Gdy zobaczyłem przekazy o tragicznej i jakoś, pewnie jak każda, absurdalnej śmierci wielkiego koszykarza Kobego Bryanta, jego córki i reszty z tego helikoptera, przypomniałem sobie, co powiedziała mi o nim grająca kilka lat temu w Ślęzie Wrocław amerykańska koszykarka (i raperka) Jhasmin Player (jest teraz asystentką trenera w Stanach).
Pytałem wtedy, między innymi, o jej sportowy wzór. Nie skończyłem zdania, kiedy wypaliła, że Kobe Bryant. Bo kunszt i dążenie do perfekcji. Imponowało jej zwłaszcza to, że dla poprawienia własnej wydolności na boisku, studiował – jak mówiła – sposoby poruszania się zwierząt.
Grał bardzo długo, ale przegrał w końcu z kontuzjami.
Teraz z fatum i prawami fizyki.
fot. flickr