Ryszard Petru: "Nie bądźmy romantykami"

Była próba jednej listy, ona się nie powiodła, mówię o wyborach europejskich. Oczywiście pytanie jest takie, czy inna formuła tej jednej listy nie byłaby właściwa, czyli taka, gdzie jednak poszczególne partie mają większą podmiotowość.

Praktyka pokazała dotychczas, że się to nie udawało, czyli jest partia dominująca, która narzuca i potem część ugrupowań tak naprawdę musi jakby schować część swoich postulatów i wyborcy czują się zagubieni, bo nie wiedzą na kogo głosują. Ta lista którą tworzył Grzegorz Schetyna w wyborach europejskich — uważam, że okazała się porażką.

Pytanie jest, czy istnieje możliwość zrobienia innej formuły. No i myślę sobie, że ta formuła jednej listy versus różne ugrupowania ma pewien wspólny mianownik , a mianowicie  swego rodzaju pakt o nieagresji. Bo na pewno jest tak, że mamy środowiska liberalne gospodarczo, lewicowe, chadeckie i tak naprawdę one mają zupełnie inne poglądy. W związku z tym nie ma możliwości, moim zdaniem, znaleźć wspólnego programu dla wszystkich.

A anty-PiS nie jest programem, na anty-PiSie się nie wygra. Pytanie jest takie, jak spowodować, żeby człowiek głosując na swoje ugrupowanie, głosował też na całą wielką listę opozycji. Trudne !

Musiałoby to być bardzo podmiotowe, trzeba by to bardzo jednoznacznie określić. Dotychczasowa praktyka pokazuje, że — obawiam się — jest to mało realne, bo partie polityczne mają taki gen niszczenia innych konkurentów, z definicji. W związku z tym mam obawy czy to w ogóle jest możliwe. Jeżeli się okaże,  że ilość  pracy w to włożona ma pójść na marne, versus wymyślanie  lepszej formuły przekonywania wyborców, to to się nie opłaca.

Uważam, że podstawową kwestią jest pakt o nieagresji między partiami opozycyjnymi. Oznacza to, że każda z partii mówi, co uważa, zdobywa maximum swojego elektoratu, mobilizuje swoich wyborców, ale nie krytykuje konkurentów, którzy są konkurentami, ale w słusznej sprawie.

Co oznacza pakt o nieagresji? Na przykład, ja byłem przedstawicielem partii liberalnej, miałem swoje poglądy na 500 plus, na 13.,14. emeryturę, na kwestię OFE i mogę mówić dalej jak startujący potencjalnie, jakie mam w tej sprawie poglądy. I mobilizuję swój elektorat. Ale nie krytykuję w  związku z tym Platformy, czy Lewicy, za to że ma inne poglądy. No i to wydaje mi się jest propozycja minimum, propozycja realna.

Dlaczego opozycja przegrywała dotychczas, albo dlaczego przegrał Rafał Trzaskowski, chociaż było blisko? Z badań socjologicznych wynika, że nie udało się zmobilizować części elektoratu, który byłby skłonny zagłosować, ale nie zagłosował. Nie dlatego, że był przeciwko, tylko dlatego, że nie miał wystarczającej motywacji, żeby wybrać się tego dnia do urny wyborczej. Nie udało się opozycji zmobilizować całego swego elektoratu i to jest klucz. W związku z tym jest łatwiej Lewicy proponować lewicowy program, liberałom liberalny, chadekom  chadecki, mobilizować swój elektorat, niż szukać wspólnego mianownika który zniechęca część wyborców — w tej formule przegrywamy jako opozycja.

Czyli podsumowując, kluczem moim zdaniem jest pakt o nieagresji, który można ustalić, ale najważniejsze — dotrzymać. Tutaj  nie chodzi o deklarację, nie chodzi o papier, tylko chodzi o praktykę. Dlatego uważam, że krytyczna jest mobilizacja poszczególnych elektoratów. To, co ja uważam za wyjątkowo ważne, to  mobilizacja elektoratu przedsiębiorczego, liberalnego , takiego pozytywistycznego, który, z tego co widziałem w analizach, nie jest ostatnio wystarczająco zmobilizowany, żeby w całości rzucić się i marzyć o tym dniu wyborów żeby zagłosować.

Czy wspólna lista jest potrzebna przy sondażowej przewadze?

Dzisiaj nie ma wyborów i rozumiem argument, który brzmi w ten sposób: ok, za rok mamy wybory mamy prawdopodobny rozkład głosów i oceniamy prawdopodobieństwo. Rzeczywiście to wtedy jest ten moment decyzji. Wydaje mi się że praktycznie i  pragmatycznie łatwiej będzie uzyskać pakt o nieagresji między trzema czterema blokami, bo jakieś bloki mogą się ze sobą zjednoczyć,  aniżeli wspólną listę.

Obawiam się, że ilość wysiłku który musi pójść na dogadywanie się, przepychanie, numery miejsc, i kłótnie może być wykorzystana przez PiS, żeby pokazać, jak niespójna jest ta lista. Natomiast, taka decyzja powinna być przed wyborami. Mam bardzo mocne zdanie, że wybory  odbędą się w terminie. Argument: PiS nie będzie oddawał władzy, kiedy nie musi — i będzie się jej trzymał tak długo jak tylko będzie mógł. Szczególnie w okresie covidowytm i post-covidowym, nie są w stanie przewidzieć do końca zachowań, nie kontrolują w pełni nastrojów społecznych.

Czy pomysł prawyborów może zmienić optykę?

Swego czasu byłem  zwolennikiem prawyborów  i prostu widziałem, że reakcje były takie same jak na wasze propozycje, czyli super pomysł i na tym koniec, czyli nikt nie  chce tego zrobić.

