazywanie i rozumienie skomplikowania wspomnianych wyżej donosów rzeczywistości, siłą rzeczy dotyczą przede wszystkim psychologii społecznej i filozoficznej antropologii. W tekstach z takich zakresów można się bowiem spodziewać analiz i ustaleń na temat istoty i kształtowania się oraz funkcjonowania wielkich zbiorowości, w tym istoty i emocji tłumów czy relacji między jednostkami pozostającymi w konflikcie z określonymi grupami społecznymi, a także – co oczywiste – na temat psychologii władzy.

Warto by więc wrócić może w takim kontekście do pracy Eliasa Canetti’ego Masa i władza (przeł. Eliza Borg i Maria Przybyłowska, wstęp: Lech Budrecki,  Wydawnictwo Czytelnik, ostatnie wydanie z roku 1996).

Jest to książka, w zasadzie zbiór esejów, z 1960 roku, ale wciąż aktualna. Canetti (1905-1994) – literacki noblista z 1981 roku – pracował nad nią właściwie przez całe życie. Początkowego impulsu do zainteresowania się ruchami masowymi dostarczyły mu zaś już lata 20. XX wieku. Najpierw, gdy miał zaledwie siedemnaście lat, sprawa spowodowanych wysoką inflacją ulicznych zamieszek we Frankfurcie, a  nieco później, w 1927 roku, podpalenie Pałacu Sprawiedliwości we Wiedniu. Canetti był świadkiem tego podpalenia i wpłynęło to w zasadniczy sposób na  jego intelektualne zainteresowania – relację z wiedeńskich wydarzeń zamieścił między innymi w książce Pochodnia w ruchu (przeł. Maria Przybyłowska, Wydawnictwo Czytelnik 1988).

Tytuł Masa i władza mówi sam za siebie, zaś przydatność wyeksponowanych w nim formuł zdaje się niewątpliwa, choć oczywiście nic nie jest tak proste, jakby się czasem chciało. W książce znajdują więc swoje naturalne miejsce uwagi o tym, na czym w istocie polega specyfika masy, jak i dlaczego masy się tworzą, jak wyłania się z nich władza i jak bywa sprawowana, ale też jak masy się rozpadają.

Jest w niej też mowa o rozmaitych rodzajach mas – w tym określanych na przykład jako otwarte i zamknięte – więc o masach, które zamykają się w obrębie murów, i takich, których nawet zabudowana przestrzeń nie ogranicza. Jest mowa o ich relacjach z religią i historią, o towarzyszącej im symbolice, o figurach i maskach, które je określają, jak również o różnych wymiarach i aspektach związanej z nimi przemocy. Czasem masa określana jest zresztą jako sfora i tych zjawisk także dotyczy wielka rozmaitość…  

W zderzeniu z refleksją Canetti’ego naturalna wydaje się natomiast myśl o „liczbie Dunbara”. Objaśnienia dotyczące tego pojęcia łatwo znaleźć na stronach  popularnonaukowego serwisu „Wielkie pytania”, tworzonego przez zespół Centrum Kopernika. Radosław Zyzik pisze tam między innymi:

Robin Dunbar, amerykański antropolog i psycholog ewolucyjny, zasłynął z badań nad zdolnościami naczelnych do zawierania i utrzymywania trwałych więzi społecznych. Trwałych, czyli takich, w których osobniki znają się i pozostają ze sobą w jakiejś relacji. Wyniki tych badań posłużyły mu następnie do określenia  hipotetycznej liczby trwałych kontaktów społecznych, które może utrzymywać człowiek.
Jeżeli grupy są zbyt liczne, naczelne nie potrafią utrzymywać kontaktów ze wszystkimi osobnikami, w efekcie zanikają więzi społeczne i następuje stopniowy rozpad grupy, aż liczba osobników utrzymujących ze sobą relacje społeczne osiągnie odpowiedni poziom. Ten poziom, określający liczbę trwałych więzi możliwych do utrzymania i pielęgnowania przez osobniki jakiegoś gatunku, znany jest dzisiaj powszechnie jako liczba Dunbara. […] Dunbar doszedł do wniosku, że przeciętny człowiek jest w stanie utrzymywać kontakt ze 148 znajomymi.

