Nie wolno nam zostawić Ukrainy samej

flaga Ukrainy
fot. Pixabay

Zachodnie potęgi uzbrojone po zęby, zabudowane dziesiątkami organizacji pokojowych, antywojennych, pomocowych, ślą słowa otuchy i wsparcia. A Ukraina umiera na oczach wspierającego ją moralnie świata

Hasło „nic nie mogę” coraz bardziej pasuje do NATO, ONZ. OBWE itp. Nie jestem specem od wojny, ani polityki, więc staram się szukać jakichkolwiek racjonalnych wytłumaczeń dla tych „nicniemogów”. Nie można przekazać Migów, nie można zamknąć nieba nad Ukrainą, nie można wysłać sił pokojowych ONZ do ochrony korytarzy humanitarnych. Chcę wierzyć, że bez kamer i mikrofonów, chociaż uzbrojenie przeciwlotnicze i przeciwpancerne przekazywane jest Ukraińcom bez tych „nicniemogów”.

Putin i jego mordercy w mundurach używają broni zakazanych konwencjami międzynarodowymi, stosują terror i porwania, mordują kobiety i dzieci. Zachód kalkuluje, czy może cokolwiek, skoro psychopata z bejsbolem mówi, że nie pozwala. Bo może jak mu nie strzelimy w pysk, to na Ukrainie się zakończy i nas nie ruszy.

Ale tak sobie myślę, że jeśli Putin ma plany pójścia na Zachód to zapewniam wszystkich speców z NATO, że nie zadzwoni wcześniej z pytaniem czy mu pozwolimy.

***

Tymczasem Polska ustami Morawieckiego i Dudy mówi o konieczności integracji z UE, bo potrzebuje jak tlenu unijnej kasy dla zdychającej gospodarki, dla sfinansowania pomocy uchodźcom. Jednocześnie minister Ziobro toczy z Unią swoją prywatną wojenkę, kosztem traconych milionów euro, kosztem niszczenia wymiaru sprawiedliwości, kosztem niszczenia ludzi. Ziobro, który robi dokładnie to co Putin zrobił w Rosji, jest niewątpliwie świadomym czy nie kremlowskim agentem w polskim rządzie. Podobnie jak Macierewicz, który skutecznie rozbroił polską armię i pozbawił ją fachowego dowództwa. Podobnie jak dziesiątki politycznych dziwadeł w rodzaju Korwina Mikke, Grzegorza Brauna i każdego, kto świadomie osłabia naszą pozycję w Unii Europejskiej.

Z jednej strony Andrzej Duda, który kreuje się na męża stanu, bo ktoś dzięki tej wojnie z nim chce w ogóle rozmawiać, zamiast wykorzystać swoją szansę, cichaczem nominuje kolejnych pseudo sędziów wskazanych przez nielegalny neoKRS. I na dokładkę składa projekt ustawy o reformie sądownictwa mający oszukać UE i TSUE licząc na…. nie wiem co? Z drugiej bezwolny Kaczyński siedzący w swoim bunkrze na Nowogrodzkiej, nie potrafiący podjąć żadnej decyzji, która mogłaby powstrzymać tę patologię, nastawiony już tylko na przetrwanie. Wielki Kreator i Zbawca Narodu, okazał się małym wystraszonym starcem.

***

Migranci na polsko – białoruskiej granicy umierają w ciszy, bez mediów, bez pomocy, bez prawa. Europa ma teraz ważniejsze sprawy, bo cóż znaczy życie kilkuset Afgańczyków, Syryjczyków, Jemeńczyków uciekających przed bombami z dalekich krajów, z których do nas wojna nie przywędruje.

***

Dziś Ukraińcy uczą nas jak należy rozmawiać z bandytą z Kremla. Dają nam czas na przemyślenie i wyciągnięcie wniosków. Dlatego nie wolno nam zostawić Ukrainy samej sobie.

O autorze

2 thoughts on “Nie wolno nam zostawić Ukrainy samej

  1. Zacytuję tutaj mój wpis do wpisu pana Kasprzaka „Cud nad Dnieprem”, który nieco przeczy zbyt emocjonalnym i nieprzemyślanym wpisem Pana:

    Chciałem to napisać już w poprzednim pańskim wpisie, ale tamten już spadł ze strony głównej, więc zrobię tę uwagę tutaj. Myślę, że w rozważaniach Pana zbyt słabo jest uwzględniana aktualna siła militarna NATO.

