Różniąc się z w wielu sprawach, podzielał Pańskie przekonanie, że Polska potrzebuje odnowy swego życia politycznego – pisze Kazimierz Wóycicki do Szymona Hołowni
List otwarty do Szymona Hołowni
Na początku chciałbym wyrazić mój szacunek dla pańskiego obywatelskiego zaangażowania i dla ciężkiej pracy, którą Pan wykonał już dotychczas w obecnej kampanii. Jestem przekonany, że wniósł Pan do polskiego życia politycznego nowe elementy. Zgromadził Pan potencjalnych wyborców wokół idei i sposobu myślenia, które skłonny byłbym nazwać (tego typu etykiety są oczywiście umowne) otwartym na świat i nowoczesnym konserwatyzmem.
Przez dłuższy czas prezentował się Pan, jako główny i potencjalnie najgroźniejszy konkurent urzędującego prezydenta, co czyniło Pana przedmiotem ataków ze strony propagandy PiS. Z drugiej strony, niezależnie od pluralizmu poglądów w ramach demokratycznej opozycji, był Pan wielką nadzieją dla jej szerokiego odłamu. W oczywisty sposób obecne też były polemiki ze strony lewicy.
Dziś sondaże Rafała Trzaskowskiego wskazują, że to on staje się głównym konkurentem kandydata rządzącej partii. To on koncentruje nadzieje, jakie Pan podtrzymywał w okresie gdy sytuacja wydawała się nader trudna.
Uważam jednak, że niezależnie od tej sytuacji, odniósł Pan już znaczący sukces. Śledziłem z uwagą Pańskie debaty, w których w ciekawy i dojrzały sposób występował Pan w środowiskach, do których nie docierają politycy centrum, wnosząc w nie własną oryginalną argumentację. Potrafił Pan przekonywać, że demokracja jest dziełem dialogu, który jest jedyną drogą osiągania politycznych celów w sprawach nawet najtrudniejszych.
Nie podzielam pańskich konserwatywnych poglądów, ale zdaję sobie sprawę, że konserwatyzm cechuje wielu Pańskich i moich rodaków. Dziś ten odłam polskiego społeczeństwa chce reprezentować PiS, starając nadać temu autorytarny kierunek, manipulując katolicyzmem (czego najlepszym przykładem jest negatywny stosunek TVP do filmu „Zabawa w chowanego”, który Kościół i Episkopat uznają za wartościowy i potrzebny).
Z moich obserwacji mediów społecznościowych, pańskie uszczypliwości pod adresem Rafała Trzaskowskiego nie wzmacniają Pana pozycji i wydają mi się niepotrzebne. Rozumiem ich motywację i reguły konkurencji w kampanii wyborczej. Jestem jednak przekonany, że cel, jaki Pan sobie wyznaczył, jeśli mam prawo odczytywać Pańskie intencje, dotyczy budowy formacji politycznej, która zdolna byłaby mądrze i godnie reprezentować konserwatywny odłam naszego społeczeństwa. Różniąc się z w wielu sprawach, podzielał Pańskie przekonanie, że Polska potrzebuje odnowy swego życia politycznego. Do tego styl i idee, jakie Pan reprezentuje mogą być w najwyższym stopniu przydatne.
Mam nadzieję, że ruch społeczny, który Pan utworzył i który Pana wspiera, stanie się początkiem ruchu politycznego, gromadzącego osoby i środowiska o postawie i nastawieniu konserwatywnym. Polska demokracja, którą cechować musi pluralizm, potrzebuje takiej otwartej na współczesność formacji, której inicjatorem już się Pan stał. Nie wolno Panu rezygnować.
To co Pan zapoczątkował winno być kontynuowane. Pański udział w wyborach jako kandydata uważam za rzecz ważną i cenną. Mając odmienne poglądy na wiele spraw w naszym kraju, podzielam z Panem przekonanie o niezbędności demokracji i wyrażam szacunek dla Pana postawy i siły przekonań. Demokracja to wielość przekonań, której towarzyszy wzajemny szacunek.
