Tym razem będzie o braku zakazanego słowa na „p”, bo rzecz Polski, nie naszych bratanków Węgrów, dotyczy
-Zacznijmy od wizji. Będzie nią zaskakująca zapowiedź; wybieramy Konstytuantę, parlament, który w czasie kadencji uchwali nową Konstytucję RP! – odkrywczo wykrzykuje w Gazecie Wyborczej Ernest Skalski. I słusznie wykrzykuje, tyle że ta odkrywczość trochę nie na miejscu jednak.
Nie dość, że sam już o tym pisał, więc albo zapomniał, albo uważa, że zapomniałem ja. Nie, nie zapomniałem. Nie zapomniałem również o tym, że Obywatele RP (w tym i moja skromna osoba) uchwalili konieczność dążenia do Konstytuanty jako jeden ze swych ważniejszych punktów w programie już chyba ponad trzy lata temu. Ale co tam taki niewielki ruch może sobie uchwalać i publikować…
No dobra – ale mówią i piszą o tym od dłuższego już czasu prof. Rafał Matyja, Bartłomiej Nowotarski czy Maciej Kisilowski. Znowu, no dobra – to profesorskie głowy wymyślają, a profesorskie palce piszą – Ernest Skalski może o tym nie wiedzieć. Ale już o tym, że z tym samym pomysłem wyszedł równolegle do ORP trzy lata temu, a przed kilkoma tygodniami powtórzył na łamach również Gazety Wyborczej Adam Szłapka, to już chyba wstyd i o tym autor wiedzieć powinien, więc jego odkrywczy ton oraz wykrzykniki są nie na miejscu raczej.
Mniejsza o ton i znaki wykrzyknienia. Meritum ważne jest. Konstytuanta tak. Jedna lista tak. Autor jednak słowem nie wspomina o tym, jak taka lista mogłaby być stworzona (nie wie, nie ma pomysłu, nie śmie już po dotychczasowych kompromitacjach wspominać o układaniu ich w zaciszu wodzowskich gabinetów?). A może nie wie o pomyśle związanym z zakazanym słowem na „p”? [prawybory – red.]. A może właśnie z powodu zakazu ani słowa nie wymienia (tego na „p”), ani żadnej innej propozycji, która miałaby do utworzenia jednej listy prowadzić. Czyżby fraza „węgierska opozycja” z powodu niechybnych skojarzeń z tym słowem na „p” też już była zakazana?
PRZECZYTAJ TAKŻE: Nie chcemy się uczyć na błędach, na cudzych sukcesach też nie
O jeszcze jednym ważnym dość punkcie tej układanki: „wspólna lista -> Konstytucja” Szanowny Pan Ernest Skalski zapomniał. O obywatelach i obywatelkach mianowicie nie wspomniał ani słowem (pisząc coś mimochodem o wyborcach). Otóż Konstytucja jest dla nas i to my będziemy ją tworzyć (jeśli w ogóle), nie partyjni politycy w zaciszach gabinetów.
Politycy partyjni mają stworzyć dla jej pisania bezpieczną przestrzeń, mają jej nadać prawidłowy prawno-legislacyjny sznyt i poddać pod głosowanie w referendum. A potem uchwalić. Kropka. Mogą oczywiście, jak każda obywatelka i każdy obywatel wziąć udział w dyskusji w swoim i w tylko swoim imieniu. I na tym koniec ich udziału w całym tym procesie.
Podsumowując – „tak” – „ale”. To „ale” świadczy o tym, że Ernest Skalski albo swojego pomysłu nie przemyślał gruntownie albo wie, że to nie jest jego autorski pomysł i wybrał z niego to, co mu odpowiadało.
Ja nabrać się nie dam.
Tak, czy siak – dobrze że ten artykuł się ukazał, dobrze, że już z sześcioro ludzi o Konstytuancie pisze. Nie sądzę, żeby jakikolwiek partyjny polityk (poza ewentualnie Adamem Szłapką) się tym zajął. Ba!, by chociaż przeczytał (bo przecież nawet imiennie adresowane do nich listy publiczne lekceważą i ich nie czytają.) Niestety nie sądzę również żeby tekst ten wywołał lawinę komentarzy i polemik wśród znaczących mniej lub bardziej komentatorów politycznych i publicystów.
Niemniej innej drogi nie ma i warto to sobie uświadomić.
1. Jedna lista wyłoniona w drodze prawyborów z programem Konstytuanty
2. Udział obywatelek i obywateli w podejmowaniu decyzji poprzez udział w panelach obywatelskich („trzecia izba”) poprzedzających referenda.