    USA miały u schyłku Zimnej Wojny w Niemczech około 200 tys. swoich żołnierzy w pełnym rynsztunku i gotowych do wojny totalnej w każdej chwili. Dzisiaj mają tam ok 35 tys. żołnierzy, którzy obsługują głównie centra logistyczne oraz instalacje broni jądrowej. Trump zamierzał zmniejszyć liczebność do 12 tys. żołnierzy. Do dzisiaj nie mają ani jednej jednostki we wschodnich Niemczech, bo to Gorbaczowi obiecywali i się tego trzymają. Jednostki na flance wschodniej nieco wzmocnili, ale zgódźmy się, że są to liczby raczej symboliczne, nie gotowe do prowadzenia „wielkiej wojny”.

    O polskiej armii też się nic dobrego nie słyszy, chociaż trudno te dane sprawdzić. Ale był raport mówiący o tym, że polska armia jest w stanie fatalnym, w zasadzie niezdolnym do poważnej walki. Jakiś wojskowy lub fachowiec w ostatnich dniach powiedział, że Ukraina ma 10 krotnie więcej uzbrojenia przeciwpancernego i przeciwlotniczego niż Polska. Że Ukraina ma, to widać po tym grzęźnięciu Rosji, a jak jest w Polsce to nie wiadomo. Mówią, że helikopterów mamy osiem sztuk.

    Co gorsza, mam spore obawy do determinacji i zdolności obronnych polskiego społeczeństwa. Ukraińcy są mentalnie świetnie umotywowani, zahartowani w bojach o Donbas i od 8 lat przygotowywani sprzętowo oraz organizacyjnie do takiej właśnie wojny. Nie chce mi się myśleć nawet o tym, jak by wyglądała wojna, gdyby Rosja w podobny sposób zaatakowała Polskę. Może przed pierwszym nadzwyczajnym posiedzeniem NATO rosyjska armia docierałaby do Wrocławia i Szczecina. Mogę mieć tylko nadzieję, że to przesadne obawy i mogę marzyć o drugim „Cudzie na Wisłą”.

    O państwach małych, jak nadbałtyckie, nie będę już wspominał.

    Ale Niemcy też się skarżą, że mają armię zdezelowaną, od wielu lat głodzoną, jako najlepsze źródło oszczędności. Teraz się wystraszyli i znaleźli na ten rok dodatkowe 100 mld. Euro na armię, ale nawet jak to będą robić teraz stale, to efekty będą dopiero za parę lat. Dzisiaj wyglądałoby to kiepsko. Dzisiaj jedyną realną opcją obronną NATO jest przysłanie do Europy znowu 200-300 tys amerykańskich żołnierzy zdolnych do wojny lądowej, no albo użycie broni jądrowej.

    „Ducha monachijskiego” ja bym tak nie wyśmiewał, bo dzisiejsze procesy przypominają nieco te sprzed II WS. A ten proces nazwałabym „Wyścig z własną słabością i z czasem” w obliczu zranionego agresywnego niedźwiedzia, który też wie, że to dla niego wyścig o życie z własną słabością i czasem. W takim wyścigu nie wybiera się na początku starć frontalnych, bo te z dużym prawdopodobieństwem zakończą się porażką i śmiercią. Co gorsza, trzeba czasem coś poświęcić i rzucić niedźwiedziowi na pożarcie. I należy tak robić, by nie stracić wszystkiego, a zakończyć wojnę zwycięsko. Ta wojna będzie trwała lata i to trzeba przyjąć do wiadomości. Tak postępowała (mądrze) Wielka Brytania przed II WS (i w trakcie), by na końcu wyjść z wojny zwycięsko, choć nie bez strat.

    Miejmy wiarę, że „Cud na Dnieprem” nas z tego procesu wyratuje, ale niezależnie od cudów musimy się nastawić na długotrwałą wojnę z własnymi słabościami i z czasem.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Starsze opinie, komentarze, listy