Jestem na podwarszawskiej wsi. Tu, gdzie te chaszcze będzie kiedyś ogród, który wyżywi moją rodzinę. Powinienem był zrobić to dawno temu, robię to teraz, bo czasy idą trudne – niezależnie od tego, kto wygra 15 października
Paweł Kasprzak: – Polityczna rzeczywistość jest taka, że stroją przed nami dzisiaj dokładnie te same chaszcze, co 8 lat temu, kiedy demokracja była w Polsce tak słaba i tak ułomna, że się rozsypała jak domek z kart. Idę do Sejmu z postulatami ruchu protestu. Tymi samymi, które wyganiały w ciągu ostatnich 8 lat na ulice tłumy wspaniałych ludzi. Staliśmy przez te lata razem i razem zbieraliśmy siniaki, wiedzieliśmy i czuliśmy, że tak trzeba. Dając z siebie wszystko, a czasem więcej.
Mówię do tych, z którymi znam się z tych lat. Do tych, którzy poświęcili wszystkie siły ponosząc niewyobrażalne koszty i do tych, którzy nas znają, bo przez te lata nas wspierali, choćby tylko dobrym słowem. Celem obywatelskiego protestu były i wciąż są sprawy wielkie. Najważniejsze dla Polski. Ważniejszych nie ma. Idę do Sejmu, by je zrealizować. Tu i teraz. W tej kadencji. Wiedząc, że politycy tego nie zrobią, choć bardzo chętnie to obiecują. Cóż… Obietnice…
PRZECZYTAJ TAKŻE: WybierzTAK.pl – strategia dla wyborców opozycji na wybory 2023. Inicjatywa Obywatelska
Prawa kobiet to podstawowe prawa człowieka. Konstytucyjne. Nie politykom o nich decydować. Mają ich przestrzegać. Praworządność i ustrój państwa koniecznie wymagający głębokiej reformy, to również samo centrum konstytucji. Pozwolić decydować o ustroju rządzącym politykom, to jak powierzać więźniom napisanie więziennego regulaminu.
Klimat i transformacja energetyczna, szkoła, polityka społeczna, to są z kolei sfery tak wielkie, że muszą się stać przedmiotem umowy między obywatelami, bo to my ponosimy w nich koszty i musimy mieć pewność, że ani nauczycielskich pensji, ani gwarancji praw socjalnych, ani bezpieczeństwa środowiska nie wywróci żadna polityczna zmiana u władzy.
Wszystkie te sprawy wymagają większości konstytucyjnej. Jeśli nie z powodów prawnych to politycznych. Szans na konstytucyjną większość w podzielonym między partie parlamencie jeszcze długo nie będzie. Nie wolno mieć złudzeń. Nie będzie liberalizacji aborcji, bo nie będzie w tej sprawie większości, nawet jeśli wygramy. Żadna inna ważna ustawa nie przejdzie, bo napotka weto Dudy, którego nowa większość nie przełamie. Żadna trudna sprawa nie będzie miała wystarczającego mandatu społecznego zaufania. Żadnej z tych spraw politycy nie podejmą niezależnie od wyników wyborów.
Idę do Sejmu, by przede wszystkim wygrać, bo PiS od władzy odsunąć trzeba koniecznie i koszmar tych 8 lat przerwać. Ale idę też po to, by wielkie postulaty ruchu obywatelskiego wreszcie zrealizować. W tej kadencji. Czy uda się zmienić władzę, czy nie. Demokrację buduje się nie wtedy, kiedy władca jest łaskawy, ale wtedy kiedy prawa obywatelskie i respekt dla reguł umiemy wymusić również na tyranie.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Trzecia Izba. Sejm Obywatelski, nie tylko partyjny
Nie chodzi o utopijnie mrzonki o lepszej Polsce, chodzi o to, że tylko wtedy koszmar rządów PiS skończy się naprawdę. Inaczej, jeśli nawet wygramy, populiści wrócą zanim upłynie kadencja, z impetem gorszym niż wszystko, co widzieliśmy dotąd.
Nie potrzebuję niczyjej zgody, by powołać obywatelską Trzecią Izbę, która pozwoli o wszystkich tych sprawach zdecydować obywatelom, a nie wojującym ze sobą politykom. I rozpocznie wielką reformę. Trzecie Izba, reprezentatywna, złożona z wylosowanych ludzi takich, jak my, podejmie wszystkie najważniejsze dla Polski sprawy, wobec których politycy, jak zwykle, rozkładają ręce, a potem będą składać kolejne obietnice. Po prostu to zrobię wykorzystując możliwości i środki posła.
Osoba po osobie zmuszę każdą i każdego z 560 polskich parlamentarzystów, by publicznie, patrząc w oczy wyborcom, przed kamerami powiedzieli, czy zechcą werdykt obywatelski wykonać, czy jak zwykle go zignorować. Nieźle znam polityków i nie znam wśród nich żadnego, kto by taką presję zdołał wytrzymać. Presję faktów dokonanych, zamiast próśb o spełnienie postulatów.
Jeśli parlament zechce uznać werdykt Trzeciej Izby, jej decyzje staną się w Polsce prawem. Jeśli nie zechce, wolę społeczną będzie musiało wyrazić powszechne referendum, konieczne przecież dla reform konstytucyjnych. Do tego też nie trzeba niczyjej zgodny, nie trzeba o nią prosić. Referendum można po prostu przeprowadzić wysiłkiem społecznej samoorganizacji. Żadna władza nie zna większej presji. I nie ma takiej władzy, która by ją wytrzymała.
Obywatelska Trzecia Izba zmieni wszystko. Polityka stanie się czymś zupełnie innym niż znamy. Skończy się polska wojna i nikt już w Polsce nie będzie musiał bać się wyników wyborów.
To nie utopia. Zagłosuj, a się przekonasz. Jeśli dzięki Twoim głosom dostanę mandat, razem zdołamy wypełnić te cele, które przez 8 długich lat dawały nam wszystkim nadzieję.