Myśliwi, obok księży, to kolejna grupa społeczna szczególnie w Polsce chroniona. Przy czym myśliwi są mocniej chronieni niż faceci w czarnych i purpurowych sukienkach
Ksiądz jak kryminalnie nabroi, przenoszony jest do innej parafii, a myśliwy jak zastrzeli rowerzystę, czy grzybiarza, to nawet do innego nadleśnictwa nie będzie teleportowany.
Księży pedofilii bronią, tłumaczą i usprawiedliwiają tylko politycy partii prawicowych. Myśliwych bronią politycy wszystkich partii. W każdej partii są bowiem tacy, którzy strzelanie do przestraszonych zwierzaków traktują jak dobrą rozrywkę, czy sport.
W Szczecinie doszło do kolejnego wypadku z udziałem myśliwego. Tym razem na terenie jednostki wojskowej zastrzelony został młody żołnierz, którego polujący w pobliskim lesie wziął za dzika.
Wszystko, co się rusza lub stoi w okolicy lasu, brane jest przez myśliwych za dziki. Nawet krowa, żołnierz czy rowerzysta. Powstaje pytanie czy grupa hobbystów, dla których zabijanie jest rodzajem sportu, nie powinna podlegać okresowym badaniom wzroku?
Okazuje się, że takie badania kiedyś były, ale cudownie je zniesiono. Przy tak masowych pomyłkach, w których ludzie brani są za dziki, istnieją dwie możliwości. Myśliwi albo polują pijani, albo zbiorowo pogorszył im się wzrok.
Pijany kierowca naraża się na surowe kary, tymczasem pijany myśliwy, to w powszechnym odbiorze lobby myśliwskiego „swój chłop”.
Czas zmienić kwalifikacje prawną przy tego typu incydentach, gdy podchmielony myśliwy ze słabym wzrokiem, wszystko wokół bierze za dziki, z nieumyślnego spowodowania śmierci na zabójstwo.
Gdy tego typu zmiany się dokonają będziemy mogli mówić o „dobrej zmianie”.
Tak jak Januszowi Kowalskiemu wszystko kojarzyło się z Tuskiem, tak myśliwym, każdy obiekt w lesie kojarzy się z dzikiem.
Już nie tylko spacer w lesie, czy zbieranie grzybów, to u nas sport ekstremalny, ale samo przebywanie w okolicach ostępów leśnych grozi wzięciem za dzika. Najgorzej ma w takiej sytuacji otyły ksiądz w sutannie z brodą o zmierzchu.
fot. Pixabay
