Oskarżam rząd PIS o spowodowanie cierpień dziesiątków i setek ludzi na granicy z Białorusią. Reakcja rządu PiS i władz tej partii na prowokację reżymu Łukaszenki, nacechowana jest bezmyślnością i niekompetencją, za którą kryje się chęć instrumentowania powstałego konfliktu w polityce wewnętrznej – pisze Kazimierz Wóycicki, publicysta, dziennikarz i historyk
Już w roku 2015 politycy PiS reagowali na ówczesny kryzys migracyjny, strasząc uchodźcami i odmawiając udziału Polski w mechanizmie dyslokacji. Było to złamanie solidarności państw członkowskich Unii Europejskiej. Wtedy chodziło o dziesięć tysięcy osób, które mogły przybyć do Polski podług ściśle określonych regulacji.
Obecnie, już tym razem bezpośrednio na polskiej granicy, zjawiło się tysiące osób sprowadzonych i oszukanych przez cynicznego dyktatora, który uczynił z nich żywą tarczę działań politycznych. Odpowiedzialna reakcja polskich władz była ich obowiązkiem. Nie potrafiono tego uczynić.
Zamiast tego ogłoszono stan wyjątkowy na terenach przygranicznych, histerycznie odwołując się do wojennych analogii z rokiem 1920 i 1939. Wiele wskazuje na to, że wydano polskim żołnierzom, policjantom i służby granicznej polecenia wypychania za polską granicę osób (całych rodzin, kobiet i dzieci), które przedostały się na teren państwa polskiego. Istnieje w tej mierze podejrzenie podwójnego rodzaju przestępstw, które związane były z takim postępowaniem.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Na naszej granicy znajdują się ludzie, których zabija niewiedza o tym, czym stała się Polska
Owe siłowe wypchnięcia poza polski obszar nazywa się „push-backiem”, czyli zawróceniem. W istocie jest to brutalny akt wyrzucenia znalezionego w lesie, zagrożonego chłodem człowieka (całej rodziny, dzieci, kobiet w ciąży), wepchniecie go do pojazdu, dowiezienie na granicę i przepchnięcie na drugą stronę granicy. Dotyczyło to często osób, które zgłosiły wniosek o azyl. W każdym wypadku, choć szczególnie, gdy wniosek taki jest złożony, osoby takie winny być umieszczone w specjalnym ośrodku, gdzie należy tam ustalić kim są i w uzasadnionych przypadkach udzielić azylu lub odesłać do kraju pochodzenia.
Każdy akt wyrzucenia to złamanie prawa, także prawa krajowego. Sformułowania Kodeksu Karnego są w tej mierze jednoznaczne. Zapis Art.162 par.1. stwierdza „Kto człowiekowi znajdującemu się w położeniu grożącym bezpośrednim niebezpieczeństwem utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowieniu nie udziela pomocy, mogąc jej udzielić bez narażenia siebie lub innej osoby na niebezpieczeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podlega karze pozbawienia wolności do lat 3” .
Należy przyjąć, że dokonujący takiego aktu nie działali z własnej woli, lecz na mocy poleceń, które wydali im przełożeni stawiając ich wobec trudnych dylematów moralnych. W tym kontekście jednak należy przypomnieć o sformułowaniach zawartych w „Ustawie o straży granicznej”, gdzie w artykule 63 „Ustawie o straży granicznej” czytamy: „Funkcjonariusz obowiązany jest odmówić wykonania rozkazu lub innego polecenia, jeśli wykonanie rozkazu lub polecenia łączyłoby się z popełnieniem przestępstwa”.
Sformułowania takie znalazły się w prawodawstwach państw demokratycznych w związku doświadczeniem totalitaryzmu, którego funkcjonariusze, gdy byli na ławie oskarżonych, tłumaczyli się otrzymanymi rozkazami.
