To nie jest tekst o symetryzmie, słabości PO, Lewicy czy Hołowni. To tekst o wojnie o naszą przyszłość

fot. Facebook/Wojtek Fusek

Ze smutkiem patrzę na konflikty po demokratycznej stronie. Pożar sporów, ogniska sprzeczek o wspólną listę, „trzecią drogę”, miejsce Giertycha, Kołodziejczaka, Szostak. Jedni rozpalają je dla kariery, inni z podłości. Swoje robi też piroman ze wschodu. Wielu bezinteresownie, ze szlachetnych pobudek lub głupoty, dokłada jeszcze drwa. Skutki – rządy Kaczyńskiego, jednego z najbardziej podłych, bezwzględnych i zakompleksionych polityków w historii, mogą się przedłużyć

No cóż, nikt nie jest doskonały, a my Polacy z niedoskonałości złożeni. W masie słabo wykształceni, łatwo nami manipulować.

Ten brak odporności na manipulację w 2015 roku da się jeszcze tłumaczyć. Zadziałały mechanizmy utrudniające sensowne wybory. PO i państwem kierowała przeciętna polityk i naftalinowy prezydent. Jego przegrana wkurzyła wielu, mnie też. Dziś, gdy znamy intelektualny potencjał Dudy, kompromitująca porażka Komorowskiego wścieka jeszcze bardziej. Po przegranej uwierzyłem w powielany nad Wisłą idiotyczny polityczny aksjomat, że podział na dwa obozy z definicji jest zły. Zagłosowałem na Nowoczesną, szybko moja głupotę obnażył Petru.

Pamiętacie też jak niezależne media, działające w konkurencyjnym otoczeniu eksploatowały temat „ośmiorniczek”. Atakując PO broniły nie tylko, zagrożonej ich zdaniem, demokracji, ale i pozycji na rynku medialnym. Zagrożenie istniało, ale nie w dysonansie między wulgarnym językiem polityków, a wyszukanym menu kolacji, ale w pytaniu dla kogo nagrywano te, niefrasobliwie aranżowane w restauracjach rozmowy. Niestety tym media się wtedy nie zajęły.

Z trzeciej strony w 2015 Kaczyński skonsolidował prawicę, czego dziś nie może zrobić Tusk. PiS dostało wsparcie degenerującego się kościoła, zaczadziło wielu prymitywnym programem transferów socjalnych, a do politycznej komunikacji wykorzystało nie tylko manipulacje i puste obietnice, ale i kłamstwo mieszane z podłością.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Zagranica – Warszawa wspólna sprawa. Praktyczny poradnik wyborczy, część 3

Po przegranej, opozycja nie „ogarnęłą się”, za to PiS konsekwentnie, budował państwo oparte na propagandzie, nienawiści, podziałach społecznych, kłamstwie i strachu i przekupstwie. Sieć mafijnych powiązań oplatała coraz więcej ludzi, od rodzin polityków PiS i Solidarnej Polski, po znajomych, ważne z punktu widzenia władzy grupy społeczne jak mundurowi, leśnicy, górnicy itp. Takie rządy to też czas konformistów, którzy wchodzą w przestrzenie opuszczane przez ludzi uczciwych i honorowych.

Model okazał się sprawny. Po czterech latach rządzenia znów wygrali. Choć Kaczyński liczył na więcej, to wolniej bo wolniej, ale mógł nadal demontować państwo prawa, odsuwać nas od Europy, odbudowując zaściankową Polskę, śmierdzącą stęchlizną prosto z zakrystii.

Niezależnych mediów coraz mniej, bo PiS skutecznie je wykańcza i zastrasza. Niestety ta wymuszona elitarność nie spowodowała radykalnego podniesienia ich jakości. Wielu redaktorów uważa, że rolą dziennikarza jest podstawiać mikrofon obu stronom niezależnie od tego czy kłamią, czy nie, i że niegrzecznie jest prostować łgarstwa. Stąd obecność w programach TVN i TOK FM Soboniów, Szrotów, Szrajberów.

Ostatni prawdziwi dziennikarze śledczy błąkają się po półamatorskich, niezależnych kanałach, bo tylko tam ich zapraszają. Cóż bowiem medialna gwiazda miałaby zrobić z informacją, że Kaczyński, Morawiecki, o Macierewiczu nie wspominając, są opleceni siatką rosyjskich kontaktów. Przecież prowadzący program publicystyczny nie jest od babrania się w gównie realnej polityki. Oni o Kaczorze mówią pan prezes, a o Tusku – Tusk.

