Jeśli chcecie pomóc, to przestańcie mówić o „procedurze” cholernego pusch-backu! Zgodnie z „procedurami” – to się człowiek ubiega o paszport czy ustala prawo do zasiłku chorobowego
Były też „procedury” przesłuchań na Szucha i sprawnego wyjścia przez komin krematoryjny. Podpisane dokumenty i rzetelna optymalizacja procesów depopulacji, która przeszła do historii jako Zagłada.
Push-backi to po polsku: wypędzenia. Wypędzenia i wywózki. Są one nieludzkie i nielegalne, nie ujęte w żadnym międzynarodowym dokumencie, sprzeczne z zapisami i naszej własnej ustawy o migrantach, uchwalonej przez cały parlament oraz Konwencji Genewskiej, podpisanej przez głowy 189 państw świata.
Według powyższych wobec każdej osoby, która stoi obiema nogami na polskiej ziemi i wyraża taką wolę – trzeba uruchomić procedurę uchodźczą i nie ma znaczenia, czy przekroczyła granicę z polską wizą, czy nie.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Koniec ostrzegawczego strajku okupacyjnego w siedzibie PCK. Misji humanitarnej nadal nie ma
Pakowanie człowieka do ciężarówki, niszczenie mu gniazdka ładowania telefonu i wywożenie gdzieś w las, na bagna, gdzie się sam utopi lub umrze z wycieńczenia lub zimna – nie jest procedurą, tylko bestialstwem. Okrucieństwem i podłością sygnowanym podpisem Mariusza Wąsika.
Podpis urzędnika MSWiA nie unieważnia ani państwowej ustawy ani międzynarodowej Konwencji Genewskiej. A jednak wszyscy traktujemy go, jakby był ważny.
Nie stoimy na sopockim molo i nie odpychamy od niego długimi bosakami – Szwedów na pontonach, uciekających przed okrucieństwem swego kraju. Nie robimy im push-backów. My ludzi wypędzamy.
Nasza Straż Graniczna znajduje w lasach mężczyzn, kobiety i malutkie dzieci i wywozi ich na białoruską granicę. Tam, skąd nie będą mogli się wydostać, albo tam, gdzie przez utworzone w zasiekach dziury – może ich wypędzić na białoruską stronę.
Skoro już wiemy jakie słowa i jakie skojarzenia dehumanizują uchodźców, to nie wpisujmy się w ten schemat, tak pięknie rozrysowany przez partię rządzącą.
Niech nasz język znaczy.