Piękna jest dzisiejsza, warszawska Parada Równości. Inna niż wszystkie poprzednie, bo zorganizowana wspólnie z KYIVPRIDE
W ostatnich dniach, godzinach spiętrzyły się „złe” i bolesne informacje o zdarzeniach, które choć różne, mają wspólny mianownik. Wyrok Sądu Najwyższego w USA zdominowanego przez konserwatywnych sędziów powołanych przez prezydenta Trumpa, zakazujący w prawie federalnym legalnej aborcji kierując decyzję do prawa stanowego, w Polsce odrzucenie przez populistyczno prawicową większość sejmową projektu dopuszczającą aborcję, zamach, strzały i śmieć kilku osób w Oslo w gejowskim klubie na dzień przed Paradą. Tym wspólnym mianownikiem jest niezdolność do zaakceptowania przez wiele osób a przede wszystkim przez manipulowaną przez władzę i kościół anonimową w większości rzeszę ludzi, zapisanej w przepisach prawa, wywodzącej się z imperatywu kategorycznego Kanta, wydawałoby się naczelnej zasady, że druga osoba ma bezwarunkowe prawo do swojej tożsamości, wyboru swojej drogi życiowej oraz godności i szacunku, gdy jej działania nie szkodzą innym.
Ukrainie, po sąsiedzku mija 122 dzień bohaterskiej obrony przed barbarzyńskim najazdem Rosji Putina, gwałcicieli, morderców, złodziei… Krwawią i walczą. Dzisiaj byli licznie reprezentowani na warszawskich ulicach.
Dziwni są ci ludzie, w większości źli, zakłamani, o wygórowanym mniemaniu o sobie. Jakby każdego z osobna zapytać, czy drugi człowiek powinien mieć takie same prawa jak on większość (oprócz znaczących wyjątków, które są w stanie obudzić zbiorowe szaleństwo) odpowie, że „tak”, niektórzy dodadzą jakieś „ale” – niemniej panuje przynajmniej w ramach cywilizacji Zachodu konsensus w tej sprawie. Praktyka w życiu społecznym, zbiorowym i prywatnym, niestety, wygląda zupełnie inaczej.
Na nic się zdają tysiącletnie kłamstwa o Bogu i Bogach, nauczycielach, sędziach, niedościgłych wzorach, które same w sobie były i ciągle są przyczyną śmierci, wojen, czystego zła uświęconego przez okrutnych i bezwzględnych samozwańczych depozytariuszy prawdy, prawa i nadprzyrodzonej siły. „Wierny lud” jest gotowy zabić, skrzywdzić, nienawidzić wbrew i w imię tych nauk.
Na nic się zdaje nauka, doświadczenie i nakaz racjonalnego myślenia. Odrzucamy je równie łatwo jak przyznajemy im znaczącą rolę. Miesza się wszytko i relatywizuje. „Mądrale” dowodzą, że zachodząca laicyzacja jest odpowiedzialna za ten stan, ale nie ma na świecie większej świątyni hipokryzji, „fabryki kłamstw” i nieprzerwanego ciągu sprzeczności niż religia będąca elementem władzy i środkiem do „panowania”.
Stany Zjednoczone, Sąd Najwyższy. Odłożone w czasie zwycięstwo Trumpa obrażające zdrowy rozsądek i wskazujące na czyhające stale niebezpieczeństwa. Dzisiaj, powoływanie się na czas sprzed przyznania praw wyborczych kobietom, na „tradycję” z końca XVIII i lat z XIX wieku, w uzasadnieniu wyroku wprowadzającego zakaz aborcji w prawie federalnym jest dowodem, że „wola polityczna” może zrobić wszystko znosząc wydawałoby się podstawowe wartości – równość wobec prawa i wolność jednostki do wyboru. W Polsce podobnie, chyba przedwczoraj populistyczno-prawicowa większość parlamentarna w nocy wyrzuciła po raz kolejny do kosza prawa kobiet argumentując to w sposób na tyle arogancki, że niechęć bliższa była nienawiści a brak zrozumienia równy był wykluczeniu milionów ludzi od lat upominających się o godność i szacunek.