Nadal pytacie dlaczego na PiS wciąż głosują nie tylko umoczeni w układy i głęboko skorumpowani albo ogłupieni propagandą i kościołem. Twardy elektorat to góra dwadzieścia procent. Zaskakująco wiele, ale za mało by demolować kraj. Skąd się bierze reszta.

Ich głupota z naszej wynika. Nie mam co do tego wątpliwości.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Przepis na trzy dodatkowe mandaty dla Lewicy (pewnie wszystkie kosztem PiS lub Konfederacji)

Rośnie grupa niezdecydowanych i obojętnych. Widzą degrengoladę i upadek państwa, ale lekarstwa szukają w tzw. wewnętrznej emigracji, którą leczy dopiero terapia wstrząsowa, gdy władza wchodzi im w życie. Ich zdaniem polityka to zło, wszyscy kradną, PiS to mafia, a PO to banda cwaniaków, Tusk uciekł do Brukseli, by się nachapać.

Wielu sfrustrowanych i skrzywdzonych przez PO szuka nadziei w „trzeciej drodze”, takiej politycznej homeopatii. Uwierzyli, że zmiana partii w ruch, albo rozcieńczenie politycznych emocji amatorami i nutką nowości, która zwykle sprowadza się do nowego lidera, to lekarstwo na to co w polityce złe.

Rozumiem tą naiwność u młodych i u politycznych amatorów, ale poseł Mucha, czy tak szanowana przeze mnie pani Róża Thun? Nie rozumiem i jeśli przegramy nie wybaczę.

Wśród odważnych i przez lata zdeterminowanych w walce rozpełzł się wirus niecierpliwości. Poświecili wiele, by wygrać z PiS, a niewiele zyskali. Nie chcą już stać na ulicy, nie chcą powolnych postępów. Marzy im się rewolucja. Politykę hamującą ich radykalizm nazywają „nieterazizmem” i gardzą jej wyznawcami czasem bardziej niż PiS-owcami. Skoro nie jest tak jak marzą, skoro inni nie spełniają wysokich standardów, niech się wszystko zawali, na gruzach łatwiej budować. Ale się nie zawali, będzie gnić i wysysać siły nawet z nich. W to jednak nie chcą uwierzyć.

Wszystkie te przypadłości demokratycznej strony można by złagodzić, osłabić, przekuć na działanie, przywracając wielu cennych ludzi polityce i społecznym aktywnościom, gdyby nie „symetryści”.

Pewnie nie jestem obiektywny, ale szczególnie po ostatnich wyczynach Millera, Sroczyńskiego, Wróbla i Sitnickiej trudno oprzeć się wrażeniu, że ta gromadka z niezrozumiałych dla mnie przyczyn, zaraża kolejne osoby, media i środowiska.

Ich intencji mogę się domyślać, w d… mają wszystko poza własna karierą i pompowaniem ego. Ale OKOpress, na które płacą tysiące tęskniących za demokracją, firmujące swoja marką panel symetrystów zdjęty z Campusu Polska? To szkodliwe i miałkie jak wszystko co robią ci obrońcy wolności od rozsądku. TOK FM utrzymuje Sroczyńskiego, a zdjął Najsztuba, jak to nazwać? Mam wrażenie, że gazeta.pl, gdyby nie była w strukturach Agory, dawno byłaby pisowska.

To symetryści zarażają wolne media tym nabożnym stosunkiem do Kaczora, rozsiewając tezy o jego politycznych zdolnościach. Wzorem symetrystów, każda wpadka i błąd PO są analizowane na wszystkie strony, niby z dobrymi intencjami, którymi piekło symetryzmu całe jest wybrukowane.

To symetryści z lubością nazywali PO partią dziadersów, a gdy Trzaskowski wypromował pełen młodych, Campus Polska, roku trzeba było, by podłożyli pod niego ogień, a w mediach pojawiła się symetrystyczna fraza o grzechu pierworodnym Campusu, imprezy partyjnej (jeszcze chwilę wcześniej nie było to przeszkodą).