O autorze
Kazimierz Wóycicki
Historyk i dziennikarz (BBC, Życie Warszawy), wykładowca Uniwersytetu Warszawskiego, zajmuje się stosunkami polsko-niemieckimi i polsko-ukraińskimi.
4 thoughts on “Wóycicki do Hołowni: Demokracja to wielość przekonań, której towarzyszy wzajemny szacunek”
Treść odpowiedzi pana Michała Kobosko
Szanowny Panie Kazimierzu,
Bardzo dziękuję za Pana list otwarty. Nie tylko moim osobistym zdaniem, jest to ważny głos w dyskusji trwającej obecnie w obozie opozycyjnym. Mamy nadzieję, że treść i forma Pana listu wpłynie na sposób, w jaki głos w tej dyskusji zabierają także inne osoby z obozu PO.
Szymon Hołownia od połowy lutego prowadzi swoją kampanię wyborczą jako niezależny kandydat na prezydenta RP, przedstawiający wizję i szczegóły propozycję prezydentury wychodzącej poza pomysł prostej kontynuacji wojny PiS-PO. Od połowy maja, gdy Rafał Trzaskowski został nowym kandydatem swojej partii, Szymon stał się celem zmasowanej nagonki i ataku ze strony PO. Śmiem twierdzić, na podstawie naszych analiz, że ten atak na Szymona ze strony obozu PO był dużo ostrzejszy niż ten ze strony obozu PiS, co – przyzna Pan – może jednak trochę zaskakiwać. Tam, gdzie Rafał Trzaskowski nawoływał do wzajemnego szacunku, tam jednocześnie jego zaplecze polityczne oraz przyjaciele z mediów prowadzili i prowadzą kampanię agresywnego hejtu, poniżania i wyśmiewania. Taką dość w sumie prostą przyjęto taktykę: najpierw wytnijmy konkurenta z opozycji, potem zajmijmy się Dudą. Dziś widać, że ta taktyka nie wypaliła. Szymona Hołowni nie udało się i nie uda się wyeliminować, ponieważ jego propozycja odpowiada na potrzebę setek tysięcy ludzi, którzy chcą konstruktywnej „trzeciej drogi”. Drogi, której nie chcą widzieć publicyści z Warszawy, tak zajęci nakręcaniem wzajemnego sporu dwóch plemion, że nie mają czasu wyjechać, spotkać się z ludźmi i zobaczyć, że Polska wygląda zupełnie inaczej. Wyborcy, którzy entuzjastycznie odpowiadają na propozycję Szymona i mobilizują się przed wyborami, oczekują czegoś innego niż widzą na ekranach mediów tradycyjnych.
Panie Kazimierzu, dla osób takich jak Pan, Szymon jest konserwatystą (próbuje się go także ubierać w symetryzm, bycie Dudą-bis itd.). Dla obozu PiS Szymon jest lewakiem, turbo-liberałem, Polako- i religiożercą. Szymon już się przyzwyczaił do różnych nalepek, jakie usiłuje mu się przylepić. Nie oznacza to jednak, że wszystko spływa po nim jak po kaczce. Jest normalnym facetem, ma swoje emocje.
Mogę Pana zapewnić, że Szymon jest i będzie mocno obecny w działalności społeczno-politycznej. Obecna kampania to jedynie początek jego i naszej działalności.
Za Pana pośrednictwem chciałbym zaapelować do Panów Lisa, Szostkiewicza, Króla, Żakowskiego, Szubartowicza i innych, by wzięli z Pana przykład i obniżyli nieco poziom emocji, pychy i niechęci. Prawdziwy rywal, konkurent i zagrożenie dla Polski mieści się w obecnym pałacu prezydenckim i na ulicy Nowogrodzkiej.
