Komentarz dnia: zatrzymaj się w biegu

Medialne "jedynki" - tematy z nagłówków gazet - znikają w zapomnieniu w ciągu dnia. Nikt nie kontynuuje wątków, nie pamięta o sprawach rozgrzewających emocje jeszcze wczoraj. Nie ma dyskusji, refleksji, szans utrzymania rwących się wątków. Glupiejemy. Po obu stronach polskiej politycznej wojny. Tu przynajmniej możesz się cofnąć. Zatrzymać przez chwilę i przeczytać, o czym nie przeczytasz gdzie indziej.

Kup abonament na demokrację

Jest wart co najmniej tyle, ile abonament Netflixa. Albo karnet na siłownię. Obywatele RP i powołana przez nich redakcja Obywatele.News usiłują tu stworzyć ni mniej ni więcej tylko społeczne medium publiczne. Nie tylko dlatego, że PiS przejął TVP, Polskie Radio i kontynuuje ofensywę. Również dlatego, że świat wariuje i bez tego. Media społecznościowe w rękach prywatnych korporacji kształtują naszą wiedzę, gusta, nawet wartości. Nie tylko polityka, również po prostu cywilizacja potrzebuje zerwać z obłędnym tempem narzuconym przez świat komercji, z interesami korporacji i dziczejącej polityki. Pomóż nam w budowie obywatelskiej telewizji publicznej.
Wesprzyj nas

Komentarz dnia: zatrzymaj się w biegu

Z Rzeszowa wnioski: morale jest ważne, myślenie ważniejsze

Na powyższym obrazku historia wyników wyborów na prezydenta Rzeszowa od roku 2002, kiedy został nim Tadeusz Ferenc. Jeśli ktoś sądzi, że w Rzeszowie doszło do przełomu, niech spojrzy jeszcze raz. Dane pochodzą ze stron PKW, są łatwo dostępne i ich zebranie w powyższe zestawienie zajmuje kilka minut – tego trudu oczywiście jednak nie zada sobie wiele redakcji – każdy z komentujących w przekonaniu słuszności sprawy będzie oczywiście dbał o zastrzyk entuzjazmu, który podniesie morale wśród ogarniętych potężnym kacem demokratów. Warto w tym entuzjazmie nie zapominać o faktach.

Ferenc ma dzisiaj 81 lat. W PRL był lokalnym aparatczykiem PZPR, dyrektorem w kilku fabrykach. W III RP wylądował jako aktywista SLD w środowisku, w którym zadowolenie społeczne z transformacji było umiarkowane, a tęsknoty za Gierkiem odżywały szybko. Wreszcie został Ferenc prezydentem miasta. Nie zmienił zanadto przyzwyczajeń z PRL i miastem rządził ku zadowoleniu mieszkańców skutecznie, ale tak, jak się rządziło w PRL. Z grubsza za pysk, umiejętnie wykorzystując układy i znajomości.

Przede wszystkim rzut oka na powyższe wyniki upewnia – jako się rzekło – że w Rzeszowie nie było w ostatni wyborczy weekend żadnego przełomu. Że nawet w najgorszym scenariuszu – jak wysokie notowania PiS w 2010 roku – kandydat, który nie jest z PiS, ma wszystkie szanse w Rzeszowie wygrać, jak wygrywał Ferenc. Po 2002 roku zawsze w I turze. To się właśnie w Rzeszowie znowu stało i jest to niewątpliwie dobra i ważna wiadomość, a choć nie jest zaskakująca, to służy nam obecnie do podniesienia nastrojów, bo w wojennej polityce to właśnie one często i w poważnym stopniu decydują o wynikach. Prawdopodobnie jednak ważniejszą i lepszą wiadomością jest nie wynik Konrada Fijołka – o którym trzeba powiedzieć, że spadku po Ferencu przejąć nie zdołał – ale być może rysująca się zmiana wzrostowego trendu Prawa i Sprawiedliwości w Rzeszowie.

Poza spadkową tendencją PiS w danych z Rzeszowa widać niewiele. Nie widać np. dobrze sytuacji lewicy w Rzeszowie. Ferenc reprezentował SLD. Nie widać też PO. W 2002 roku PO i PiS startowały w wyborach ze wspólnym kandydatem i ulokowały się wśród wyborczego planktonu. W 2006 poszły osobno – rezultat był dla PO podobny, ale PiS zaczęło awansować. No, to już jest stara historia, ale jeśli przywołać tę nowszą, to Rzeszów pokazuje jeszcze kilka innych rzeczy.

Duda w Rzeszowie dostał w 2015 roku 56,55% głosów, a w 2020 – 50,32%. W wyborach sejmowych z 2015 roku PiS dostał tu 41,12%, a w 2019 – 42,96%. W obu przypadkach opozycja miała tu nad PiS przewagę, jeśli zsumować głosy oddane na nią. W 2015 roku ta przewaga była marginalna – 42,11%, ale w 2019 była już wyraźna – 46,41%. Zestawienia wyników parlamentarnych i samorządowych budzą zawsze zastrzeżenia, bo to nie są porównywalne sytuacje. Często kto inny głosuje w jednych i drugich wyborach, co przy relatywnie niskiej frekwencji może mieć spore znaczenie. Ale przede wszystkim co innego wybieramy i poparcie dla partii nie przekłada się wprost na wyniki samorządowe, choć to się ostatnio bardzo wyraźnie zmienia zwłaszcza w dużych miastach, gdzie wybór „gospodarza” przestaje nim być w rzeczywistości, a staje się plebiscytem pomiędzy dwoma zwalczającymi się obozami. W Rzeszowie Ferenc – który swą karierę zawdzięczał tęsknym wspomnieniom po PRL – szybko i skutecznie odszedł od partyjnej identyfikacji. PO i SLD nie tyle dawały mu poparcie, nie wystawiając własnych kandydatów, co po prostu nie podejmowały walki, w której nie miałyby szans. W rzeszowskich wynikach – jeśli popatrzeć zwłaszcza na PiS – widać, że w wyborach samorządowych partyjny kapitał nie pomaga. Może nawet szkodzi. Partie mają tu zawsze większe poparcie niż ich kandydat na gospodarza miasta.