A to wszystko jest pochodna naszego systemu partyjnego, czyli system partyjny finansowany z budżetu państwa powoduje, że partie im większe tym bardziej się trzymają. To co się teraz ostatnio w działo u pana Gowina z tym Bielanem — co to pokazuje?

No pokazuje, że bez względu na to czy partia jest silna czy nie, w każdej chwili może dojść do puczu. Żeby nie dochodziło do puczu, trzeba wycinać silne jednostki, w  związku z tym w sposób naturalny ta nasza Polska polityka partyjna doprowadza do tego, że lider skupia się głównie na wycinaniu wybitnych jednostek, bo one mogą mu zagrozić. Sam doświadczyłem, że jednostka, która ma chęć  władzy może próbować tę władzę przejąć. Akurat w moim przypadku tak się wydarzyło.  Wniosek z polskiej polityk jest taki — już nie chcę rzucać nazwiskami, każdy wie, o co chodzi — po prostu nikt nie chce prawyborów. Nikt nie chce żeby ten przysłowiowy poseł Szczerba miał dużo większą pozycję niż wynika to z jego siły przepychania się na partyjnym piedestale.

To będzie bardzo trudno zmienić bo tak jest skonstruowany system partii politycznych. Niestety w Polsce mamy do czynienia z sytuacją, w której listy ustala lider de facto.

Potem ci posłowie w trakcie kadencji Sejmu go szantażują, aż może dojść do sytuacji odejścia do innych partii, to ma miejsce obecnie między Platformą a 2050, ale znów przychodzi moment wyborów i znowu ten lider partyjny jest królem i władcą, bo on mówi ha, ha, ha, ty mi 2 lata temu podskoczyłeś, w związku z tym będziesz miał siódme miejsce, ósme, czy ostatnie, albo możesz w ogóle nie wejść. Przypomnę, taka rywalizacja  miała miejsce między Donaldem Tuskiem a Grzegorzem Schetyną. Przypomnę Grzegorz Schetyna wylądował w Kielcach, czyli miał szansę na mniejszą liczbę głosów, a jego bliskich pracownik, Piotr Borys, w ogóle nie był wtedy na liście, został skasowany w ramach wewnętrznej walki partyjnej.

Na to  nie ma dobrej odpowiedzi, bo trzeba by zmienić cały system finansowania partii politycznej — formuły, w jakiej te partie w Polsce funkcjonują.

Bo prawybory de facto doprowadziłyby prawdopodobnie do sytuacji amerykańskiej w pewnym sensie. Czyli mamy dwie partie, ale partie nie są partiami, bo każda jednostka wybitna ma szansę zdobyć poparcie i  pokazać, że jest silna. To jest niesamowite, bo tam jestem taki wewnętrzny wigor, tam się opłaca chcieć — a w polskich partiach politycznych opłaca się siedzieć cicho i trzymać na siłę swoje miejsce.

I ostatnia rzecz jaką powiem, przeraża mnie to, że dla części posłów po pierwszym roku kadencji kluczową kwestią jest to zapewnienia sobie miejsca w kolejnym okrążeniu. Dlatego taki jest efekt. Żeby miały miejsce prawybory musiałby być  olbrzymia presja społeczna, taka której jeszcze nie było. Przyznam szczerze, nie wierzę w takie rozwiązanie w najbliższym czasie. Bardziej wierzę w możliwość paktu o nieagresji między partiami politycznymi.

Ale pamiętamy proszę — bo dzisiaj jest taka presja „zjednoczcie się, zjednoczcie” — bardzo łatwo w niewłaściwym zjednoczeniu pokazać różnicę poglądów i obśmiać je. Aborcja jest tego doskonałym przykładem, 500 plus, 13. emerytura i tak dalej i tak dalej. Wystarczy pokazywać co chwilę różne wypowiedzi posłów, te  bardziej skrajne i to obśmiewa tą listę. Co bym nie powiedział o tej prawicy —  tam jest wspólny front, jest narzucony rytm, ale też tam większość tych osób które jest w PiSie, czy przystawkach PiSu po prostu wykonuje dokładnie polecenia. Przecież tego nie da się słuchać w telewizji, przecież oni mówią jak katarynki. Napisanym tekstem, prawda?

Intuicyjnie  uważam, że 4 listy równoległe czy 3 listy  z paktem o nieagresji i z pewną  formułą wspólną, bo na pewno jest kwestia Trybunału, konstytucji, miejsca Polski w Europie, euro nie wiem — być może tak być może nie, ale jeżeli nie, to to na bok nawet — ale te podstawowe rzeczy mogą być elementami wspólnymi. Przywrócenie wspólnoty, zasady prawa, praworządność, odpowiedzialność gospodarcza w ten czy w inny sposób zdefiniowana — to może być wspólny mianownik. Natomiast partie  obawiam się nie zjednoczą się. 

Pan pytał o te instynkty. Obawiam się, że jeżeli osoba, która nie ma tego instynktu, a wchodzi do partii politycznej, to musi nim przesiąknąć.  Dlaczego w PRL osoby młode przychodzące do pracy szybko się psuły , w sensie podejścia do pracy — bo przejmowały w dużym stopniu ten sposób zachowania tych starszych. W przypadku partii politycznych jest bardzo podobnie. Przychodzi ktoś z wielkimi ideami i po czterech czy ośmiu  latach jest po prostu stłamszony i wie o tym że takie są reguły gry.

Nie bądźmy romantykami.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Głosy w dyskusji

Wybory najpóźniej za:

Dni
Godzin
Minut
Sekund
150 pytań

Zjednoczona Opozycja

Zjednoczona Opozycja Uważam, że w Polsce powinna powstać jedna lista wyborcza Zjednoczonej Opozycji. Chciałbym przypomnieć,

Czytaj »

O autorze