Hipotezę taką ogłosił Dunbar w 1992 roku, co wywołało, ma się rozumieć, poważne dyskusje specjalistów. Niezależnie od tego jednak – i nawet bez wzmianek o tym, jak dzielnie z hipotezy Dunbara skorzystał szwedzki urząd podatkowy, określając na 150 możliwą liczbę pracowników w reprezentatywnych dla niego oddziałach – rodzą się w takim kontekście pytania o warunki budowania więzi charakteryzujących wspólnoty większe i zasadniczo liczniejsze, na przykład narodowe oraz o rzeczywistą wartość relacji umożliwianych dziś przez nowoczesne media… 

Na takie pytania Robin Dunbar odpowiada w swoich książkach już od jakiegoś czasu obecnych w polskim obiegu wydawniczym, a także w niedawno, to jest pod koniec kwietnia tego roku,  wydanej:  Religijni. Jak ewolucja wierzeń wpływa na historię i kulturę człowieka? (przeł. Kasper Kalinowski, Copernicus Center Press, Kraków 2023). Funkcję wspólnototwórczą przypisuje w niej uczony, jak z  tytułu wynika, religii. Na wejściu pisze:

Odkąd istnieje historia pisana, religia jest cechą charakterystyczną ludzkiego życia. Nie znamy żadnej kultury, w przypadku której dysponowalibyśmy zapisami świadczącymi o tym, że ta nie posiadała jakiejś formy religii. Nawet w społeczeństwach świeckich, które stały się bardziej powszechne w ciągu ostatnich kilku wieków, istnieją ludzie uważający się za religijnych i dążący do praktykowania rytuałów wyznawanej przez siebie religii. Religie różnią się pod względem formy, stylu czy rozmiarów, od małych, liczących kilkaset osób kultów, skupionych wokół charyzmatycznego przywódcy, aż po ogólnoświatowe organizacje liczące dziesiątki, a nawet setki milionów wyznawców, mające swoje przedstawicielstwa w każdym kraju (jw., s. 7).

Referowane w książce ustalenia Dunbar kończy następującym wnioskiem:

W skrócie: trudno dostrzec jakikolwiek przekonujący dowód na cokolwiek, co zastąpi religię w przypadku ludzkich bolączek. Religia jest głęboko ludzką cechą – mimo że jej treść w dłuższym okresie z pewnością ulegnie zmianie, to ona sama prawdopodobnie pozostanie z nami na dobre i na złe (jw., s. 268).

Lektura tej książki uświadamia czytelnikowi zarówno istnienie ogromnej rozmaitości religii, jak i  warunków ich powstawania oraz rozwoju. Autor dzieli je na dwa główne typy – religie szamańskie / immersyjne oraz doktrynalne. I chciałoby się powtórzyć, że nic nie jest tak proste, jak się czasem wydaje…

Gdyby natomiast szukał ktoś dodatkowych lektur, które dotyczą aktualnej sytuacji chrześcijaństwa, w tym w Polsce, do polecenia byłyby książki Chantal Delsol Koniec świata chrześcijańskiego. Inwersja normatywna i nowa era (przeł. Piotr Napiwodzki, Wydawnictwo WAM, Kraków 2023)  oraz Tomasza P. Terlikowskiego Wygasanie. Zmierzch mojego Kościoła (Wydawnictwo Literackie, Kraków 2023).

Pole dla wyobraźni w kontekście aktualnych donosów rzeczywistości naprawdę otwiera jednak publikacja, o której była już kiedyś mowa w tych Zapiskach (zob. Czas na  kredyt z 11.02.2021). Chodzi o ostatnią książkę Stephena Hawkinga (1942-2018), to jest o Krótkie odpowiedzi na wielkie pytania (przeł. Marek Krośniak, Wydawnictwo Zysk i S-ka, Poznań 2018). Jest w niej zdanie, które – przy zachowaniu należnych proporcji – zdaje się mieć coś wspólnego między innymi także z naszym niedzielnym Marszem Miliona Serc, a w każdym razie dobrze by było, gdyby takie podobieństwo miało rzeczywistą rację bytu…

Hawking podkreślał bowiem: „Gdy patrzymy na Ziemię z Kosmosu, widzimy siebie jako całość. Widzimy jedność, a nie podziały. Ten prosty obraz ma […] mocną wymowę – wszyscy żyjemy na jednej planecie” (jw. s. 29). No, właśnie…

