Nigdy nie przypuszczałem, że akurat Jarosławowi Kaczyńskiemu będę wdzięczny za zrozumienie czegoś, czego nie mogłem zrozumieć przez ostatnich pięć lat nie wierząc, że to, co widzę, dzieje się naprawę
Otóż Kaczyński, jako prezes partii będącej u władzy, poskarżył się czytelnikom Gazety Polskiej, że nie ma u nas normalnej opozycji, ponieważ ta co jest, nie przyjęła do wiadomości, że straciła władzę i teraz jest opozycją.
I to mnie oświeciło. Zajarzyłem. Zaszło bowiem coś, co chyba nigdy do tej pory nigdzie się nie zdarzyło. Oto partia będąca u władzy nie pogodziła się z tym, że nie jest już opozycją.
PRZECZYTAJ TAKŻE: PiS chce zmian w konstytucji
Od pięciu lat nie mamy w Polsce normalnej władzy, która przyjęłaby odpowiedzialność za to, że teraz to ona rządzi i zaakceptowała to, że nie jest już opozycją i że nie może wszystkiego. Władza bowiem musi się trzymać reguł, budżetu, wykładni prawa. Władza nie może wszystkiego.
Wygląda na to, że ludzie, którzy teraz są u władzy, nie rozumieją, że oni rządzą, a to co się dzieje w Sejmie, Senacie i na posiedzeniach Rady Ministrów jest na poważnie. Nie dotarło do nich, że to co oni mówią, robią, co przegłosują w Sejmie, staje się rzeczywiście obowiązującym w Polsce prawem. Że obecny prezydent to, nie aktor grający prezydenta państwa, a to co jest śmieszne na ekranie telewizora, jako kolejny gag ciągnącego się przez 5 lat sitcomu, nie śmieszy, skoro tak jest naprawdę w realu.
ZOBACZ TAKŻE: Nocna zmiana konstytucji. Komentują prof. Monika Płatek i Joanna Kluzik-Rostkowska
Że nie jest tak, jak myśli zapewne obecny pan premier, że gra on świetnie rolę plastelinowego premiera, albo kogoś, kto w kolejnym odcinku serialu okaże się być Reptalianinem – niech się scenarzyści głowią, co
lepsze – ale jest on rzeczywiście premierem. A minister, który byłby świetny w roli dzielnego ministra Szwejka w rządzie, nie gra Szwejka, ale jest ministrem. Tak na poważnie.
Ucieszyło mnie, że wreszcie to zrozumiałem. I choć długo nie mogłem uwierzyć, że oni tak na serio, to pojawiła się iskierka nadziei. Może zrozumieją, przestaną grać i zrobią coś na poważnie.
Dziękuję, panie prezesie, że zrozumiałem.
fot. Wikimedia