Gdzie są i co robią rosyjscy przeciwnicy Putina? Na marginesie manifestacji w Warszawie

fot: Легион „Свобода России”, Facebook

Oby nie stało się tak, że gdy oni będą wołać wspólnie Slava Ukraini!, Żyvie Bielarus!, Svoboda Rosii!, my zostaniemy z naszym żałosnym Wypierdalać!

***

Pewnie przegapiłabym relację z manifestacji w Warszawie, gdyby nie link podesłany przez znajomych. To krótkie nagranie pokazywało przemówienie Marty Lempart i reakcje zgromadzonego tłumu. W przemówieniu dominowała złość, pogarda i wyczuwalna wrogość skierowana w stronę Rosjan. Wreszcie padło pytanie, które zapewne miało być retoryczne „gdzie jesteście”. A gdy Rosjanie, którzy przyszli ze swoją biało-niebiesko-białą flagą odpowiedzieli „jesteśmy tu i protestujemy razem z wami”, usłyszeli wściekłe „wypierdalać”. Nie obejrzałam do końca, nie dałam rady. Ale pytanie „gdzie jesteście” domaga się odpowiedzi.

Ogłoszenie mobilizacji w Rosji spowodowało masowy exodus Rosjan, uciekających z kraju ze strachu przed tym, że tym razem to oni mogą zasilić kolejne transporty „gruzu 200” – a i to w sprzyjających warunkach, bo przecież dowódcy armii nie są zainteresowani sprowadzaniem zwłok swoich poległych. Niektórzy z uciekających mieli jeszcze przylepione litery Z na szybach samochodów, co słusznie jest przedmiotem kpin bądź oburzenia a nade wszystko pokazuje, że uciekający dalej nie rozumieją zła, którego sprawcą jest ich państwo. Tak, rzeczywiście, dla części z tych ludzi wojna zaczęła być czymś złym dopiero wówczas, gdy stała się zagrożeniem dla ich życia i zdrowia. Dla części, pewnie dużej. Dobrze, że chociaż teraz dociera do nich czym jest ta wojna. Nie wiem, ilu z nich demonstruje sprzeciw pod flagą Wolnej Rosji. Jestem jednak przekonana, że zdecydowana większość z tych, którzy przychodzą na demonstracje w miastach Europy czy Ameryki, to uciekinierzy znacznie wcześniejsi, bo widać ich było na długo przed 21. września. Ale i oni są tylko częścią biało-niebiesko-białej społeczności.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Szacunek dla rosyjskich dysydentów

Biało-niebiesko-biała flaga jest symbolem tych Rosjan, dla których sprzeciw wobec wojny i wszelkiego zła putinowskiej Rosji wynika z głębokiej niezgody na to zło właśnie. Są wśród nich także ci, którzy za wolność Ukrainy i o wolność Rosji zdecydowali się walczyć z bronią w ręku. W marcu 2022 roku w Ukrainie powstał Legion Wolność Rosji (Легион Свобода России) – jeden z kilku narodowych oddziałów walczących w tej wojnie. W jego skład wchodzą jeńcy wojenni i dezerterzy z armii rosyjskich najeźdźców a także ochotnicy, którzy przybyli na tereny Ukrainy aby dołączyć do Legionu. To ludzie, którzy „spalili za sobą wszystkie mosty” [1]: przechodząc na stronę Ukrainy nie mają już powrotu do putinowskiej Rosji. O samym Legionie wiadomo niewiele. Jego członkowie zakrywają twarze, posługują się (z jednym wyjątkiem) wyłącznie pseudonimami, nie podają bliższych danych ani o sobie, ani o szczegółach działalności – po to także, by chronić swoje rodziny, które w Rosji zostały.

W ogólnodostępnych źródłach można znaleźć trochę informacji, w tym wywiady z członkami Legionu, w których mówią oni o swojej drodze na stronę ukraińską, o walce, o marzeniach o nowej Rosji. To Cezar, Profesor i Arni, oraz trzech członków Legionu, których pseudonimów nie znamy.

PRZECZYTAJ TAKŻE: New York Times wsadzony na minę?

Głównym celem Legionu jest walka z dyktaturą putinizmu; droga do tego celu wiedzie przez wyzwolenie Ukrainy. Jak mówi Cezar: „naszym pierwszym celem jest oswobodzenie Ukrainy – do ostatniego centymetra – a potem zajmiemy się Rosją” [2]. „Po zwycięstwie Ukrainy naszym celem jest demontaż reżimu putinowskiego i pełna zmiana systemu” [3]. Marzeniem i celem jest wolna, demokratyczna Rosja, osadzona w granicach z 1991 roku, niezagrażająca sąsiadom.

