Codziennie przez każdy z około 1000 dni, jakie nas dzielą od najbliższych wyborów, chcemy o nich rozmawiać. Żeby nie obudzić się znowu miesiąc przed, kiedy rozdane zostaną już wszystkie karty i wszystkie decyzje zapadną w zaciszu partyjnych gabinetów
Chcemy rozmawiać już dziś, żeby znowu nie usłyszeć, że jest „za późno” na wizje Polski przyszłości, programy, strategie wyborcze i nawet drobne korekty, by nie być zmuszanymi do głosowania w rzeczywistości „jaka jest”, by nie czytać, że zmienić się już niczego nie da, by znowu w strachu nie popierać „naszych”, robiąc wszystko i wszystko akceptując byle tylko uniknąć zwycięstwa „tamtych”.