Teraz przykład z dnia codziennego, daleki od parlamentu, sądów i władzy, o mniejszym kalibrze ale obrazujący to samo. Wytłumaczalny tylko intelektualnym zaćmieniem lub ukrytym, ale bardzo silnym seksizmem i sprzeciwem wobec równości kobiet i mężczyzn jest irracjonalny sprzeciw tak wielu wobec używania w języku poprawnych form, dotąd nieobecnych, ale wymaganych przez gramatykę zgodności co do liczby, rodzaju i przypadku w relacji między częściami zdania. Są też znane i nie budzące kontrowersji zasady słowotwórcze pozwalające budować nowe wyrazy. Jedynie analfabeta miałby kłopot z napisaniem prostego zdania: „Lekarka weszła do gabinetu.” „Lekarz weszła do gabinetu.” – brzmi nie tak i jest błędem podobnie jak zdanie „Nauczyciel spakowała swoje drobiazgi do torebki”. Nauczycielka, lekarka, pielęgniarka, sanitariuszka, prostytutka cały czas „tradycjonalistom” odpowiada i używają tych form poprawnie ale już ministra, rektorka, gościni budzi sprzeciw i jest powodem ciągłych uwag i nabiera cech politycznego sporu, w wielu przypadkach aż tak ostrego, że pojawia się nienawiść i przemoc w obronie swoich, patriarchalnych racji. Ich upór jest bardzo znaczący.
Powiecie, że to drobiazg… że czas sprawę „załatwi” i niedługo język się zmieni. Język być może tak, ale pokłady irracjonalnej nienawiści, sprzeciwu, co do uznania, że jesteśmy równi i różni „od zawsze” są wykorzystywane politycznie, pobudzane i kierowane, bo ułatwiają panowanie nad ludźmi. Restrykcje w zakresie seksu, rozrodczości, które sprowadzają kobiety i osoby seksualnie „nienormatywne” do roli przedmiotu a nie podmiotu prawa. Dlaczego kobieta nie może decydować o sobie i swoim życiu? Mężczyźni i państwo są opresyjni wobec nich i sankcjonują to niesprawiedliwym, sprzecznym z zasadami prawem. Zwróćcie uwagę, że to jest jedynie przykład. Podobne rozwiązania, z podobnych pobudek mogą dotyczyć i dotyczą wielu innych kwestii. W efekcie jesteśmy świadomie lub nie pozbawieni busoli moralnej, skłonni do czynienia krzywdy, obojętni a często wrogo nastawieni do innych.
Temat równych praw, szacunku i godności innych nie jest „sprawą prywatną”. „Prywatną sprawą” jest to, co pojedyncza osoba zdecyduje o swoim życiu. Jakiego dokona wyboru. Dzisiaj jest to łamane i naprawdę wielu osobom to odpowiada. Myślę, że nie dlatego, że mają wypracowaną opinię na ten temat, że zastanowili się, jakie konsekwencje ma takie „narzucanie swojej woli” innym, tylko dlatego, że są po prostu źli, skrajnie egoistyczni i cieszący się z nieszczęścia innych. To ich w jakiś niezrozumiały dla mnie sposób czyni w opinii własnej „kimś lepszym”.
Warszawska Parada Równości jest jedną z wielu odbywających się corocznie w Polsce manifestacji. Organizatorzy spisują się świetnie. DUMA BEZ UPRZEDZEŃ. Tysiące ludzi manifestujących DUMĘ płynącą z tego, że jest się taką/takim jaką/jakim jest, DUMĘ z tego, że akceptuję i uznaję drugiego człowieka, gotowi do bycia razem, do podania ręki naprawdę są wartością i nadzieją na lepsze jutro, ale…
Naprawdę bardzo groźne, przerażające, bo irracjonalne jest to, że spotykają się z instytucjonalnymi, zbiorowymi i indywidualnymi wrogami, którzy potrafią nienawidzić, krzywdzić, poniżać i gardzić. Jest ich ciągle ogromnie dużo, niestety w wielu przypadkach niezdolnych do zrozumienia swojej ułomności. Relatywnie niewiele osób i instytucji ich broni, partie opozycyjne z ostrożnością podobną do pracy sapera nie chcą być „tęczowymi rewolucjonistami”, ponad 60% obywatelek i obywateli wspierające postulaty kobiet i środowisk LGBTiQ właściwie nie ma swojej reprezentacji politycznej, „dziadersi” nie wiedzą, co robić, mówią dużo, robią niewiele a wróg jest skonsolidowany. To pełna pogardy dla „nie swoich” władza i kościół, które robią, co chcą.
Kto tych młodych ludzi, miliony kobiet obroni przed opresyjnym państwem, homofobią, cynicznie propagowanym fundamentalizmem instrumentalnie wykorzystywanym, by zdobyć i utrzymać władzę, jak Putin w Rosji?
Tekst opublikowany został na pawelbujalski.blog
foto: warszawa naszemiasto, Szymon , 25.06.2022. Warszawa.