Jakie są ich motywacje? Jakie przyczyny, dla których dołączyli do armii ukraińskiej i zdecydowali się strzelać do swoich rodaków? To, co przewija się przez chyba wszystkie opowieści dawnych jeńców wojennych to szok, przerażenie i wstyd w obliczu tego co zobaczyli. Opowiada sierżant rosyjskich wojsk specjalnych: „Wysłano mnie, podobnie jak innych, na «planowe ćwiczenia». Dopiero później, już w Ukrainie, okazało się, że podstępem wplątano nas w pełnowymiarową wojnę. Poruszając się w kolumnie widzieliśmy wszelkie potworności popełnione rękami rosyjskich żołnierzy” Inny: „Byłem w Buczy. Na własne oczy widziałem zwłoki dziewczynek, dosłownie rozerwanych na strzępy. Nie przez bomby lecz przez rosyjskich żołnierzy” [4]. Arni: „przeprosiłem ich [Ukraińców] za to, że znalazłem się na ich ziemi. Bo było mi wstyd przed chłopakami, którzy bronią swojego domu, ja zaś wg prawa i w ich oczach jestem okupantem” [5].

Ci którzy do Legionu dostali się jako ochotnicy, mówią o swojej, znacznie wcześniejszej, niezgodzie na reżim putinowski, o uczestnictwie w protestach w Rosji i poczuciu bezsilności i bezradności. Profesor: w 2019 roku chodziliśmy na manifestacje wierząc, że nasz głos zostanie usłyszany na górze (…). Niestety, luty pokazał, że chodzenie na demonstracje z nadzieją, że to coś zmieni jest niewystarczające  (…). Było mi wstyd, bolało mnie, że nie walczyłem wystarczająco przeciwko temu, że Putin zaczął tę wojnę, z historycznie bliskim nam krajem. Zacząłem szukać innej drogi walki z reżimem putinowskim [5].

PRZECZYTAJ TAKŻE: Ruch obywatelski nie przejmie władzy

Wszyscy zdają sobie doskonale sprawę z tego, czym jest ta wojna i jaka jest rola i odpowiedzialność Rosji. Cezar: „dziękuję narodowi ukraińskiemu, ukraińskim władzom i prezydentowi Zełeńskiemu za to, że pozwolili nam, z bronią w ręku, zmyć hańbę jaką okrył się naród rosyjski” [6]. Profesor: po wojnie konieczny będzie trybunał, który osądzi zbrodniarzy” Podobnie, nie ma wątpliwości że Rosja musi zapłacić reparacje [5].

W odróżnieniu od wszystkich innych żołnierzy, ci strzelają do swoich rodaków.

W odróżnieniu od innych, nie mają żadnego lub bardzo ograniczony kontakt z rodzinami. Niektóre rodziny nie wiedzą co się z nimi stało, nie wiedzą nawet czy żyją. Na listach najprawdopodobniej figurują jako zaginieni bez wieści.

W odróżnieniu od innych, są zagrożeni nie tylko oni ale i ich rodziny.

W podobnej sytuacji są tylko Białorusini.

„Cywilna”, podziemna gałąź Legionu – Wszechrosyjski Ruch Wolność Rosji (Всенародное движение Свобода России), funkcjonuje w Rosji.

Na całym świecie znajdują się rzesze zwolenników wspierających żołnierzy i partyzantów.

To co uderza podczas lektury, a zwłaszcza słuchania tych świadectw to ogromny ładunek emocjonalny – gniew, wstyd, ból. Nie ma tu ani prób odcięcia się od własnego narodu, ani zdjęcia z siebie odpowiedzialności, ani umniejszenia win Rosjan. Deklaracja „jestem Rosjaninem” to nie powód do chwały i wszyscy rozmówcy dobrze zdają sobie z tego sprawę. A jedocześnie żaden z nich się od niej nie odżegnuje.

ZOBACZ TAKŻE: Czy łatwo jest wysadzić rurociąg na Bałtyku?

Jeden z najważniejszych filozofów XX wieku, Emmanuel Lévinas, pisze o „doświadczeniu twarzy”. Twarz Innego, pisze, rozwijając tę myśl J. Tischner, mówi: „nie zabijesz mnie” [7]. Twarze występujących w mediach żołnierzy Legionu są najczęściej zakryte, ale oczy mówią to samo: „nie zabijesz mnie”. Nie wyśmiejesz mojego bólu i wstydu, nie poniżysz, nie wzruszysz ramionami i nie powiesz, że ruski to ruski, bez różnicy. Okrzyki, jakie słyszeliśmy w Warszawie, ale przecież nie tylko tam, odpowiadają na tę prośbę w sposób jednoznaczny: „zabiję”.

