Lektury obowiązkowe: bez przymusu

Czytelnictwo? Być może zniknie bez śladu. Póki istnieje, ślad zostawia. Bezcenny. Czy świat przeżyje bez czytających ludzi? Z pewnością. Są książki, w których da się o tym poczytać.

Ktoś nam każe czytać i o tym nie wiemy

Decyduje również, co czytamy. Nie robi tego zły belfer z trzcinką w ręku z dawnych czasów, choć nowi rządowi szefowie od edukacji być może spróbują wrócić do tych czasów. Może nawet wspomoże ich cenzura. O wiele sprytniej i skuteczniej robią to jednak rozmaite Cambridge Analityca. Działanie na rzecz rozumu zawsze potrzebowało mecenasów. Rynek ich nie zastąpi. Ty możesz. Zostań mecenasem.
Wesprzyj nas

Lektury obowiązkowe: bez przymusu

Białoruski snajper. W trzewiach dyktatury

Leszek Szerepka wstrzelił się w aktualne potrzeby rynku czytelniczego po prostu jak snajper. W czasie, gdy trwają protesty na Białorusi, a reżim porywa niewygodnego blogera, jego książka o szwadronach śmierci pokazuje z jakiego rodzaju zagrożeniem mamy rzeczywiście do czynienia. Powieść „Białoruski snajper” dotyczy co prawda okresu 2014-2016, ale możemy sobie wyobrazić, że teraz jest tylko gorzej i protestujący przeciwko totalitaryzmowi, zagrożeni są jeszcze bardziej

Chociaż główne postacie „Białoruskiego snajpera” są fikcyjne, to przecież bez trudu odgadniemy kim są prymitywny dyktator Aleksander Łukawyj i jego doradca do spraw najbrudniejszych Wiktor Dajman. Tym bardziej, że w sąsiadujących państwach nazwiska polityków są już prawdziwe i ich relacje można odczytywać w tylko jeden sposób.

Mimo, że Leszek Szerepka kojarzył się przede wszystkim jako publicysta, to jednak jego książka jest rasową powieścią sensacyjną. Pewnej pięknej, młodej damie, aspirującej do pracy modelki, bardzo podpada prezydent i jego najbliższy doradca (można domyślać się za co). Jej sojusznikiem staje się, śmiertelnie w niej zakochany, tytułowy snajper, świetnie wyszkolony oficer ochrony prezydenta. Pomimo, że ich plan jest perfekcyjny i działają z najwyższą dyskrecją i ostrożnością, pętla utworzona przez KGB, które zaczyna domyślać się zagrożenia – zaciska się.

Leszek Szerepka – były wieloletni dyplomata pracujący w Rosji, na Ukrainie i na Białorusi, do połowy 2015 roku był ambasadorem RP w Mińsku – prawdopodobnie sam doświadczył różnych form inwigilacji stosowanych przez KGB. A w „Białoruskim snajperze” jest ich wiele. Tajne przeszukania, obserwacja, nadzór elektroniczny i infiltracja agenturalna to tylko wstęp. Ponieważ akcja dzieje się w totalitarnej dyktaturze, środki stosowane przez tajne służby praktycznie nie mają ograniczeń. Z woli prezydenta i tajnego trybunału zdarzają się porwania, tortury i zabójstwa osób niewygodnych (szefów mafii i przeciwników politycznych). Szerepka pisze o tym w taki sposób, jakby to było coś oczywistego. Dlatego najgorsze nawet wynaturzenia wydają się bardzo realnie.

A przy okazji dowiadujemy się jakie są kulisy państwa totalitarnego. Z jednej strony obietnice i przechwałki o wielkich sukcesach dla ogłupiałego elektoratu. Z drugiej tworzenie państwa mafijnego. Gromadzenie „kompromatów” na wszystkich polityków, przejmowanie mediów i manipulacja nimi, nachalna propaganda skierowana do własnych obywateli i polityków zagranicznych. Zarazem przemyt papierosów na ogromną skalę, handel bronią z podobnymi sobie dyktaturami i organizacjami terrorystycznymi, dostawy do państw objętych sankcjami, wreszcie rozliczenia transakcji w „krwawych diamentach”. Jednym słowem: jak wyciągnąć miliardy dolarów, do prywatnej kieszeni, w państwie, w którym obywatele żyją na granicy ubóstwa. A wszelki opór dławi się brutalną przemocą.

Znacznej wiarygodności dodaje książce Leszka Szerepki pewien specyficzny styl i język. Charakteryzujący nie te fragmenty, które dotyczą wątków sensacyjnych, tylko opisy negocjacji, intryg politycznych, sytuacji społecznej i gospodarczej. Od początku czytania zwraca uwagę, że ten styl nie jest typowy dla tego rodzaju powieści. Po dłuższym zastanowieniu, wpadłem na to skąd znam ten język. Tak się pisze noty dyplomatyczne, sprawozdania z placówek, analizy wysyłane z ambasad do „centrali”. Czyta się to inaczej niż sarkastyczne chwilami opisy w rodzaju „zabili go i uciekł” (notabene autentyczne zdanie z książki), ale to tylko dodaje powieści smaku.

Tekst opublikowany został na portalu smakksiazki.pl

O autorze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednie lektury obowiązkowe

Globalna Ukraina

„Globalna Ukraina” to intrygujący i przewrotny tytuł najnowszej książki Kazimierza Wóycickiego. Książką ukazuje, jak kraj

Czytaj »

Czytamy w internecie

Według Google Trends - raczej nagłówki i tytuły poszukiwanych filmów. Zestawienie częstości wyszukiwania słów: "gazeta", "tv", "Google" oraz "YouTube"...

Wspieraj obywatelski projekt medialny

Przynajmniej próbujemy...
Wesprzyj nas