Jestem z szacunkiem dla każdego w tych polskich służbach, który usiłuje dochowywać moralnych i prawnych standardów, mimo sytuacji jaką stworzyli mu przełożeni. Rozumiem wobec jak trudnych dylematów postawiono tych ludzi. Postawy przyzwoitości i odwagi, które mogą być kosztowne i trudne, winny być wspierane i osobom takim należy się pomoc.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Statuetka „Stojący w imię zasad” dla mieszkańców Michałowa
Działanie, jakim jest siłowe wypchnięcie, naruszają też w rażący sposób normy prawa międzynarodowego. W przypadku stwierdzenia wśród uchodźców śmierci osób w polskim obszarze, stawia to rząd PiS (a przez to nasze państwo) w wielce trudnej sytuacji prawnomiędzynarodowej. Każda ofiara wśród uchodźców nie jest tylko ofiarą indywidualnych działań, ale wynikiem działań państwa polskiego. Jako polski obywatel nie mogę tego przemilczeć.
Niedopuszczenie na tereny przygraniczne dziennikarzy i niezależnych mediów stwarza podejrzenie, że władze PiS i rząd PiS działały w złej intencji. Przekaz medialny zdominowany przez obrazy zorganizowanej grupy uchodźców atakujących graniczne przejście jest niedopuszczalnym ograniczeniem. Wobec takiej grupy obrona granicy jest oczywistością.Ta granica nie jest jednak w żadnym wypadku szczelna, przenika przez nią setki i tysiące ludzi. To ich wyłapuje się po lasach wyczerpanych i chorych. Obraz uchodźcy jako rzucającego kamieniami w polskich funkcjonariuszy jest tak jednostronny, że należy go uznać za zmanipulowany. Prawdę mówią przede wszystkim zdjęcia zmarzniętych dzieci i kobiet.
Szczególnym dyletantyzmem, związanym z manipulacją, są działania dyplomacji kierowanej przez polityków PiS. Do pomocy i współpracy nie wezwano Frontexu, unikano stwierdzenia, że granica z Białorusią jest też granicą UE, nie podjęto współpracy z Brukselą. Demonstracyjne stwierdzenia, że nie przyjmie się żadnych rozwiązań ponad głowami Polaków, są puste i bezmyślne. W istocie rozwiązanie konfliktu na granicy przynieść może jedynie UE i polscy partnerzy w UE. I tak się też dzieje. Sytuacja dowiodła jak bardzo polskie bezpieczeństwo związane jest z członkostwem w Unii i jak nieodłącznie jest z nim związane. Unia wykazała się solidarnością z Polską. Politycy PiS prowadzą nadal, nawet w tej trudnej sytuacji, podjazdową wojenkę z Brukselą. Lekceważenie oczywistego faktu, że polskie bezpieczeństwo w chwili obecnej i wobec neoimperialnych ambicji Kremla, zależy od związków z demokratyczny Zachodem, stanowi zagrożenie dla polskiego bezpieczeństwa.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Michałowo, stolica przyzwoitości
Zrozumienie dla ludzkiej tragedii i współczucie dla cierpiących wykazała natomiast społeczność Podlasia. Czy ludzie ci znają więc się lepiej na prawie międzynarodowym? Najpewniej nie. Prawo krajowe i międzynarodowe wyraża ogólnoludzkie wartości, a udzielający pomocy uchodźcom działali myśląc o wartościach wpisanych w naturę ludzką, kierowali się współczuciem i odruchem pomocy bliźniemu. Zostali wsparci przez liczne organizacje takie jak Grupa Granica, Fundacja Ocalenie, warszawskiego Klub Inteligencji Katolickiej, Medycy na granicy. Te działania pozwalają bronić obrazu Polski jako cywilizowanej społeczności.
Należy wspomnieć o działaniach Kościoła, nie w pełni zadowalających wymogi sumienia motywowanego chrześcijańskim duchem, tym nie mniej podążających we właściwym kierunku. Bp. Krzysztof Zadarko, odpowiedzialny w Episkopacie apelował do władz o właściwą postawę wobec uchodźców już w roku 2015. Władze PiS pozostały na te apele głuche. Również obecnie Kościół apeluje o humanitarną postawę zgodną z chrześcijańskim wzorcem samarytanina. I tym razem apele te nie trafiają na podatny grunt wśród polityków PiS, którym bliżej do katonacjonalistów i nacjonalistycznych kręgów, z którymi konfrontacji unikają lub usiłują je pozyskiwać.
