Jeśli uchowaliśmy w sobie strzępki wrażliwości, to w państwie PiS musimy czuć się jak kauczukowa piłeczka wrzucona z impetem do stalowego pudła. Odbijamy się od ścian wściekłości, dna depresji i wieka bezradności. Pobudzane informacjami, targane emocjami, rozedrgane szare komórki uniemożliwiają pracę. Takie protest-wpisy na FB to forma terapii. Ale w tak hektycznych warunkach nie da się długo żyć!
Ostatni tydzień pokazał, że zdanie o bezsensie egzystencji w państwie PiS może ściągnąć nieszczęście. Nakreślę niezorientowanym: działaczka, szeroko rozumianej opozycji, pod postem o samobójstwie w metrze napisała, że przybita Polską też miewa czarne myśli, a jako samotna matka chorego na autyzm, myśli o samobójstwie rozszerzonym.
Cztery godziny później policja, zabrała ją z domu na badania, a dziecko z przedszkola odesłano do „bidula”. Chłopczyk bierze leki (których pierwszej nocy nie dostał), a mama jest jego jedynym łącznikiem ze światem. Okazało się to bez znaczenia.
Czytając w Wyborczej tekst Piotra Głuchowskiego, opisujący tę tragedię, znałem już sprawę, z Andżeliką jesteśmy znajomymi na FB. Trafiłem też na wpisy Agaty Milewskiej i Pawła Kasprzaka. Mają autystycznego syna, więc ruszyli z pomocą. Zbiórka pieniędzy, adwokaci pro bono. Ale nim Bruno wróci do mamy miną tygodnie, jeśli nie miesiące. Sąd rodzinny na wniosek policji wydał bowiem decyzje o pieczy zastępczej.
Człowiek bez empatii stwierdzi: trzeba było myśleć przed nierozważnym wpisem na FB.
Ale kto ma rozum wie, co to licentia poetica. Zadziwi go też sprawność państwa. Zadziałało błyskawicznie, choć w sprawach: Kaczyńskiego, Wąsika, Kamińskiego, czy pisowców, bijących żony, mobbujących pracowników, znęcających się nad psami, działają opieszale lub nie działają wcale.
Człowiek wrażliwy pomyśli o chłopcu, który boi się i tęskni niewyobrażalnie za mamą. Zdziwi go bezduszność urzędników, którzy pierwszego dnia nie zezwolili na spotkanie z dzieckiem, bojąc się służbowych konsekwencji. Oburzy się na sędziów, bo nie wysłuchali matki, nie wzięli pod uwagę, wyników badań psychiatrycznych, korzystnych dla Andżeliki.
Piotr, jedno z najlepszych piór Wyborczej, miewa skłonność do podkręcania tematów, ale tym razem wystarczyły fakty, by dosadnie pokazać, gdzie przyszło nam żyć. Sądy, media, policja, pomoc społeczna, kościół, szkoła – nie ma autorytetów, zniknęły instytucje zaufania publicznego. Kraj zmienił się w wielki średniowieczny dansker.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Sprawcie, aby w Polsce powstała opinia publiczna
A źródłem i praprzyczyną tej tragedii jest kieszonkowy Zeitgeist, zło w czystej postaci – Jarosław Kaczyński. Zaczął od polaryzowania: „Oni stoją tam, gdzie stało ZOMO”. Opluł autorytety, zdestabilizował system prawny, niszczy klasę średnią, by ją uzależnić od państwa. Metodycznie destruuje kraj wg. bolszewickich wzorów. Moralnymi kreaturami obsadził urzędy i media, a ta spauperyzowana kamaryla denialistów zasypała prawdę kłamstwem tak, że żaden archeolog jej nie odkryje.
PiS nie przekręcał drogowskazów na etycznych skrzyżowaniach, on je obalił. Teraz próbuje zawiązać nam oczy i zmusić do kręcenia się w kółko, aż stracimy resztki orientacji, a torsje sumienia rzucą nas na kolana.
Dziś nie mówimy o państwie skorumpowanym, ale o państwowej mafii. Krysza działa, swoi nie są sądzeni nawet, gdy ich wina jest oczywista, a politycznych przeciwników skazuje się nim ruszy proces. Władza słowami obraża miliony, wyklucza tysiące, a czasem zabija. 16 letni Mikołaj, którego dane wrażliwe ujawniono dla politycznych celów, nie jest pierwszą śmiertelną ofiarą amoralnych propagandzistów i boję się, że nie ostatnią.
Dramatyczne są skutki 8 lat rządów Kaczyńskiego, a przecież wielu nadal wspiera jego klikę.
Inni nie rozumieją, jakie niebezpieczeństwo nam grozi. I zamiast jednoczyć się bełkoczą coś o sile różnorodności, trzeciej drodze. Nie potrafią priorytetyzować działań, wyciągać wniosków. Powiedzieć, że ten polityczny analfabetyzm czyni ich współwinnymi, to krok za daleko. Ale na pewno to woda na młyn mafijnych populistów.
fot. Pixabay
O autorze
Wojciech Fusek
Dziennikarz, redaktor, były dyrektor wydawniczy i zastępca redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”, autor książek górskich