Myślmy jak Europejczycy

Rosja ma wielką, największą powierzchnię wśród wszystkich państw świata. Liczy ponad 17 mln km2. Europa to 10,2 mln km² – 10,5 mln km² z czego prawie 4 mln km² zajmuje europejska części Rosji. Bez Rosji to „tylko” 6,5 mln km2

Europa jako część świata jest większa tylko od Australii. Kanada, Chiny, Stany Zjednoczone – każde z tych państw liczy ponad 9,5 mln km2, ale nie przekracza 10 mln. Myślę, że nikt poważny nie myśli o okupacji Rosji. Imperium rosyjskie za Aleksandra II sięgało swojego maximum – 23,7 mln  km2, ZSRR – 22,4 mln + kraje zależne w bloku sowieckim sięgało tych samych wielkości.

Gęstość zaludnienia sytuuje Rosję na drugim biegunie wśród państw i mocarstw świata. To wiemy, ale dla imperium, które od „zawsze” żywi się jedynie gospodarką naturalną i czerpie dochody z zasobów ziemi, którą ekspansywnie eksploatuje nie ma to w tej chwili większego znaczenia, choć musi budzić grozę, bo świat się zmienia i zmierza w innym kierunku. Rosja jest mocarstwem uzbrojonym po zęby w broń jądrową i rządzonym przez grupę bezwzględnych ludzi, którzy pławią się w bogactwie i przywilejach zdobytych przemocą. Ekspansja i przemoc to ich sposoby zdobycia i utrzymania władzy.

Jest to kraj nie do zdobycia – patrząc na mapę tak myślą Europejczycy po wiekach sąsiedztwa i doświadczeń. Traktują to jako niezmienną, rzeczywistą prawdę. Raz jest z Rosją „lepiej”, raz „gorzej”, zależy to od „kaprysu” uświęconej tradycją niekontrolowanej władzy, ale przecież te teraz zamieszkałe przez 150 mln zniewolonych w znakomitej większości ludzi i rządzone „twardą ręką” przez starego, spodziewającego się śmierci autokratę, szefa mafii, który przez 20 lat swoich rządów zgniótł zalążki demokracji 17 mln km2 ziemi leży w Azji i dotyka i będzie dotykać Europy.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Lekcja 1. Co Biden powiedział Polkom i Polakom? (Repetitio est mater studiorum)

Polacy myślą inaczej. Myślą (snują wizje), że razem z USA zamienią „w proch i w pył putinowską zawieruchę” i wytykają Europejczykom, że oni widzą geopolitykę inaczej.

Śpiewamy stojąc na baczność „Dał nam przykład Bonaparte…”, ale zapominamy o końcu kampanii z 1812 roku i „Świętym Przymierzu” myśląc stale w kategoriach „kraju nadwiślańskiego”, za które położenie odpowiedzialni są wszyscy, ale nie my, a nie jak racjonalna, dbająca o swoje bezpieczeństwo i dostatek, gdzie życie i wolność człowieka ma swoją wymierną, bezwzględną wartość społeczność Zjednoczonej Europy. Tak jesteśmy wychowani, taki tok myślenia/marzenia narzuca nam polska tradycja i mity romantyczne i takie same emocje wzbudza agresja Rosji Putina na sąsiednią Ukrainę. Mądrzy politycy mówią: przede wszystkim „jedność”, ale mamy problem z odpowiedzią na pytanie „z kim?” i „w czym?”.

Jesteśmy w Unii a jakbyśmy „nie byli” a opozycja nawet dzisiaj nie jest w stanie się spotkać i powiedzieć i zrobić coś razem.

Sporo w tym zakłamania – myślimy ciągle o sobie, o swoich sentymentach i resentymentach choć głośno mówimy zwłaszcza o jakiś „onych” – zewnętrznych i wewnętrznych. O sobie niechętnie. Jest jak jest i nie możemy wyjść poza horyzont własnych złudzeń i uprzedzeń. A sprawa jest cholernie konkretna, jak wojna, choć w jej trakcie o życiu i śmierci decyduje przypadek.

Wiadomo i z tym się zgadzam, czyni i głośno i jednoznacznie o tym mówi zjednoczony zachodni świat, że należy pomóc ludziom w Ukrainie i z Ukrainy i zrobić wszystko, by wojna nie rozlała się na nas, na Europę czy cały świat. Ale na pytanie „jak?” lepiej żebyśmy nie odpowiadali sami…, bo zostaniemy znowu naprawdę sami ze swoim tradycyjnym „myśleniem życzeniowym”, z potokiem słów wypowiadanych na wiatr, z kamieniami rzuconymi na szaniec…

  • Paweł Bujalski – polityk, samorządowiec, przedsiębiorca, wiceprezydent Warszawy w latach 1994–1999.

Tekst opublikowany został na pawelbujalski.blog

O autorze

Starsze opinie, komentarze, listy