Przed wizytą Ursula von der Leyen w Warszawie, która obyła się dwa tygodnie temu, snułem takie wizje prorocze, że Izba Dyscyplinarna zmieni pewnie nazwę na „salonik odpowiedzialności”, że sędziowie zostaną przywróceni do pracy w ten sposób, że sędzia Tuleya będzie sędzią piłkarskim w drugiej lidzie, z poważnymi widokami na pierwszą, a sędzia Juszczyszyn będzie mógł pracować w sądzie, w którym tylko zechce jako szatniarz. I inne podobne przewidywałem. I sprawdziło się, rząd takie mniej więcej oszałamiające zmiany przedstawił
Panu Ursula wszystko zaakceptowała. Tylko żeby pokazać, że z nią nie tak łatwo, powiedziała, że rząd polski nie tylko musi wypełnić wszystko, co deklaruje, to jeszcze nie może się ociągać ze zmianami i ci przywracani do pracy sędziowie muszą objąć swoje stanowiska jeszcze przed końcem roku, przyszłego, 2023.
No, na taką restrykcję, obraźliwą właściwie, pan prezydent powinien był zareagować odmową podpisania ustawy uznania Izby w salonik, ale pomyślał sobie „a co tam” i podpisał co trzeba. Strumień pieniędzy został odblokowany.
Może ja się powstrzymam od proroctw, bo co powiem, to się sprawdza. Więc nie przewiduję, ale może tak się zdarzyć, że pieniędzy jednak nie będzie, bo choć pani Ursula zrobi, co tylko będzie mogła, żeby pieniądze wpłynęły, to większość unijna nie da się ogłupić i jednak zablokuje wypłaty. Wtedy rozlegnie się, jak Polska długa i szeroka, krzyk pełen rosnącej nienawiści: „Zła Unia nas oszukała, zdradziła, obiecała a nie daje!”. I to właśnie będzie spełnienie marzeń prezesa Kaczyńskiego.
Bo prezes woli ten krzyk niż te pieniądze.
O autorze
Jacek Fedorowicz
Aktor, pisarz, satyryk, prezenter telewizyjny, artysta malarz, rysownik i felietonista, współtwórca legendarnego teatru studenckiego Bim Bom, członek Kabareciarni Laskowika oraz nieistniejącego już Kabaretu Wagabunda. Przez wiele lat związany z radiową Trójką, autor satyrycznego programu „Dziennik Telewizyjny”. Wystąpił w wielu filmach komediowych i telewizyjnych programach rozrywkowych