Cieszę się, że sąd uchylił wpis Radziwiłła, który nadawał marszowi nacjonalistów uprzywilejowany charakter. Cieszę się również, że warszawski ratusz zdecydował się wnieść tę skargę i że wreszcie zrobił to umiejętnie
Martwi mnie jednak komentarz Trzaskowskiego, który cytuję za Gazetą Wyborczą: „Jeżeli mimo braku rejestracji będzie się odbywało nielegalne wydarzenie, sytuacja będzie wyłącznie w rękach policji. Mam nadzieję, że będzie stanowcza i będzie działała inaczej niż rok temu – mówił na środowej konferencji prezydent Trzaskowski pytany o to, co się stanie, jeśli marsz mimo wszystko się odbędzie.”
PRZECZYTAJ TAKŻE: Marsz Niepodległości. Sąd uchylił decyzję wojewody
Marsz i każda demonstracja staje się nielegalna nie dlatego, że nie otrzyma pańskiego lub czyjegokolwiek zezwolenia, panie prezydencie. Każde zgromadzenie publiczne jest legalne. Przestaje nim być, jeśli traci pokojowy charakter i służy popełnianiu przestępstw. Przemoc fizyczna, mowa nienawiści, promocja faszyzmu i nazizmu.
To stałe elementy marszów 11 listopada. I nie tylko policja powinna reagować stanowczo, ale pan i służby Biura Bezpieczeństwa miasta, które za to odpowiadają. Proszę nie unikać odpowiedzialności i zdecydować o rozwiązaniu marszu Bąkiewicza na miejscu – jeśli nie zrobi tego policja.
Ciesząc się zatem z pańskiej decyzji i przychylnego dla niej wyroku, liczę na to, że obserwatorzy miejskiego Biura Bezpieczeństwa przyjrzą się demonstracji zapowiedzianej przez 14 Kobiet z Mostu i wszelkim innym – niezależnie od tego, czy je ratuszowi zgłoszono, czy nie. Że będą interweniowali, kiedy policja – jak to robi zawsze – spróbuje te demonstracje usunąć z trasy pochodu bojówek Bąkiewicza, żądając od policji zabezpieczenia zamiast „interwencji”. Że interwencji zażądają na widok płonących rac i faszystowskich haseł.