Mówi się o tym, że tak właśnie jest i już. Że w wyborach „politycznych” i „niepolitycznych”, bo samorządowych liczy się coś zupełnie innego. Jeśli tak, to spytajmy może lepiej, czy w „politycznych” wyborach parlamentarnych – bo to przecież o nich myślimy, patrząc z nadzieją na „rzeszowski sukces” – da się sobie wyobrazić zwycięstwo na miarę Ferenca. Np. 76 albo 66%. Jeśli się takie rzeczy nie zdarzają, to właściwie, dlaczego?

Zauważmy również rzecz kolejną. Ferenc na solidnej pozycji miał w zasadzie wyłącznie PiS za przeciwnika. Jego wyborczy wynik zależał więc od spadków PiS. Ta obserwacja jakoś nie dotyczy Fijołka. Jego wynik w stosunku do Ferenca był niższy, ale podobnie spadło również PiS-owi, choć gdyby doliczyć głosy Warchoła, to Zjednoczona Prawica nieco poprawia swoje notowania w stosunku do roku 2018, co przy tym jednak wcale nie uzasadnia spadku Fijołka w stosunku do Ferenca. Patrząc na Rzeszów warto zapytać, kto, na ile i w jaki sposób mógłby skorzystać na spadkach notowanych przez PiS. Bo, że niekoniecznie skorzysta z nich opozycja – również opozycja zjednoczona niestety – to w rzeszowskich wynikach widać.

No, w przypadku wyborów parlamentarnych wyborczy Rzeszów daje lekcję podobną do reszty Polski, tyle, że ostrzejszą. W ostatnich wyborach sejmowych – przypomnijmy – PiS uzyskał tu 42,96% głosów, a opozycja w sumie – 46,41%. Podział mandatów był w stosunku do tego skrajnie nieproporcjonalny. PiS dostał ich 66,67%, a opozycja – 26,67%.  

Powiedziałbym więc, że w polityce ogólnopolskiej postawić trzeba zarówno na wspólną listę z powodu zarówno d’Hondta jak i morale rosnące poczuciem siły zjednoczenia jak i na odpartyjnienie wyborczej oferty – zatem programu i nazwisk. W rzeszowskich wyborach to ostatnie udało się nie do końca – spadek po Ferencu był mniejszy, a nie większy niż to, o co można było grać. Jak grać? Ano prawyborami dającymi ludziom realne poczucie uczestnictwa w polityce. Prawyborów w Rzeszowie nie było tym razem nie z powodu niechęci partyjnych aparatów, ale po prostu dlatego, że innych niż Fijołek kandydatów w Rzeszowie nie było.

Dobra. Wartość „rzeszowskiego poligonu” sprawdzimy teraz, kiedy Fijołek obejmie urząd, a Ewa Leniart powróci do Urzędu Wojewódzkiego i stanie się jasne, co znaczą jej wyrazy współczucia dla rzeszowian. By sens walki z pisowską wszechwładzą i samowolą utrzymał się w Rzeszowie, rzeszowianie powinni uczestniczyć w tamtejszej trudnej z pewnością w najbliższej przyszłości polityce. To się także da zrobić. Ale wyłącznie obywatelską ofensywą.

O autorze

1 thought on “Z Rzeszowa wnioski: morale jest ważne, myślenie ważniejsze

  1. Ładnie Pan rozwinął i zobrazował moją myśl z poprzedniego wątku o walkowerze „opozycji” i permanentnych fiaskach nierządów PiS w wyborach samorządowych w Rzeszowie.

    Precz z okupacyjnymi „partiami” politycznymi na razie w samorządach a potem miejmy nadzieję w całym zniewolonym przez nomenklatury partyjne państwie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Starsze komentarze dnia

Ludzka uwaga jest dziś ulotna

Chwila prawdy o nas: Google Trends - zestawienie częstości wyszukiwania haseł "seks", "dieta" i "Andrzej Duda".

Pomóż budować społeczne media

Medialne "jedynki" - tematy z nagłówków gazet - znikają w zapomnieniu w ciągu dnia. Nikt nie kontynuuje wątków, nie pamięta o sprawach rozgrzewających emocje jeszcze wczoraj. Nie ma dyskusji, refleksji, szans utrzymania rwących się wątków. Glupiejemy. Po obu stronach polskiej politycznej wojny

Kup abonament na demokrację

Jest wart co najmniej tyle, ile abonament Netflixa. Albo karnet na siłownię. Obywatele RP i powołana przez nich redakcja Obywatele.News usiłują tu stworzyć ni mniej ni więcej tylko społeczne medium publiczne. Nie tylko dlatego, że PiS przejął TVP, Polskie Radio i kontynuuje ofensywę. Również dlatego, że świat wariuje i bez tego. Media społecznościowe w rękach prywatnych korporacji kształtują naszą wiedzę, gusta, nawet wartości. Nie tylko polityka, również po prostu cywilizacja potrzebuje zerwać z obłędnym tempem narzuconym przez świat komercji, z interesami korporacji i dziczejącej polityki. Pomóż nam w budowie obywatelskiej telewizji publicznej.
Wesprzyj nas