W krok za symetrystami obywatele na FB płoną ogniem oburzenia, że Giertych na listach, że Kołodziejczak przytulony. Nikt nie chwali pracowitości Tuska, talentów krasomówczych Trzaskowskiego, odważnych decyzji, dzięki którym nadal walczymy. Walczymy, choć nikt w mediach nie chce powiedzieć, że jesteśmy na wojnie, wojnie o życie. I to nie jest przenośnia.

Wystarczy odważnie spojrzeć na fakty, przestać się oszukiwać i wszystko stanie się prostsze. Czy ktoś ma wątpliwości, że kolejne cztery lata PiS oznaczają koniec marzeń o Polsce nowoczesnej, demokratycznej, europejskiej? Czy naprawdę, tak trudno zrozumieć, że realnych ofiar tej władzy będzie przybywać i nie chodzi tylko o media, o zamianę kraju w raj oligarchów. Chodzi o ludzkie życia, młodych pozbawionych wsparcia psychiatrów, uczących się w homofobicznych szkołach, kobiety umierające z powodu widzimisię katolickich ideologów, pozbawionych szansy na normalna pracę, dziennikarzy, urzędników, którzy tak jak – zapomniany już – Szary Człowiek nie wytrzymają tej dusznej atmosfery.

PRZECZYTAJ TAKŻE: Gdzie nasz głos będzie miał największy wpływ na wynik. Praktyczny poradnik wyborczy, część 2

Tak mamy wojnę, a wojna zawiesza (zawiesza, nie likwiduje) część demokratycznych zasad. Podczas wojny nawet na tyłach nie ma miejsca dla symetrystów. Wojny nie wygrywa się z armią histerycznych żołnierzy ogłaszających co i rusz jacy są wspaniali i jak bardzo zmęczeni walką, ani armią wojskowych gotowych głównie do krytyki, z głową głęboko w okopach. Do walki potrzeba bezwzględnych, zdeterminowanych. Na wojnie trzeba ryzykować i działać, a nie nieustannie dyskutować. Na wojnie trzeba szukać lojalnych sojuszników. A z tym jest kłopot.

Najprawdopodobniej będę musiał głosować na panią Biejat, to nie jest senator moich marzeń, to nie jest osoba, którą chciałbym widzieć w polityce, ale skoro się umówiliśmy to trzeba być lojalnym, nie wsadzę, jak ona, w 2015 i 2020 pustego głosu w drugiej turze wyborów prezydenckich.

Na wojnie potrzeba żołnierzy i oficerów, ale potrzeba też wodza. Idealnie gdyby był wybitny, ale najgorzej, gdyby go nie było. Gdyby „trzecia droga”, zgodnie z zapowiedziami jej lidera miała w sondażach zdecydowaną przewagę nad PO, zacisnąłbym zęby i uznał przywództwo Hołowni nad całą opozycją. Na szczęście nie muszę testować poziomu swojej politycznej lojalności, muszą za to przeciwnicy Tuska i często ten test wypada fatalnie jak choćby we wtorek w Kropce na I, gdzie Biedroń zdyskredytował PO za przyjęcie Giertycha, w przemianę którego nie wierzy. To co wygadywał było tak podłe i głupie polityczne, że aż mnie zatkało.

I to mówi facet, który siedzi w Parlamencie Europejskim choć zapewniał, że się tam nie wybiera.

No cóż, z takim ludźmi trzeba stawać ramię w ramię. Trzeba, bo Biedroń ile by jeszcze głupot nie zrobił to nie porównam go do czystego zła, jakim jest Kaczyński i jego kamaryla i bez sekundy zastanowienia widzę różnicę.

Chcę podkreślić, że to nie jest tekst na temat symetryzmu, słabości PO, Lewicy, czy Hołowni. To tekst o wojnie, wojnie o naszą przyszłość, o życie. Nadal wielu uznaje, że to przesada, że nikt nie zginie po 15 października. I oby nigdy nie musieli się przekonać.

Ja uważam, że to jest wojna, i obowiązują tu wojenne prawa.

A jeśli do kogoś nie przemawia militarystyczna metafora, sięgnijmy po ekologiczną. By posadzić las trzeba najpierw wykopać dołek, potem wsadzić drzewko, przysypać, uklepać i podlać. Taka jest kolejność, inna się nie sprawdzi. Tak samo jest z nowym lasem demokracji. Warunkiem pierwszym jest wykopać PiS, bez tego cała reszta się nie uda, ile byśmy nie podlewali gleby wzniosłymi zasadami.

O autorze

Starsze opinie, komentarze, listy