Ryszard Petru, "Potrzeba decydującego starcia"
Na upadek PiS wolno liczyć, ale nie wolno liczyć wyłącznie. Uważam, że czekanie aż się sami zaplączą we własne nogi — ostatnie lata pokazały, że się tak nie da. Dla nich utrata władzy jest utratą wszystkiego. Będą robić wszystko, żeby utrzymać władzę i są w stanie robić korekty jeżeli chodzi o zarządzanie emocjami społecznymi.
Oczywiście trzeba utrudniać im każdą rzecz, którą robią, podwyższać stawkę. Natomiast mam wrażenie, że mobilizacja własnego elektoratu, propozycja kontroferty jest kluczem do wygranej. Samo zaplątanie się PiS we własne nogi nie wystarczy, żeby wygrać.
Trzeba pamiętać, że oni mają doskonałą maszynkę marketingową i przed wyborami są w stanie robić ludziom wodę z mózgu. Proszę zobaczyć, dzisiaj mamy luty. Parę miesięcy temu przy pierwszej fali protestów bardzo istotnie spadły PiS-owi notowania. Mamy teraz powrót do relatywnie wysokich notowań — i dwa czynniki na to wpływają. Oni bardzo dobrze zarządzają, ośmieszają w pewnym sensie opozycję. Emocje aborcyjne opadły — stary numer, PiS bardzo dobrze wiem że wraz z upływem czasu emocje opadają. Rząd co chwila pokazuje, że panuje niby nad sytuacją z Covidem, a nie ma takiej ilości chorych — przynajmniej oficjalnie — jak to było w szczycie.
Na pewno jest tak, że rolą opozycji jest wyłapywanie błędów władzy, ale to nie wystarczy, żeby wygrać. Ludzie chcą mieć inne rozwiązanie na stole niż to, które w tym momencie przynosi opozycja. Etycznie? Nie wiem, czy to jest dobre słowo, ale uważam, że zakładanie, że się samo potkną i przewrócą jest niewłaściwe, pasywne i nieskuteczne.
Nie doszło do żadnego starcia poważnego z PiS-em od wyborów prezydenckich i nie widzę takiej perspektywy na razie. Mówię o politycznym starciu. O walce w jakiejś ważnej sprawie. Gdzie emocje polityczne bardzo istotnie rosną. Było takich kilka starć, kiedy byłem w parlamencie i wtedy nastąpiły przesunięcia poparcia bardzo istotne — raz w tę, raz w tamtą stronę. Tutaj mam wrażenie, że Platforma za bardzo uwierzyła w wariant, że PiS się sam zaplącze — i czekają.
Trzeba pójść na ostre starcie i — owszem — zaryzykować. Ale bez ryzyka nie ma wygranych. Z ryzykiem są też przegrane.