I reakcja Kazimierza Wóycickiego
Dziękuję Panu za ciekawą i pełną ważnych uwag reakcję na mój list-felieton. Poruszył Pan tyle istotnych tematów, że należałaby się temu wszystkiemu dłuższa dyskusja (chętnie by w takiej razem z Panem uczestniczył). Może na początek jedynie kilka uściśleń z mojej strony: jeśli używam wobec kogoś określenia konserwatysta nie jest w żadnym wypadku określenie negatywne czy polemiczne. To opis postawy tak jak w innym wypadku ktoś jest w moich oczach liberałem czy lewicowcem (socjaldemokratą). Nie ma demokracji bez rozmaitości postaw politycznych (chodzi zarówno o postawy ideowe jak i zdolność reprezentowania interesów poszczególnych odłamów społeczeństwa). Nie wyobrażam sobie nowoczesnego, demokratycznego społeczeństwa (zycia politycznego, państwa) bez nurtu konserwatywnego. Tempo przemian cywilizacyjnych, obyczajowych czyni konserwatyzm niezbędnym czynnikiem równowagi. Ważna byłaby dyskusja dlaczego dojrzały konserwatyzm w Polsce się nie ukształtował (mamy niekiedy doczynienia z mało dojrzałym tradycjonalizmem zmieszanym z populizmem i dość antykwaryczną świadomością polityczną). Pewne żródla tej sytaucji widzę już w okresie przed 89 rokiem w zarodkowym procesie kształtowania się naszego obecnego życia politycznego. Polski konserwatyzm, jeśli stanie się istotnym nurtem polskiego życia politycznego, winien jak mi się wydaje, zbudować bardzo przemyślany kościec intelektualny i ideowy. Może to ograniczenie mego spojrzenia, ale dostrzegam pewien paradoks, że polski konserwatyzm mógłby się ukonstytuować nie na sojuszu z zapyziałym tradycjonalizmem, ale na spojrzeniu w przyszłość (bez tych częstych złudzeń jakie żywi lewica lub nazbyt beztrosko traktowaną przez liberalizm). Dzisiejsze społeczeństwa mają wiele obaw dotyczących przyszłości i potraktowanie tych obaw z powagą może być wielkim zadaniem otwartego liberalizmu. Proszę darować mi skrótowość i hasłowość tych uwag, dotyczących tematów, którym chętnie poświęcił bym więcej czasu i pogłębioną dyskusję. Serdecznie pozdrawiam
Panie Redaktorze,
Przeczytałem do śniadania Pański sympatyczny tekst i nieco sie zatraciłem….
Opisze możliwie krótko case, na końcu zadam pytanie.
Popieram intensywnie SH od momentu, gdy Jacek Jaskowiak nie uzyskał nominacji partii. Dzis – z perspektywy czasu – ciesze się, ze tak sie stało. To znakomita osoba i myśle, że jeszcze dużo dobrego zrobi dla nas wszystkich, ale w obecnym czasie uważam, ze SH ma lepsze cechy do sprawowania funkcji prezydenta.
Rozpocząłem 63 rok zycia. Do jesieni 2019 znałem SH głównie jako jurora w tvn. Obijało mi się o uszy, ze pisze książki, podobno mocno religijny. Wpadało-wypadało.
W 2007 głosowałem (z przekonaniem) na PO. W 2011 głosowałem na PO. Po raz 1szy partia uzyskała 2gą kadencję: pamiętam swoje (spore) oczekiwania: zyskując 2gą kadencje już przeszli do historii, teraz mogą zacząć robić rzeczy niepopularne, ale potrzebne. I pamiętam bardzo dokładnie dzień bodajże 18.11.2011 (sprawdzałem w internecie) gdy Tusk przedstawiał swój rząd. W czasie tych kilkudziesièciu minut nadzieje prysły, PO-love-story prysło. Od tamtej pory kazde głosowanie było problemem. W 2015 głosowałem na Nowoczesna, ale motywacja była: „może kopną PO w d….. żeby PO wreszcie zaczèła coś robić”. Wyszło jak wyszło.
Nadchodza wybory prezydencie 2020.
Najmądrzejsi (dla mnie oczywiście) ludzie w tym kraju: 1. Marek Belka. 2. Marek Borowski nie startuja.
Konfederacja: program ekonomiczny 3xTAK, ale cała (olbrzymia) reszta absolutnie nieakceptowalna. Zreszta w wyborach prezydenckich program ekonomiczny ma mniejsze znaczenie
Lewica: Robert Biedroń absolutnie spalony i niewiarygodny. Program ekonomiczny: wczytuje się w p. Zandberga & co, a im bardziej czytam tym bardziej się nie zgadzam.