Ktoś coś jeszcze na ten temat napisze, pogada, spróbuje podyskutować, czy jak zwykle od 2015 roku po kolejnych wyborach będziemy zdziwieni – „Jak to? PiS znowu wygrał?” i będziemy tak biadolić przez 25 kolejnych lat, jaki to jest on dziki, jaki zły, a opozycja jaka do dupy.
Link do tekstu: https://wyborcza.pl/7,75968,27168680,plan-dla-opozycji-stworzymy-konstytuante-ktora-zbuduje-v-rp.html
2 thoughts on “Konstytuanta i zakazane słowo na „p””
Czytam te komentarze publicystów od jakiegoś czasu i od zawsze z goryczą. Ta gorycz jest jakoś znaczona moim własnym poczuciem porażki, a długo mógłbym wymieniać, w czym przegrałem z kretesem. To są oczywiście uczucia dość niskiej prowieniencji — z uznania dla idei gruntowanej reformy konstytucyjnej oraz pomysły prawyborów (zobaczymy, jak sobie poradzą Węgrzy, jeśli poradzą sobie dobrze, będzie pewnie komu o tym napisać również w Polsce) powinniśmy się przecież cieszyć i ja nawet się cieszę.
Mam jednak naturę rebelianta i zarówno w konstytuantę, jak w prawybory uwierzę wtedy, kiedy jawnie wymusimy obie te rzeczy na politykach. Tymczasem łaskawość Ernesta Skalskiego — nie dość, że ma wskazane tu przez Wojtka wady nieszczerości — zwiastuje być może, że rzecz zacznie być „lansowana” nie tylko przez Adama Szłapkę, ale np. przez Trzaskowskiego i innych „znanych i lubianych” polityków, wśród których sam Skalski i miliony innych, „zwyklejszych” poszukiwali tego z wystarczającą „charyzmą” i wystarczająco trafnymi „hasłami”. Tego się boję bardzo serio.
Konstytucję powinien uchwalić „naród” — zgodnie zresztą z zapisem konstytucji obecnej. Dotychczas wyskakując z tym pomysłem, musieliśmy natychmiast zaznaczać, że oczywiście według procedur, oczywiście zgodnie z trybem przewidzianym do zmiany konstytucji, oczywiście nie z udziałem bandytów, którzy konstytucję łamią. Dzisiaj trzeba by było zamiast tego podkreślać to przede wszystkim, że zgodnie z konstytucją zmieniać konstytucję to znaczy, że uchwalić to wszystko musi naprawdę „naród”. I to obie jego połówki dzisiaj w stanie wojny między sobą. Żaden, k…wa, Trzaskowski — nikt z wodzów polityki. Inaczej cała ta zabawa będzie kolejnym potakiwaniem folwarcznych parobków mnących czapki na progu pańskiego dworu.
Z tą Konstytuantą to jest trochę jak z Ziobro, który na każdą wieść o zbrodni zwyrodnialca ma tylko jedną śpiewkę „zaostrzyć kary!”. A zwyrodnialcy zawsze będą, nawet gdy będą kary ćwiartowania i palenia degeneratów żywcem.
Z konstytucją jest podobnie. Po co uchwalać nową konstytucję, gdy aktualna nie jest nawet w jednej trzeciej przestrzegana? (Weźmy choćby przepisy gwarantujące Polakom wolność wyboru i bierne prawo wyborcze) Co nam da nowa konstytucja, gdy będzie ona tak samo przez nierządy oraz pseudo-media (i pseudo-sądy) olewana?
Co ciekawe, tzw. „opozycja” przez ostatnie sześć lat nie zdołała wyprodukować choćby zarysu zmian systemowych i konstytucyjnych, które mogłyby gwarantować państwo prawa, wolności obywatelskich, podziału władz, niezależności wymiaru sprawiedliwości i innych nad-politycznych instytucji, zakazów upartyjnienia państwa i tym podobnych. Dosłownie nic. Albo trzymają to w tajemnicy. Takie nic mają ludzie wybierać szukając alternatywy? I konstytuanta ma to zrobić? Na szybciutko, byle jak, po łebkach, czy porządnie w ciągu następnych dwudziestu lat?
Należy sobie zadać pytanie, czy konstytuanty bez dogłębnej diagnozy i pakietów konkretnych, również alternatywnych propozycji mają w ogóle sens? Czy są tylko pustosłowiem, demagogią lub zapowiedzią kolejnej fuszerki ustrojowej?