Oskarżam rząd PiS o nieodpowiedzialne działanie wobec uchodźców, powodujące cierpienie i ludzką krzywdę oraz narażające podstawowe interesy państwa i narodu polskiego. Jest to polityka manipulowania nastrojami społecznymi poprzez pobudzanie zagrożenia i lęku przed uchodźcami. Rozwiązanie kwestii humanitarnych związanych z sytuacją uchodźców jest absolutnym priorytetem. Pomoc UE w tym względzie jest niezbędna. Wyrażam szacunek dla tych Polaków, którzy w najrozmaitszy sposób pomagając uchodźcom, a nawet tylko wyrażając publicznie zrozumienia dla ich sytuacji, zachowując się godnie, ratując honor Polski w społeczności międzynarodowej.
O autorze
Kazimierz Wóycicki
Historyk i dziennikarz (BBC, Życie Warszawy), wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego, zajmuje się stosunkami polsko-niemieckimi i polsko-ukraińskimi.
1 thought on “Oskarżam rząd PiS”
„Postawy przyzwoitości i odwagi, które mogą być kosztowne i trudne, winny być wspierane i osobom takim należy się pomoc.” Mowa tu o funkcjonariuszach. Otóż jak nie było tego rodzaju przypadków wśród policjantów, tak ich nie ma dziś na granicy. Nie ma kogo wspierać.
Czym innym sam uzasadniałem cień własnego zrozumienia dla policjantów, którzy łamali prawo czasem razem z naszymi kośćmi. Rzeczywiście wykonanie przepisów ustaw mundurowych, nakazujących odmowę wykonania rozkazu wymagałoby odwagi — choć ustawodawca próbował tę sytuację złagodzić na korzyść ewentualnych „nieposłusznych”. Takiej odwagi w pierwszym rzędzie należałoby się jednak spodziewać np. po parlamentarzystach — może najpierw wymagajmy od nich, a potem od w końcu anonimowych ludzi w mundurach. Cóż…
Ustawa legalizująca wywózki powinna zostać skutecznie podważona w Europie — jak to zrobiliśmy w sprawie sądów, wyznaczając europejski precedens. Miałoby to znaczenie dla całej polityki Unii, która rozczarowuje. Podobną politykę stosuje się przecież niestety nie tylko w Polsce. Ale we Włoszech wyłowiono ostatnio z wody 500 osób — choć Włochy usiłują stosować push-back i stosują. Tymczasem w Polsce SG raportuje o „udaremnieniu” np. właśnie 500 „prób nielegalnego przekroczenia granicy”. Co oznacza „udaremnienie”? Otóż tłumacząc to na włoskie warunki oznacza to zepchnięcie do morza. Włoski push-back od polskiego się jednak różni…
Nie umiem się pogodzić i zrozumieć tej sytuacji. Za przekroczenie zakazanej „zony” stanu wyjątkowego grozi mandat. I nie widać setek ludzi ostentacyjnie łamiących ten zakaz. Bardzo bym chciał zobaczyć obywateli maszerujących na granicę — niech ich pałuje, gazuje, polewa wodą i wywozi policja ze Strażą Graniczną, niech ich stawia przed sądem. Kiedy robiliśmy to przeciw zakazom demonstracji, nie było nas nigdy więcej niż kilka setek. W końcu jednak wystarczyło. W sprawie tak oczywistej i tak drastycznej powinno nas być o rząd wielkości więcej. Nie rozumiem tego.
Powinno się też znaleźć 5 tys. ludzi, którzy wywiozą z tych lasów każdego, kto tam rozpaczliwie szuka ratunku. Sporo ludzi to robi. Dlaczego koniecznie niemożliwością jest zrobić to masowo?
Comments are closed.