Obywatele RP o pakcie wyborców

Potrzebny jest pakt wyborców, nie liderów

Po środowym — pospiesznym i niemal przypadkowym — spotkaniu liderów czterech partii w Senacie, na którym zadeklarowano powtórzenie „Paktu Senackiego”, Obywatele RP zareagowali oświadczeniem opublikowanym w piątek, 1 lipca. 

Podkreślają w nim, że „Pakt” z 2019 był raczej strategiczną porażką, a nie sukcesem wykorzystującą obromną polityczną mobilizację demokratycznych wyborców. Zwracają uwagę, że „pakt” zawarty w gabinetach partyjnych liderów odbiera prawo wyboru obywatelom i uważają za swój obowiązek zareagować na to, jako ruch obywatelski. Równocześnie jednak po raz kolejny zapowiadają własny start w przyszłych wyborach. Czy obie te funkcje da się pogodzić? Obywatele RP twierdzą, że tak, a „obywatelski Senat”, który jest istotną częścią ich programu powinien pełnić te same, co ruch obywatelski funkcje strażnika reguł politycznej gry. 

Poniżej pełny tekst oświadczenia: 

29 czerwca media doniosły o pośpiesznie zorganizowanym w Senacie spotkaniu liderów głównych partii opozycji. Na spotkaniu zadeklarowano kontynuację „Paktu Senackiego” – w kolejnych wyborach parlamentarnych partie wystawią uzgodnionych wspólnie kandydatów, po jednym w każdym ze 100 okręgów wyborczych. To oczywiste rozwiązanie, którego domagaliśmy się zawsze. Wiemy, że spotkanie miało charakter nieformalny, nie zawarto żadnego twardego porozumienia, że w istocie był to jeden z pierwszych kroków na drodze do oczekiwanej przez wyborców obozu demokratycznego współpracy kandydujących w wyborach polityków i ich partii. Z nadzieją odnotowaliśmy wcześniejsze porozumienie na rzecz samorządności oraz wspólną inicjatywę Obywatelskiej Kontroli Wyborów.

Jesteśmy ruchem obywatelskim i naszym powołaniem jest dbać, by obywatele – również, a może zwłaszcza w dzisiejszej kryzysowej sytuacji – znajdowali w polityce rzeczywistą reprezentację własnych oczekiwań, wartości i żywotnych interesów. Czujemy się więc zobowiązani zabrać głos, zadając pytania, formułując oczekiwania oraz niezbędne naszym zdaniem uzupełnienia. Od liderów usłyszeliśmy bowiem zdecydowanie nie wszystko, co powinniśmy usłyszeć, by dało się wierzyć w zwycięstwo demokracji po najbliższych wyborach.

W sprawie zwycięskiej strategii:

 
        1. Pakt Senacki jest oczywistością, ale jest również absolutnym minimum, które nie tworzy warunków wystarczających, o czym przekonaliśmy się w wyborach z 2019 roku. Podstawowym zadaniem pozostaje Sejm i decyzja o listach wyborczych wystawianych przez partie w wyborach do tej izby. W 2019 roku trzy listy wyborcze gwarantowały opozycji porażkę, co było łatwym wnioskiem z arytmetycznych kalkulacji zgodnie z algorytmem D’Hondta. Wybory do Sejmu przegraliśmy, choć na opozycję padło o niemal milion głosów więcej niż na rządzącą Zjednoczoną Prawicę. Musimy zatem pytać dziś, co z Sejmem, chcąc wierzyć, że deklaracje o Senacie są zaledwie wstępem do rozmów.
        2. W samym Senacie szanse wyglądają również gorzej niż mogłyby wyglądać. W 2019 roku w 69 ze 100 okręgów zwycięzcy uzyskali w poparcie przekraczające 50% głosów. Spośród nich taki wynik uzyskało 32 dzisiejszych senatorów PiS. Dobrze przygotowany Pakt Senacki powinien zatem dać opozycji pozostałe 68 mandatów. Przy tym wyniki senatorów PiS znacznie przekroczyły sondażowe notowania ich partii w ich okręgach. Te notowania zaledwie w kilku okręgach przekraczają 50%. To sugeruje, że potencjalne zwycięstwo opozycji w Senacie może być jeszcze większe. W 2019 roku kandydaci „Paktu Senackiego” zebrali o ok. 5% głosów mniej niż w sumie uzyskały ich partie w wyborach sejmowych. „Pakt Senacki” w 2019 roku nie był przygotowany i przeprowadzony dobrze i bardzo stanowczo przestrzegamy przed jego prostym powtórzeniem. To nie był sukces, na który dziś należy się powoływać z dumą, tylko niestety wstydliwa strategiczna porażka w stosunku do wielkiej politycznej mobilizacji demokratycznych wyborców.
        3. Wspólny kandydat w jednomandatowych okręgach może być oczywiście tylko jeden. Dla czterech partii reprezentowanych na spotkaniu w Senacie oznacza to, że wyborcy trzech z nich będą musieli w każdym okręgu poprzeć kandydata innej partii. Znamy bardzo ograniczony efekt przekazywania poparcia w dwuturowych wyborach jednomandatowych. Dla dobrego wyniku w wyborach senackich, utrudnionego przez fakt, że żadnej drugiej tury tu nie będzie, konieczne są rozwiązania lepsze niż umowa liderów i ich apele do wyborców. Tym lepszym rozwiązaniem jest po prostu dochowanie wierności pryncypiom demokracji.

