Znakiem rozpoznawczym Obywateli RP jest podejmowanie działań, które innym wydają się niemożliwe, jednak mają realną szanse powodzenia. Nawet mały sukces może okazać się duży. Tak było z prawem zgromadzeń i miesięcznicami smoleńskim, rozproszoną kontrolą konstytucyjną czy prawem wejścia na teren Sejmu. Przedsięwzięcia te początkowo w najlepszym razie spotykały się z pukaniem się w głowę
Dlatego chcę napisać o inicjatywie wprawdzie nie autorstwa Obywateli, ale wpisującej się dokładnie w ten model działania. Nie będę ukrywał, że mam pewien w tym udział, jednak najważniejsi są tu historycy – naukowcy i nauczyciele. Chodzi o pracowanie i publikację zestawu materiałów edukacyjnych do nowego przedmiotu wprowadzanego do szkół – Historia i Teraźniejszość. A właściwie niezależnego e-podręcznika do tego przedmiotu.
Pomysł Czarnka wprowadzenia do szkół polityki historycznej według wykładni rządzącej partii, pod nazwą Historia i Teraźniejszość spotkał się z protestami naukowców, rodziców, działaczy obywatelskich i polityków. Szczególnie, że podstawa programowa, mówiąc delikatnie, pozostawia wiele do życzenia. Nie ma w niej ani Wałęsy, ani Mazowieckiego, za to jest Olszewski. Nie ma też … Listu Biskupów do biskupów niemieckich.
Polacy są największą ofiarą II wojny światowej, a Niemcy nie rozliczyli się ze swoją przeszłością. Takich kwiatków jest więcej, choć duża część wskazanych wydarzeń i zjawisk jest oczywista i znajduje się w każdym kursie historii najnowszej. Jednym słowem groch z kapustą i kit. Jednocześnie jedyny jak dotychczas złożony w MEiN podręcznik jest jednostronny i silnie zideologizowany. Bliżej mu do Krótkiej Historii WKP(b), niż rzetelnego podręcznika.
Panuje fatalistyczne przekonanie, że od 1 września 400 tys. 15 latków zostanie poddanych praniu mózgów, a ze zmianą tego stanu rzeczy trzeba poczekać do wygranych wyborów (jakbym już kiedyś to słyszał…). Czy musi tak być?
Każdy kto zna szkolę wie, że zła podstawa nie uniemożliwia zrobienia dobrych merytorycznie materiałów do uczenia w szkole. Co więcej, zgodnie z prawem oświatowym nauczyciel nie ma obowiązku wybrania żadnego z zatwierdzonych przez MEN podręczników, tylko wskazania materiałów, które obejmują zakres programu. Natomiast dobry podręcznik jest potrzebny uczniom, bo to oni z niego głównie korzystają przygotowując się do klasówek i egzaminów.
Nauczyciele powszechnie widzą zamysł ideologiczny i nie palą się do stania się oficerami politycznymi obecnej władzy (poza nielicznymi wyjątkami). Będą posiłkowali innymi podręcznikami i materiałami znalezionymi w sieci. Jednak, jeżeli dostaną stworzone przez uznanych autorów, rzetelnych i atrakcyjnych dla uczniów materiałów, to z nich skorzystają. Szczególnie, jeżeli będą bezpłatne. W każdym razie tak wynika z ich opinii na grupach nauczycielskich w mediach społecznościowych
I właśnie taką inicjatywę podjęli twórcy portalu Ohistorie i e-podręcznika Cyfrowehistorie.pl
Gdy zapoznali się z treścią jedynego obecnie podręcznika do przedmiotu postanowili przygotować alternatywę. Teraz pracują nad materiałami, które mogłyby być taką poprawną merytorycznie i atrakcyjną dla uczniów w formie alternatywą w postaci bezpłatnego e-podręcznika.
Ze względu na pozostały czas pomysł wydaje się, podobnie jak u Obywateli RP, dość wariacki. Jednak zespół autorów stwarza szansę, że do września e-podręcznik będzie gotowy.
Niestety, jak zwykle nie da rady zastąpić państwa bez pomocy obywateli. Wiem, że są dzisiaj ważniejsze potrzeby – Bayraktar dla Ukrainy i pomoc dla dzieci uchodźców. Jednak nawet zebranie części potrzebnej kwoty spowoduje, że od września pojawią się pierwsze rozdziały bezpłatnego e-podręcznika i PiSowi trudniej będzie wychowywać kolejne pokolenia aktywistów Marszu Niepodległości. To szczególnie apel do rodziców i babć/dziadków uczniów, którzy indoktrynacji mogą zostać poddani. Jeżeli ktoś chciałby przyczynić się do tego realizacji tego projektu to można tutaj: https://zrzutka.pl/cyfrowy-hit