Lektury obowiązkowe: bez przymusu

Czytelnictwo? Być może zniknie bez śladu. Póki istnieje, ślad zostawia. Bezcenny. Czy świat przeżyje bez czytających ludzi? Z pewnością. Są książki, w których da się o tym poczytać.

Ktoś nam każe czytać i o tym nie wiemy

Decyduje również, co czytamy. Nie robi tego zły belfer z trzcinką w ręku z dawnych czasów, choć nowi rządowi szefowie od edukacji być może spróbują wrócić do tych czasów. Może nawet wspomoże ich cenzura. O wiele sprytniej i skuteczniej robią to jednak rozmaite Cambridge Analityca. Działanie na rzecz rozumu zawsze potrzebowało mecenasów. Rynek ich nie zastąpi. Ty możesz. Zostań mecenasem.
Wesprzyj nas

Lektury obowiązkowe: bez przymusu

Lektury obowiązkowe. Tischner w okresie polowań

Ksiądz Józef Tischner jest dziś w polskim katolickim Kościele tak samo nieobecny, jak Ojciec Tadeusz Rydzyk jest wszechobecny. „Tischnerowi na dziś” nie pomaga, że z estymą się zawsze wypowiadał o bohaterze nie tylko podhalańskiego zbrojnego powojennego Podziemia, Józefie Kurasiu –  „Ogniu”. Podpisanie przez niego w pewnym momencie deklaracji lojalności wobec władz PRL nie jest dziś pamiętane ani przez sceptyków, ani entuzjastów

Niegdysiejszy Tischner był celebrowany na stronach polskiej edycji „Playboya” jako przedstawiciel światłego kleru. Jednocześnie potrafił sprzeciwić się powszechnemu na początku lat dziewięćdziesiątych uwielbieniu dla filmu Pasikowskiego „Psy”. O słynnej scenie, kiedy pijani esbecy przedrzeźniają „Piosenkę o Janku Wiśniewskim” przy rechocie sal kinowych powiedział, a właściwie o twórcach filmu: „U nas na Podhalu o takim mówią, że wypił ćwiartkę, a drze się za litra”.

Teraz jeszcze bardziej zapomniane niż zapomniane dawno teksty Tischnera przynosi nam Wojciech Bonowicz w czasach, kiedy nikt nic nie czyta. Te czasy podstemplował do biegu kiedyś sam Tischner.

Człowiek, który w 1981 roku w poruszający sposób prowadził dywagacje na temat istoty pracy, zapytany jakoś, czy niedługo potem w 1988 roku o zamkniętą właśnie przez władze PRL, mającą też już inne trudności, Stocznię Gdańską, powiedział u Dominikanów we Wrocławiu: „Ja się, cieszę, że to nie moja stocznia” – przy ciepłej aprobacie sali. 
Tak się kończyła „Solidarność”, zwłaszcza ta z solidarnością.

Zaklinany góralską gwarą w odpustowego świątka, w tekstach z nowej książki wydobywa się z tego raz po raz…Przypomina, że przyjaźń ważniejsza być może od prawdy, że małe może być piękne, byle w wiosce góralskiej.

Że modlitwa dla modlącego się może mieć siłę wulkanu i wodospadu, że honor dotyczy człowieka jako jednostki, a godność to coś, co się  realizuje we wspólnocie, że bunt Witkacego był buntem przeciw wszelkiemu zniewoleniu człowieka przez człowieka, że już po 1990 roku byli tacy, także na przykład na Słowacji, którzy obawiali się, drogi, która prowadzi do zachłyśnięcia się kaloriami. Że spory nie przeszkadzają moralnej jedności, że Polska mocna jest naszą mądrością, a „słaba gdy jesteś, słaby”.

Że „Bóg nie jest i nie był nigdy u nas źródłem nienawiści od ludzi, lecz źródłem braterstwa i miłości”. Że „Człowiek jest istotą słabą, ale jest w nim coś, co go przewyższa – to dobra wola.” 

Amen.

Leszek Budrewicz

ks. Józef Tischner – Mądrość człowieka gór. Kraków. 2019

fot. tischner.pl

O autorze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednie lektury obowiązkowe

Globalna Ukraina

„Globalna Ukraina” to intrygujący i przewrotny tytuł najnowszej książki Kazimierza Wóycickiego. Książką ukazuje, jak kraj

Czytaj »

Czytamy w internecie

Według Google Trends - raczej nagłówki i tytuły poszukiwanych filmów. Zestawienie częstości wyszukiwania słów: "gazeta", "tv", "Google" oraz "YouTube"...

Wspieraj obywatelski projekt medialny

Przynajmniej próbujemy...
Wesprzyj nas