Mówiło się Sutka Buflera, bo modna była półsłówkowa gra. „Pieśń niepokorna” z drugiej płyty Budki Suflera za czasów Studenckiego Komitetu Solidarności, pod koniec lat siedemdziesiątych XX wieku, była czytana jako rewolucyjne wezwanie
Pewnie na wyrost, ale dusza grała.
Była Budka od zawsze do zawsze, ale przede wszystkim, kiedy za Gierka wyrzucono z polskiego radia ówczesnego big-beat i rock, zostało czekać cały tydzień, bo raz na siedem dni, ale z Lublina, grała Budka.
Sam Romuald Lipko, nawet nagle ciężko chory, walczył o rozwianie wątpliwości, kto był – jest Budką. Uważał że on…
Budka Suflera miała też grać do końca świata. Ale marzenia mają granice. Jedną z nich jest odejście Romualda Lipko. W budce tego suflera już nie będzie.