Zasada reprezentacji funkcjonuje obecnie fatalnie. Nowa demokracja nie może się obyć bez zasady reprezentacji. Musimy zatem zaryzykować zarzut, że tworzymy utopię i pomyśleć o radykalnej zmianie funkcjonowania reprezentacji. Najpierw jednak co to znaczy reprezentować?
Ten kto mnie, nas reprezentuje nie ma własnego zdania, on tylko przekazuje ode mnie do innych. Czasem przydatne są umiejętności, jak adwokata, ale nie własna opinia. Reprezentant tylko reprezentuje. To jest podstawa.
Reprezentant wobec tego nie może mieć własnych poglądów w dziedzinach, w których reprezentuje. Reprezentant nie jest więc politykiem, ani przedstawicielem politycznym. Jedynymi politykami są, ci których reprezentuje. W Nowej demokracji reprezentacja musi być wieloszczeblowa. Najpierw reprezentanta wybiera rozsądna liczba osób (maksimum tysiąc) na wspólnym spotkaniu (jedyny element demokracji bezpośredniej). Potem grupa reprezentantów wybiera swojego reprezentanta i tak dalej. Co najmniej cztery albo pięć szczebli. Jedyną umiejętnością reprezentantów, czy ich sekretarzy, jest skomasowanie i synteza poglądów, które reprezentują. Im wyższy szczebel, tym dłużej to trwa. Nie są to poglądy na wszystko, lecz na konkretne sprawy. Na poglądy na wszystko, czyli ideologie nie ma miejsca. W końcowym rezultacie powstaje ciało złożone z najwyższych reprezentantów, którzy nie są i nie wolno im być politykami. Do realizowania przekazanych im poglądów wynajmują władzę administracyjną, tak jak się wynajmuje pracowników zarządzających w każdym przedsiębiorstwie. Reprezentanci wydają im ogólne polecenia i przyglądają się, czy potrafią je realizować. Jeżeli nie, zwalniają ich i wynajmują innych, być może lepszych.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Kryzys nowoczesności. Władza ustawodawcza
Łatwo to sobie wyobrazimy, kiedy pomyślimy o takim postulacie wybierających reprezentantów, jak skasowanie wydobycia i stosowania węgla. Zadanie jest bardzo trudne, trzeba znaleźć dobrych administratorów, ale wykonalne w ciągu określonego, długiego, czasu. Co pewien czas reprezentanci sprawdzają stan rzeczy. Podobnie z reformą służby zdrowia czy podatków. Oczywiście zasada wieloszczeblowej reprezentacji wyklucza wybory powszechne oraz sprawia, że reprezentanci nie mogą być politykami. Politykami, powtórzymy, są tylko obywatele na pierwszym szczeblu wybierający reprezentację. Funkcjonuje więc bardzo silny mechanizm porozumień poziomych i stosunkowo słaby – pionowych.
Utopie – powiecie Państwo. I będę musiał się zgodzić. Chodzi jednak o wskazanie kierunku, a nie o konkretne rozwiązania, które mogą być rozmaite i będą takie, jakie my, czy nasi następcy, wymyślą. Chodzi także o pokazanie, czym powinna być reprezentacja, a czym nie jest.
Chcemy na pewno, żeby reprezentanci i reprezentacja nie pełniły funkcji, jakie pełnią w rzeczywistości czy domniemanie obecnie. Nie chcemy zatem, żeby reprezentacja, czyli parlament miał uprawnienia dotyczące ustalania zasad życia publicznego, bo właśnie to nie jest sprawą publiczna, lecz sprawą każdego z nas. Oczywiste, że parlament nie ma prawa do ustaleń o charakterze wartościującym, czyli etycznych. Ale nieco tylko mniej wyrazisty jest fakt, że parlament nie ma w nowoczesnych społeczeństwach w dobie kryzysu żadnych istotnych kompetencji. O tym już mówiliśmy poprzednio.
W parlamentach działają partie polityczne i to one oraz ich kombinacje stosowane przy rozmaitych głosowaniach prowadzą do podjęcia decyzji. Nie da się tego zrozumieć. Dlaczego jakiś pan czy jakaś pani, której ani nie znam, ani jej nie ufam, ani nie wierzę, ani nie szanuję ma w imieniu kogokolwiek wygłaszać swoje poglądy? Dlaczego jej/jego poglądy w ogóle mają mnie interesować? Pod jakim względem partia polityczna jest mądrzejsza i sprawniejsza od grupy zadaniowej, która ma rozwiązać określony problem. Skoro partie polityczne nikogo lub niemal nikogo nie reprezentują z natury rzeczy, to po co w ogóle istnieją? Tylko siłą rozpędu od czasów, kiedy partia czyli część, przedstawiała swój ideologiczny pogląd. Skoro jest to zbędne, lub niedopuszczalne, to po licho nam te partie. A zatem roztropna i radykalnie odmienna reprezentacja powoduje nie tylko skasowanie wyborów powszechnych, ale także partii politycznych.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Kryzys nowoczesności. Prawo
Tu pojawia się bardzo ciekawa inicjatywa w postaci ruchu społecznego. Ostatnio w Polsce kilku polityków chce powołać ruchy społeczne. Nie ma co z nich szydzić, że ruchów społecznych się nie powołuje, ale, jeżeli powstają, to powstają same i wyrzucają dotychczasowych polityków. Trzeba docenić dobre intencje, ale trzeba też zdawać sobie sprawę, że mimo dobrych intencji kierunek jest fatalny i beznadziejny. W istocie może prowadzić jedynie do pewnej zmiany dominujących partii politycznych oraz do większej liczebności tych partii, która obecnie jest humorystyczna. Nie tędy droga, chociaż rozumiem, że w sytuacji beznadziejnej powstają takie inicjatywy.
I jeszcze jedno, czyli programy. To także jest nonsens. Nie ma możliwości posiadania programu całościowego, bo takich mądrych nie tylko nie ma, ale źle gdyby byli. Są sprawy oczywiste i mniej oczywiste, które trzeba rozwiązać. Praktycznie wiedzą o nich wszyscy nieco myślący obywatele. Są tak oczywiste, że aż banalne. Kończę wezwaniem do myślenia w zupełnie innych kategoriach, wiem, że nic z tego na razie nie będzie, ale jak nie zaczniemy to nigdy powyższego czy innego projektu sensownej reprezentacji nie zrealizujemy.
Lektura polecana: Andrzej Waśkiewicz, „Paradoksy idei reprezentacji”.
fot. Pixabay