To oznacza, sygnalizował dalej Hawking, że planety naszej dotyczy  wiele pytań,

na które  koniecznie trzeba znaleźć odpowiedź. Będzie to wymagało nowego pokolenia, które wykaże zainteresowanie i zaangażowanie, jak również będzie obeznane z nauką. Jak wyżywić nieustannie przyrastającą ludność świata? Zapewnić czystą wodę, produkować odnawialną energię, leczyć choroby i zapobiegać im oraz spowolnić globalne ocieplanie się klimatu?

I dodawał jeszcze:

Mam nadzieję, że nauka i technika dostarczą tu odpowiedzi, ale będą też potrzebni ludzie, jednostki mające odpowiednią wiedzę i pojmujące istotę problemów, aby wdrożyć te rozwiązania. Walczmy o to, by każda kobieta i każdy mężczyzna mogli wieść zdrowe i bezpieczne życie, pełne rozmaitych sposobności i miłości. Wszyscy jesteśmy podróżnikami w czasie, zdążającymi ku przyszłości. Ale musimy zjednoczonym wysiłkiem uczynić tę przyszłość miejscem, w którym naprawdę chcielibyśmy być (jw., s. 48-49).

Uwagi powyższe można – nawiązując do stałego wątku tych Zapisków – czytać bez wątpienia jako zasadniczo istotne wskazówki dla tych, którzy chcą określać model szkoły odpowiadający naszej współczesności. Z wszelką  pewnością nie jest to jednak ani wizja aktualnego ministra oświaty, ani jego pryncypała, a powinna ona dać też do myślenia tym, którzy rewolucję w  systemie edukacji wiążą na przykład z prostą ideą odstąpienia od zwyczaju obarczania uczących się zadaniami domowymi. Nic nie jest tak proste, jak się niektórym wydaje…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

O autorze

Zapiski na marginesach starych i nowych lektur

Fot. Wikimedia

Fot. Franciszek Vetulani

Zofia Agnieszka Kłakówna – mieszka w Krakowie, polonistka, literaturoznawczyni, od zawsze i stale zajmuje się problemami edukacji — w teorii i w praktyce, w różnych rolach, w różnych szkołach, w różnych miejscach, w Polsce i poza jej granicami, jest autorką paru książek na ten temat, współautorką koncepcji edukacyjnej i odpowiadających jej podręczników pod nazwą To lubię! Sztuka pisania, przez wiele lat redagowała czasopismo „Nowa Polszczyzna”. Zdaniem recenzentów jej prac – „skrajna indywidualistka, która przedziwnym sposobem prawie zawsze pracuje w zespole”. 

Wszystkie zapiski

4.04.24. O idei, formach i praktykach debatowania

Debata jest dobra. Rozmowa też. Tyle, że od czasu „ringów politycznych” w TVN24 pękła bariera względnie dotąd przestrzeganego zakazu, by politykom dać do rąk mikrofony i pozwolić im się wzajem „orać” na żywo. Debata stała się w ten sposób żywiołem politycznej wojny. Narzędziem raczej destrukcji niż budowy życia publicznego.

Czytaj »

21.03.24. O znaczeniu murów w historii cywilizacji…

Może ktoś zauważyłby przy tym wreszcie, że sensowna edukacja nie polega na budowaniu murów, nakłanianiu do powtarzania za „uczonymi w piśmie” dat, charakterystyk epok i stylów, że nie służą jej gry w konstruowanie politycznie nacechowanych „kanonów lektur”. Sensowna edukacja wymaga przede wszystkim ćwiczenia w przekraczaniu myślowych ograniczeń…

Czytaj »

22.02.24. O niezależnym dziennikarstwie

97 procent obywateli Filipin korzystało z Facebooka. Kiedy w 2017 roku powiedziałam o tych statystykach Markowi Zuckerbergowi, przez chwilę milczał. „Poczekaj Mario – odpowiedział w końcu, patrząc mi prosto w oczy – a co robi pozostałe 3 procent?”
Wtedy rozbawił mnie ten niewyszukany żart. Teraz już się nie śmieję.

Czytaj »