Oglądając obrazki z Warszawy nie sposób nie zadać pytań o to, do kogo i dlaczego skierowane były te hasła. Nie wiemy kim byli młodzi ludzie z biało-niebiesko-białą flagą. Najprawdopodobniej nie byli zwolennikami Putina. Co chcemy osiągnąć odrzucając ich i znieważając? Czy chodzi tu tylko o pokazanie „moralnej wyższości”? Jeśli tak, to doprawdy, ta „wyższość” jest bardzo iluzoryczna. Można bowiem także nas zapytać nie tylko o historię ale i o teraźniejszość: gdzie byliśmy i gdzie jesteśmy, gdy umiera nasza demokracja? Ilu z nas protestuje? Ilu otwarcie sprzeciwia się naszemu reżimowi? A przecież konsekwencje jakie nam grożą są nieporównywalne z tym, co grozi Legionistom i ich rodzinom, protestującym w Rosji i dywersantom.

Odrzucanie Rosjan spod biało-niebiesko-białej flagi jest nie tylko nieetyczne, jest też głupie i nieodpowiedzialne.

Demokratyczna opozycja rosyjska jest nam potrzebna tak, jak i my jesteśmy potrzebni jej. Oni, nawet, albo też zwłaszcza, jeśli są nieliczni potrzebują wsparcia, nie tylko po to by przeżyć, ale także po to, by mieć nadzieję. Jeśli chcą odejść od reżimu muszą mieć dokąd pójść. Rosja nie zniknie, jest też zbyt duża aby ją okupować bądź podzielić na strefy okupacyjne tak jak to miało miejsce w przypadku hitlerowskich Niemiec. Potrzebni są Rosjanie, którzy będą chcieli stworzyć państwo wolne i demokratyczne i którzy zrobią wszystko aby swój cel osiągnąć. Jeśli odrzucamy ich tylko dlatego, że urodzili się akurat tam, gdzie się urodzili, to jednocześnie skazujemy i ich, i siebie na życie w tym samym piekle, jedynie ze zmieniającymi się dyktatorami. Potrzebujemy siebie nawzajem. Rozumieją to Ukraińcy, sami udręczeni przez rosyjskich najeźdźców. Rozumieją to Białorusini, także ofiary krwawego reżimu ściśle współpracującego z Putinem. Czy rozumiemy to my, Polacy, dziś będący w najbardziej komfortowej sytuacji?

Fenomenem tej wojny, przy całej jej potworności, jest to, że po stronie Ukrainy spotkali się przedstawiciele trzech narodów słowiańskich, walczących tam za „wolność waszą i naszą”: obok Ukraińców stoją Białorusini, tworzący m.in. Pułk Kastusia Kalinowskiego i Rosjanie tworzący m.in. Legion Svoboda Rosii. I Białorusini, i Rosjanie walcząc za Ukrainę walczą też za swoje kraje. I jedni i drudzy traktują zwycięstwo w wojnie ukraińskiej jako krok na drodze do własnej wolności. Dojrzałość Ukraińców polega na tym, że pośród wrogów potrafili dostrzec i rozpoznać sprzymierzeńców, zaufać im i przyjąć, pomimo odrazy jaką czują do Rosji i Rosjan, do Łukaszenki i jego gwardii. To wielka rzecz, dalekowzroczna. To wielka szansa na przyszłość. Czy chcemy dołączyć?

Oby nie stało się tak, że gdy oni będą wołać wspólnie Slava Ukraini!, Żyvie Bielarus!, Svoboda Rosii!, my zostaniemy z naszym żałosnym Wypierdalać!.

fot: Легион „Свобода России”, Facebook

***

[1] https://www.youtube.com/watch?v=cTC6fiJhojY
[2] https://www.youtube.com/watch?v=k00T5cXuSfo
[3] https://www.youtube.com/watch?v=pkvpp-AVyHo
[4] https://news-opposition.com/legion-svoboda-rossii-dal-eksklyuzivnoe-intervyu-novostnomu-agregatoru-news-opposition/
[5] https://www.youtube.com/watch?v=oUi_9mDcquU&t=2532s
[6] https://www.youtube.com/watch?v=SHm2LfVCXJ4
[7] J. Tischner 2012, Filozofia dramatu, Znak

O autorze

1 thought on “Gdzie są i co robią rosyjscy przeciwnicy Putina? Na marginesie manifestacji w Warszawie

  1. „Wypierdalać” nie jest aż tak uniwersalnym zawołaniem, jak by się mogło wydawać. Jednak warto się zastanowić, kiedy, do kogo i dlaczego wołamy.

Comments are closed.

Starsze opinie, komentarze, listy