Igor Isajew rozmawia z uczestnikami Parady Równości. Pyta, co dla nich oznacza udział w Paradzie i czy w ogóle osiąga ona jakieś cele
***
Sławek w Paradzie Równości chodzi od 6 lat: – Za każdym razem idę w Paradzie zgadzając się z jej postulatami. Dbam o widoczność takich osób jak ja, czy inne przedstawicielki, przedstawiciele naszej społeczności. Walczę o równe prawa.
Czy w ciągu tych 6 lat coś się zmieniło?
Sytuacja polityczna u nas w kraju jest, jaka jest. Widzę, że coraz więcej osób po prostu boi się wychodzić, boi się być widocznym. Ja idę i mam nadzieję, że ciągnę ze sobą inne osoby.
***
Marcin: – Nie jestem pewien, ale wydaje mi się, że na pierwszej Paradzie Równości byłem w jakimś 2005 lub 2006 roku. To była ta parada, która za prezydentury Lecha Kaczyńskiego w Warszawie była zakazana. Potem oczywiście sąd ten zakaz odrzucił Ale to była taka sytuacja, w której władze Warszawy nie wyraziły zgody na organizację Parady, a MSWiA zdecydowało, że mimo iż nie jest zalegalizowana, to była chroniona przez policję.
Kilkanaście lat minęło od tamtej Parady, czy coś się zmieniło na lepsze lub gorsze, jeżeli chodzi o postulaty LGBT wnoszone na paradach?
To zależy, jak na to spojrzeć. W kontekście sytuacji politycznej i prawnej w zasadzie w regulacjach prawnych nie zmieniło się nic. Natomiast sytuacja polityczna, zwłaszcza ta w ostatnich latach, mówię oczywiście o rządach Prawa i Sprawiedliwości, przyczyniła się do tego, że ta narracja wskazująca środowiska LGBT jako wrogów publicznych się nasiliła, więc to na pewno zmieniło się na gorsze.
A jakie są dla pana cele tej Parady? Dlaczego pan w niej chodzi?
Dla mnie podstawowym celem uczestnictwa w Paradzie jest najprostszy postulat widoczności w przestrzeni publicznej. To podstawowa rzecz i wydaje mi się, że chociażby ze względu na liczebność Parad Równości, która z roku na rok jest coraz większa, to parady są dużo bardziej widoczne niż były widoczne kilkanaście lat temu.
***
Wojciech Kinasiewicz, Obywatele RP: – Jeżeli celem Parady jest pokazanie, że ta impreza może się odbyć i się odbywa, to cel został zrealizowany. Natomiast, jeżeli celem ma być rzeczywiste przełamanie oporu społecznego, to trzeba chyba tak nazywać, to mam wrażenie, że ten cel jest osiągany bardzo powoli i tak naprawdę następuje od 2105 roku wyraźny regres. W tym rozumieniu to te cele chyba osiągane nie są.
***
Ania: – Tak naprawdę jest to moja pierwsza parada. Dwa lata temu uczestniczyłam w różnych wydarzeniach wokół Parady, ale w samej Paradzie Równości nie szłam. Dziś idę pierwszy raz.
Dlaczego?
Bo w końcu zdobyłam się na odwagę, żeby wyjść i się pokazać.
Co dla pani oznacza Parada Równości i jakie są dla pani jej cele?
Pokazać, że jesteśmy. Że jesteśmy fajna społecznością i że się wspieramy.
Parada idzie przez Warszawę od kilkunastu lat. Jakie cele, pani zdaniem udało się jej osiągnąć?
Mogę tylko powiedzieć to, co mi dała Parada, bo dzięki niej czuje się bezpieczniej. Czuję, że nie jestem sama, że tworzymy wspólnotę. No i też pokazała, że jesteśmy. I świadomość ludzi o tym, że istniejemy, o najróżniejszych odsłonach seksualności, dużo się zwiększyła dzięki Paradzie.
***
Magdalena Pecul-Kudelska, Obywatele RP – Na Paradzie pierwszy raz byłam, jak Lech Kaczyński zakazał jej organizowania. To chyba było w 2005 roku. Regularnie chodzę na Paradę chyba od 2015 albo 2016 roku. Moim celem bycia tutaj jest okazanie wsparcia, pokazanie, że są osoby wspierające. W tym samy celu jeździłam do Białegostoku i Lublina, bo tam wsparcie było bardziej potrzebne niż w Warszawie, gdzie Parada jest od wielu lat i jest na ogół spokojna.
Czyli porównując Białystok , Lublin i Warszawę, uważasz, że Parada coś wnosi do życia przynajmniej jednego miasta?
Zdecydowanie wnosi. Ja myślę, że w życie lokalnych osób nieheteronormatywnych wnosi bardzo dużo, bo przynajmniej jest jeden dzień w roku, w którym mogą się zobaczyć, policzyć, być może nawiązać znajomości, powoli wejść w aktywizm, to jest ważna rzecz sama w sobie.
fot. Katarzyna Pierzchała