Jutro wrócę do roli Kościoła w nowej demokracji. A dzisiaj chcę napisać o tym, dlaczego trzeba iść głosować i doprowadzić do przegranej Dudy. Większość argumentów jest znana. Jednak nie wszystkie. Chciałem dodać argumenty odnoszące się do naszego myślenia o fundamentach nowej demokracji
Już mnie nie oburzają takie fakty, jak słowa Kaczyńskiego czy innych przedstawicieli jego ugrupowania, czyli „chamstwo” i tym podobne. Już nie mam tego za zło wcielone. Już nie traktuję ich z cała powagą. Już nie wierzę w nic, co przez nich zostało powiedziane lub uczynione.
Nie boję się ich, ani ich metod zastraszania. Boję się o los Polski w najbliższych miesiącach i latach. A jeżeli moje obawy są słuszne, to o nowej demokracji będziemy mogli marzyć, ale wtedy kiedy nasze (moje wnuki) dorosną. Na zdewastowanym terenie trzeba będzie dokonać wielu prac. Sanityzacja, przywrócenie podziału na prawdę i kłamstwo, przywrócenie języka polskiego, przywrócenie edukacji do życia w społeczeństwie. I przede wszystkim przywrócenie dobrych, ciepłych stosunków między ludźmi.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Stawka wyborów 28 czerwca jest bardzo wysoka
Im dłużej Kaczyński i jego ludzie pozostaną u władzy, tym więcej zniszczą. A teraz napędzani histerią i strachem będą niszczyli w przyspieszonym tempie. Zniszczą do końca wymiar sprawiedliwości, gospodarkę wolnorynkową (państwowe sklepy spożywcze) i będą starali się dobrać się do wolnych mediów, chociaż dzięki temu, że są one własnością zagraniczną, nie będzie to takie proste.
Jeżeli nowy prezydent nie pohamuje tych zapędów, to szał zniszczenia ogarnie także prowincję i ludzi na średnich stanowiskach. Większość z nich w przypadku przegranej PiSu nie ma co z sobą zrobić, a w pewnym wieku nowej pracy nie znajdą, zwłaszcza dlatego, że nic nie umieją. Więc teraz pora na łupy, na zdobywanie wszystkimi możliwymi metodami, legalnymi i nielegalnymi, zapasów na czas dla nich trudny. Złupią ile się da, jak po przemarszu wojsk. A zmiany w systemie prawnym wprowadzane błyskawicznie po wyborach zalegalizują ich postępowanie.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Ktoś ten teatr będzie musiał ugasić, a na jego zgliszczach musi zbudować nowy
Nikt nie będzie odpowiedzialny, nikt nie będzie miał żadnych planów na przyszłość. Liczy się tylko teraźniejszość. Jeżeli tak się stanie, Polska będzie się podnosić przez dekady. A tym bardziej nowe demokracja. Naszym zadaniem jest do tego nie dopuścić. Wiem, że nasze siły są nikłe, ale rezultat tych wyborów może doprowadzić do całkowitego upadku PiSu. Musimy przyłożyć do tego rękę.
Lektura polecana: Julian Sorel, „Rozważania o przemocy”.
fot. Katarzyna Pierzchała