PO: mieli znakomitego (dla mnie oczywiście) JJ, nie wybrali. „Na Zachodzie bez zmian”. Szkoda czasu.
Przeczytałem książkę „Teraz albo nigdy” SH. Mocno mnie zainteresowała. Zacząłem sluchac relacji ze spotkań SH z czytelnikami/ludźmi. Już byłem „na haczyku”. Przeczytałem program, słuchałem dalej wystąpień. A gdy tylko pojawił się problem „kto stoi za Hołownią” – dumnie wstawiłem nakładkę z tym tekstem na swój profil FB będac świadomym tego, ze znajomi i rodzina to zobaczą.
A tak naprawdę jakie są moje kluczowe powody poparcia?
1. Rozdział kościoła od państwa – jak to w hasle SH „kosciół i państwo na swoje miejsce”
Mam duzy problem z rozpanoszeniem kk, i widze w SH jedyna wiarygodna osobe, która ten proces może rzeczywiście przeprowadzić. PO przez lata wielokrotnie dowiodła, że dotyka tego tematu tak, żeby nic nie zmienić. Ich prezydent bedzie robił to samo.
Również rozumiem i akceptuje fakt, ze duza część społeczeństwa potrzebuje religii (kk).
Skoro SH jest człowiekiem „z wewnątrz kk” (tak wyczytałem z Wikipedii oraz wpisów pewnej literatki, sam podczas tej kampanii niespecjalnie to odczuwam) i deklaruje tak silną motywacje, aby to zrobić, to nie ma lepszego
2. Partie na swoje miejsce. To haslo bardzo mi się podoba, mam wrazenie ze SH jako jedyny z kandydatow rozumie funkcje prezydenta w naszym porządku państwowym, potrafi odróżnić ją od „przedłużenia partii”. Podobnie jak z kk, tutaj sprawy zaszly za daleko. I znow: silna i czysta motywacja do popychania tego procesu.
3. Jestem pod ogromnym wrazeniem przygotowania SH do pelnienia funkcji zwierzchnika sił zbrojnych (literat i prezenter tv !!!). Mysle, ze pod tym względem gra w innej, wyższej lidze niż pozostali kandydaci.
Nie potrafie się zgodzić z tezą, ze intencja SH jest budowa partii. (ale mogę nie mieć racji).
Te (ogólne) deklaracje to (dla mnie) raczej odpowiedź na potężny ruch, który się zrodził i z którym – szczególnie w wypadku niepowodzenia z prezydentura – jako osoba odpowiedzialna musi cos zrobić. Być może inni ludzie pociągną taki ruch, ale SH na jego czele nie potafie sobie wyobrazić. Na chwile obecna i z tym poziomem wiedzy i wyobraźni nie widze siebie jako wspierającego taki ruch.
I pytanie końcowe: czy ja rzeczywiście jestem „osobą/środowiskiem o nastawieniu konserwatywnym” ?
Bo tak by wynikało z tego (sympatycznego) tekstu.
Szanowny Panie redaktorze Wóycicki, Szanowni czytelnicy „Listu otwartego do Szymona Hołowni”,
Przeczytałem uważnie „List otwarty do Szymona Hołowni” autorstwa Kazimierza Wóycickiego. List ten ma tzw. drugie dno. Żeby w pełni je zobaczyć trzeba zadać jego Autorowi kilku pytań. Oto one.
Czemu miał służyć ten Pana list?
Co takiego chciał Pan przekazać Szymonowi Hołowni, że nie mógł Pan napisać do Niego bezpośrednio tylko użył formuły listu otwartego, który wysłał Pan do mediów?
Może więc jednak faktycznym adresatem Pana listu byli po prostu wyborcy, których postanowił Pan przekonać do swoich ocen Hołowni i reprezentowanego przezeń ruchu społecznego?
Jaki był faktyczny przekaz Pana listu skierowany do nas wszystkich, do wyborców?
