Na białorusko-polskiej granicy 13 aktywistek i aktywistów poszarpało kilka metrów z kilometrowych zasieków drutu żyletkowego. Kwalifikacja tego gestu przez stronę rządową jest oczywista. Pożywkę dla pseudo patriotycznych peror dostali spoceni z podniecenia ministrowie, propagandowy aparat (przeciwieństwo dziennikarzy) z TVP oraz kilku symetrystycznych mądrali
PiS-owcy bełkocą o zamachu na państwo, odwołując się do narodowego imaginarium, w którym obrona granic jest kluczowym zachowaniem wspólnotowym. Ale przecież wiemy, że to towarzystwo o żadnej wspólnocie nie myśli, a szuka tylko pretekstu, by krzyczeć: „łap złodzieja”. Wszak nic lepiej nie odciąga uwagi od ich przestępczych knowań.
Również przeciwnicy PiS niejednoznacznie oceniają tę akcję. Fakt, jej konsekwencje mogą być różne, a niektóre poznamy dopiero za jakiś czas. Np. sondażowy wzrost poparcia dla PiS, który natychmiast zaczął grać tą kartą. Ale wysokie wyroki mogą też sprawić, że w politycznej przestrzeni pojawią się więźniowie sumienia. A nic dosadniej nie obnaży intencji partii-mafii, która coraz szerszą drogą wiedzie nas ku narodowo-socjalistycznemu autorytaryzmowi.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Zasieki nie mogą być jedyną polityką, którą mamy do zaoferowania
Atak na zasieki jest z pewnością gestem kontrowersyjnym, z palety działań nieposłuszeństwa obywatelskiego, ale jednocześnie pełnym determinacji, odwagi i niezgody na dziejące się na naszych oczach czyste okrucieństwo państwowych służb.
Ja sam nie umiem jednoznacznie ocenić skuteczności i sensowności tego gestu, ale nie usłyszycie ode mnie słowa krytyki i to nie tylko dlatego, że wśród zatrzymanych są moi znajomi. Po prostu, nie stanę w chórze oburzonych, śpiewających jak im PiS dyryguje. A ta partia spróbuje zrobić wszystko, by obedrzeć z godności całą 13-tkę. Tylko tak bowiem będzie mogła ich wsadzić jak zwykłych przestępców i nastraszyć kolejnych zdeterminowanych do obrony ludzkiej godności, demokracji, czy zwykłej przyzwoitości.
Czy nie tak było z Piotrem Szczęsnym po jego samospaleniu?
I kwestia kluczowa. Jak radykalne nie byłyby gesty i czyny protestujących, jak bardzo niecenzuralnych słów by używali, to pierwszymi i głównymi winnymi są obecnie rządzący. Brzemię winy niesie też na sobie Kościół, ale to inna opowieść, warta snucia na kanwie np. wypowiedzi posła Nitrasa.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Brońmy granicy przed Łukaszenką i Putinem, nie ich ofiarami . Obywatelskie nieposłuszeństwo na granicy
Wszystkie te akty obywatelskiej desperacji są w prostej linii efektem sześciu lat prowadzonej systematycznie anihilacji przyzwoitości. Działacze partii Kaczyńskiego świadomie i konsekwentnie dezawuują wszystkie autorytety, demolują umowę społeczną, na jakiej oparliśmy państwo po 1989 roku, łamią prawo w tworzeniu którego wielu z nich uczestniczyło, prowokują doprowadzając ludzi do rozpaczy i skrajnej determinacji.
Bo jak tłumaczyć te ministerialne nominacje ludzi bez kompetencji, te pomysły na edukację rodem z pedagogicznego piekła, to wypychanie Polski z UE i spychanie na izolacjonistyczne pozycje, finansowe wspieranie faszystów od Bąkiewicza, zamach na wolne media, czy wreszcie sadystyczne pastwienie się nad grupka uchodźców, tym bardziej bezwzględne im bardziej pozytywne dla PiS były sondaże robione – z tego co wiem – dzień po dniu. Bo „grillowo-discopolowa” Polska Januszy jest dumna ze swego rządu i armii, które tak dzielnie bronią granic w tym właśnie miejscu.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Mur Trumpa. Po akcji na granicy
Przypomnę więc tylko, że w normalnym kraju za zwycięstwem wyborczym idzie prawo do zmian kierunku polityki państwa, ale w ramach obowiązującego prawa i przy poszanowaniu godności tych, którzy na daną formacje nie głosowali. Wygrane wybory to nie tylko nabycie prawa do reformowania kraju, ale i obowiązków wobec mniejszości. Tego politycy z PiS nie są w stanie pojąć, bo najprymitywniej jak można rozumieją słowo demokracja. Nie ma mowy o dialogu, współpracy, negocjacjach, kompromisach, ustępstwach. Słowo przepraszam nie pada nigdy z ich ust, nawet gdy zostaną złapani na kłamstwach, błędach czy opóźnieniach.
Nie dziwmy się więc, że ludziom puszczają nerwy, że się radykalizują. Nawet jeśli sami mamy mniej odwagi i determinacji, albo więcej wiary w sprawiedliwość dziejową, czy też inny pomysł na pokonanie PiS, to nie możemy takich zachowań potępiać, bo bez odważnych radykałów zmienimy się w stado baranów idących potulnie na rzeź.
O autorze
Wojciech Fusek
Dziennikarz, redaktor, były dyrektor wydawniczy i zastępca redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”, autor książek górskich