Władza obawia się szefa NIK-u Mariana Banasia, który opublikował raport dotyczący wyborów kopertowych, a z tego ciekawego raportu wynika, że premier Morawiecki i podlegli mu urzędnicy nie tylko złamali prawo i narazili państwo polskie na spore straty finansowe, ale także namawiali do łamania prawa
Władza Zjednoczonej Prawicy w swoim stylu postanowiła udowodnić, że prawa jednak nie złamała i zaczęła łamać Banasia. Zatrzymano jego syna, żonę syna i jakiegoś urzędnika z Urzędu Skarbowego. Warto w tym miejscu przypomnieć, że szefa NIK wybrano głosami władzy, a sam Banaś był ministrem finansów w pierwszym rządzie PiS. Jak to bywa z takimi cyrkowymi zatrzymaniami pod kamerkę wiadomo nie od dziś. Wszystkich zaraz wypuszczono, ale niesmak i ślady po kajdankach pozostały.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Dlaczego Polska wyjdzie z Unii Europejskiej?
Uderzenia w rodzinę zawsze są najbardziej skuteczne. I tak kalkulowano przy tej okazji. Liczono, że Marian się przestraszy, odpuści, poda do dymisji. Marian to jednak były opozycjonista z czasów stanu wojennego (za PRL siedział w więzieniu i napieprzał się z ZOMO) i tak ławo na chwyty służb specjalnych nie da się nabrać.
Sam Marian święty nie jest i warto tu przypomnieć kontrowersje wokół jego dziwnych biznesów, w tym słynnego hotelu na godziny w Krakowie, obsługiwanego przez lokalny gang alfonsów. Podobno po wizycie pewnego polityka PiS w tym hotelu placówka zmieniła status z „hotelu na godziny” w „hotel na minuty”.
Z analizy prawnej wynika, że Stalowy Marian jest nieusuwalny z funkcji szefa NIK przez dobrych kilka lat, bo takie są po prostu przepisy. Musiałby wpaść pod samochód albo dostać zawału serca po wypiciu kawki.
Opozycja postrzega konflikt Banasia z PiS jako wojnę wewnątrz gangu. I tak to niestety wygląda. Wieść gminna niesie, że Marian chroniony jest bardzo mocno przez swoich ludzi. Za każdym razem sprawdzany jest jego samochód na okoliczność bomby, zepsucia hamulców czy innej, niespodziewanej „awarii”. To już takie mocno kolumbijskie klimaty nad Wisłą, ale też sam nasz kraj pod okupacją PiS coraz bardziej przypomina republikę bananową niż demokrację. I to nie tylko ze względu na upalne lato.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Jestem jak jeden z tysiąca żołnierzy uśpionej armii. Czekam na sygnał
Banaś to człowiek z samego twardego jądra PiS i wie na co stać tych ludzi. Skoro Marian jest praktycznie nieusuwalny ze swojego stanowiska, to rozwiązania są dwa. Przejedzie go białoruska ciężarówka, której kierowca dziwnym trafem zostanie puszczony wolno przez policję. Drugi wariant, bardziej prawdopodobny, że wojna na haki, oskarżenia, kontrole i zatrzymania będzie trwała, aż do uzgodnienia takiego układu, jaki jest wygodny dla obu stron gangu. A ponieważ obie strony konfliktu ostro zalazły sobie za skórę, czeka nas publiczne pranie brudów w odcinkach.
fot. Wikipedia
O autorze
Krzysztof Skiba
Muzyk, satyryk, publicysta, aktor, konferansjer, autor happeningów, wokalista rockowy. Członek zespołu Big Cyc.