Piotr Niemczyk o braku szkoleń w policji

W zeszłym roku szkolenia policjantów rozpoczynających służbę zostały skrócone mniej więcej z 1100 godzin do niecałych 500, czyli prawie o 60 %. Największą luką w tych szkoleniach są szkolenia z działania w  terenie

To takie szkolenia, które muszą przejść oddziały prewencji, ale nie chodzi tu o zwarte oddziały prewencji, a o patrole prewencji, o podejmowanie interwencji.

Może nie zdajemy sobie sprawy, ale policjant, który ukończył szkolenie, nie jest jeszcze gotowy do samodzielnej służby, po to jest tzw. trzyletni okres przygotowawczy. Podczas tych trzech lat policjant uczy się podejmować interwencję w sposób właściwy, tak, żeby nie wyrządzisz szkody poszkodowanemu, a umieć zatrzymać sprawcę przestępstwa.


Niestety jest bardzo duża rewolucja wśród kadr, odchodzą doświadczeni policjanci, przełożeni z wieloletnim stażem, w ich miejsce powołuje się osoby z krótkim stażem, a często jedynym kryterium awansu jest lizusowstwo. W związku z czym ci przełożeni nie umieją prawidłowo rozliczać funkcjonariuszy, więc funkcjonariusze czują się bezkarni. Bez względu na to, czy popełnią jakieś przestępstwo w złej wierze, czy po prostu nie nadają się do wykonywania swoich obowiązków. Takim najgorszym sygnałem, jaki można sobie wyobrazić, jest sprawa Igora Stachowiaka, która cały czas nie może mieć finału w prokuraturze, a także sprawa zabójstwa młodego człowieka w Koninie, gdzie funkcjonariusz (moim zdaniem całkowicie bezpodstawnie) użył broni i zamiast ponieść konsekwencje został z powrotem przyjęty do służby.

Jeżeli policjantów nie rozlicza z nieprawidłowych zachowań, to będzie powszechne to, że oni będą zachowywać się w sposób całkowicie nieadekwatny do sytuacji, tak jak widzieliśmy to na filmach, czy z próby zatrzymania uciekającej mazdy w Trójmieście, czy próby zatrzymania kobiety, która zdemolowała stację benzynową pod Koszalinem.

O autorze

Starsze opinie, komentarze, listy