Czy oceniając reprezentowany przez Szymona Hołownię ruch społeczny, jako konserwatywny, chciał Pan zniechęcić do niego wyborców lewicowych i liberalnych? Jaki był powód, że klasyfikując Hołownię, jako konserwatystę nie odniósł się Pan przy tym do Jego wizji prezydentury ponad podziałami partyjnymi? Pisze Pan, że obserwował media społecznościowe Kandydata, ale jak w takim razie udało się Panu nie poznać jego programu wyborczego (program.holownia2020.pl)? A może taka prezydentura budująca Polskę solidarną, dbającą o usługi społeczne i godność osób najsłabszych, świecka i tolerancyjna pozycjonuje Szymona Hołownię realnie bardziej progresywnie niż Rafała Trzaskowskiego? Jeśli to był ten problem, to pewnie nie było innego wyjścia niż po prostu przykleić ruchowi, który reprezentuje Hołownia łatkę konserwatywnego – tak po prostu pomiędzy wierszami miłego listu, prawda?
W kontekście zaszufladkowania Szymona Hołowni, to pewnie samo Panu tak wyszło, że o Rafale Trzaskowskim pisze Pan tylko w kontekście nadziei i dobrych wyników sondażowych unikając jakiegokolwiek pozycjonowania go w sferze ideowej czy politycznej? Czy mylę się zakładając, że wie Pan bardzo dobrze, iż etykietki typu „konserwatysta”, „liberał”, „lewicowiec” szkodzą kandydatom na prezydenta, bo przecież chcą oni przekonać do siebie większość obywateli? Pewnie też dlatego uznał Pan za pożyteczne nie wspominać, że Rafał Trzaskowski jest wiceprzewodniczącym PO, ani że Szymon Hołownia kieruje swoją ofertę ponadpartyjnej prezydentury „do różnych Polaków”, do naprawdę wszystkich obywateli, w imię „polityki na pokolenia a nie na kadencję”?
Jakie jeszcze istotne dla wyborców informacje przekazuje Pan w swoim pełnym wyrazów szacunku liście? Czy mylę się pisząc, że są to informacje, których celem jest zniechęcenie do głosowania na Szymona Hołownię?
Niech mnie Pan poprawi, jeśli się mylę, że to właśnie zniechęceniu do Kandydata mają służyć publiczne i ogólnikowe oceny Szymona Hołowni takie jak ta, że Pana zdaniem posługuje się On wobec Rafała Trzaskowskiego „uszczypliwościami”? Cóż chyba jednak taka ocena była dla Pana przekazu niewystarczająca? Pewnie dlatego dołożył Pan jeszcze, że owe „uszczypliwości” były „niepotrzebne” oraz nie licowały z „mądrością” i” godnością”, których Pana zdaniem należy oczekiwać ze względu na reprezentowanie „konserwatywnego odłamu naszego społeczeństwa”? Świetne się Panu udały te insynuacje i postponowanie z pozycji wyższości moralnej, prawda?
Chyba też nie zapomniał Pan w swoim przekazie o zdeklarowanych i potencjalnych wyborcach Hołowni? O jaki przekaz chodzi? Otóż warto zwrócić zastanowić się, czemu służy używanie tylko czasu przeszłego w zdaniach dotyczących roli Szymona Hołowni w wyborach, piękne frazy o tym, że kto inny obecnie „koncentruje nadzieje, jakie Pan podtrzymywał w okresie gdy sytuacja wydawała się nader trudna”. Czyż nie taki jest też cel zastosowania słowa „rezygnacja”? I to pomimo tego, że media społecznościowe i przekaz Hołowni pełne są życia, mobilizacji i woli zwycięstwa? Wprawdzie wplata Pan tę „rezygnację” w patetyczny zwrot „nie wolno Panu rezygnować”, ale w jakim celu wzywa Pan w ten sposób do działalności po wyborach? Prawda, że genialna sztuczka na wyborczą demobilizację zwolenników Hołowni?
Trochę wyszło tych pytań. I Pan i ja znamy na nie odpowiedzi. Liczę jednak na to, że manipulacje, jakich dokonał Pan wpuszczając w publiczną debatę swój „list” do Szymona Hołowni będą teraz bardziej widoczne dla większej grupy osób.