W sprawie pryncypiów demokracji:

        1. „Pakt Senacki” zawarty w gabinetach partyjnych liderów dzielących się okręgami wyborczymi odbiera wyborcom czterech różnych bloków politycznych możliwość rzeczywistego wyboru. Głosowanie na Senat we właściwych wyborach nie jest wyborem – to plebiscyt przeciw PiS. Jako ruch obywatelski mamy obowiązek powiedzieć to otwarcie. Tę sytuację możemy zaakceptować wyłącznie w okolicznościach nadzwyczajnych i oczywiście zagrożenie demokracji w perspektywie zwycięstwa PiS jest właśnie takim przypadkiem.
        2. Rezygnacja z prawa wyboru nie jest jednak konieczna. Możliwe są powszechne, otwarte dla demokratycznych wyborców prawybory wyłaniające wspólnych kandydatów. Domagaliśmy się ich równie długo jak wspólnych kandydatów i list opozycji – i domagamy się ich nadal. Spośród niewielu wyborczych obietnic, które poszukująca wiarygodności opozycja jest w stanie wypełnić przed wyborami, ta jest do wypełnienia najłatwiejsza: demokracja od zaraz. Tu wszystko zależy od nas, decyzje są wyłącznie w naszych rękach, tylko od naszej dobrej woli zależy ich podjęcie. Do plebiscytu przeciw PiS możemy wystawić pluralistyczną reprezentację wiarygodnych ludzi, dysponujących autentycznym, sprawdzonym i potwierdzonym mandatem, a nie wyłącznie partyjnymi rekomendacjami.
        3. Poza otwartymi prawyborami możliwych jest bardzo wiele rozwiązań pośrednich, polegających na „uspołecznieniu” decyzji o kandydatach. W transparentnym procesie da się wykorzystać publiczne wysłuchania i debaty kandydatów, czego bezskutecznie żądaliśmy w 2019 roku; da się zaangażować kolegia samorządowców, organizacji pozarządowych, akademickich ekspertów, czy wreszcie paneli obywatelskich; da się wreszcie zorganizować cykl debat, których wynik określi choćby ustalona z góry seria badań sondażowych mierzących rzeczywiste poparcie konkurujących ze sobą kandydatów.
        4. „Pakt Senacki” w 2019 roku nie był w istocie rzeczywistym paktem, był co najwyżej „paktem o nieagresji”. Był dyktatem narzuconym nam przez liderów trzech partii, które podzieliły między sobą strefy wpływów.

W sprawie programu:

        1. Jeśli jako wyborcy i jako ruch obywatelski mielibyśmy się zgodzić na zawieszenie wyborów na czas politycznej wojny, to nasza zgoda wymaga spełnienia bardzo podstawowych warunków. Należy więc jasno potwierdzić, że wyłoniony w ten sposób Senat nie pochodzi z rzeczywiście swobodnego wyboru i zgodzić się na to wolno ten jeden raz. Zadaniem Senatu musi być przeprowadzenie wraz z Sejmem niezbędnych i najpilniejszych reform ustrojowych, naprawiających największe zniszczenia po dwóch kadencjach władzy PiS i wypełniających te luki w demokracji sprzed 2015 roku, które umożliwiły ówczesny zamach stanu, wywołały poparcie dla niego i przesądziły o całkowitym braku odporności polskiego parlamentaryzmu na populistyczne wstrząsy. Parlament należy następnie niezwłocznie rozwiązać, umożliwiając w pełni pluralistyczny, swobodny wybór rzeczywistej reprezentacji wszystkich obecnych w Polsce i bardzo różnorodnych opcji politycznych.
        2. Obywatele RP uważają, że niezbędnym składnikiem demokratycznego systemu, zwłaszcza w sytuacji koniecznej przebudowy przeżartego patologiami i niemal kompletnie zrujnowanego systemu są obywatele i ich organizacje – wyznaczające reguły rywalizującym między sobą politykom. Ustrojowo tę funkcję powinien pełnić Senat RP, choć zarówno praktyka historii III RP, jak również niestety niewystarczające rozwiązania Konstytucji nie dały mu takiej szansy. Od dawna opowiadamy się za „obywatelskim Senatem”, uwolnionym od dominującej w Sejmie partyjnej rywalizacji, wyłonionym w inny sposób i obarczonym innymi zadaniami. Z podobnymi oczekiwaniami od dawna występuje również wiele innych organizacji i środowisk. W wyborach do Senatu chcemy uczestniczyć kandydując i wspierając innych obywatelskich kandydatów. Nie zamierzamy biernie patrzeć, jak zagrożenie polityczną wojną staje się pretekstem, by senackie mandaty podzielić między dobijające targu partie.

Przypominamy, że Obywatele RP zapowiedzieli własny start w najbliższych wyborach. Naszym podstawowym celem będzie realną presją skłonić partyjnych liderów do wspólnych list sejmowych oraz wspólnych kandydatów senackich. Jako ruch obywatelski nie zaakceptujemy niejawnych porozumień bez udziału wyborców. Obywatelski Senat, ale także przyszły parlament rozumiany jako konstytucyjny „Sejm Wielki” jest naszym celem kolejnym. Jeśli jednak mielibyśmy stać się stroną Paktu Senackiego, to tylko w sposób nie obrażający pryncypiów demokracji. Podobnie jak w poprzednich wyborach robiliśmy wszystko, by do tego doprowadzić – włącznie z wystawieniem własnego kandydata – tak będziemy to robić również dzisiaj, o czym czujemy się zobowiązani publicznie uprzedzić już dzisiaj.

O autorze

Starsze opinie, komentarze, listy