Niezbędne jest stworzenie demokratycznego ruchu, w którym obywatele kształtują programy, listy wyborcze, mają wpływ na politykę – uważają Obywatele RP i apelują, aby nie ulegać politycznym szantażom. Apel do współobywateli opublikowali na swojej stronie
Miejmy odwagę stawiać warunki politykom, których wybieramy jako naszych reprezentantów, polską demokrację musimy umieć zbudować na nowo, z udziałem wszystkich, którzy chcą w tym uczestniczyć – piszą Obywatele RP. – Jeśli ruch demokratów ma wygrać, musi mieć ofertę dla drugiej strony polskiej wojny. Nie musimy godzić się w żadnej z zapalnych spraw. Wystarczy, że zgodzimy się na reguły rozwiązywania sporów – dodają.
Obywatele RP apelują do współobywateli:
Zwracamy się dziś do wyborców wszystkich partii demokratycznych oraz do tych, którzy z niewiary w politykę uczciwą nie głosowali wcale. Zwłaszcza do tych, którzy w ostatnich latach szukali w polityce „nowej nadziei” i „nowej jakości” — popierając Nowoczesną, Wiosnę, Szymona Hołownię. Ta nadzieja jest możliwa. Nie da się jej jednak wiązać z żadnym partyjnym partykularyzmem i z żadną ideologią. To idea demokratycznego ruchu, w którym obywatele kształtują programy, kształtują listy wyborcze, mają wpływ na politykę. Wtedy polityka będzie nasza, a nie ciągle jakichś „ich”. Nie ulegajmy politycznym szantażom, miejmy odwagę stawiać warunki politykom, których wybieramy jako naszych reprezentantów.
To była klęska na własne życzenie
Znamy rezultat plebiscytu. Niestety, odpowiada naszym przewidywaniom. Przestrzegaliśmy przed tym. Daremnie. Nieliczni z nas nie wzięli udziału w głosowaniu z wielu ważnych dla siebie powodów. Ogromna większość — jak wszyscy marzący o demokracji i szacunku dla praw człowieka — w tym głosowaniu wzięła udział, często wbrew własnym głębokim przekonaniom. W poczuciu braku innego wyjścia, w poczuciu, że znów zignorowano wszystkie nasze postulaty, znów zadecydowano za nas i znów zadecydowano fatalnie.
Opozycja zaakceptowała nieuczciwe reguły gry, zgodziła się legitymizować wybory, na które nie wolno było się godzić w sytuacji, gdy naruszały one nie tylko wszystkie możliwe normy konstytucyjne, ale i zwykłe poczucie zdrowego rozsądku. Nie wolno było przeprowadzać wyborów w warunkach ograniczeń praw obywatelskich. Werdykt zapadł. Trzeba go uznać. Nieuczciwe reguły znaliśmy z góry. Wiedzieliśmy, jak będzie działała propaganda TVP, wiedzieliśmy jak nierówne będą szanse, wiedzieliśmy, że zasada równości wyborów nie zostanie dochowana i że prawidłowości liczenia głosów nie da się kontrolować. Wszystko to zaakceptowaliśmy — podważanie wyniku gry według tych reguł nie ma dzisiaj sensu i żadnego poważnego uzasadnienia. Kto się godzi na decyzję w drodze rzutu monetą, niech potem nie narzeka, że nie miał na nią wpływu
Patrząc prawdzie w oczy, musimy pamiętać, że przy całym entuzjastycznym zaangażowaniu marzących o demokracji obywateli, o zgodzie na przegrany właśnie plebiscyt przesądziła kalkulacja partyjnych interesów a nie wiara w możliwość zwycięstwa. To one spowodowały, że głosowanie, któremu sprzeciwiliśmy się stanowczo i skutecznie 10 maja, odbyło się w dokładnie tych samych warunkach 28 czerwca i 12 lipca, choć wszystkie powody majowego sprzeciwu istniały nadal.
Życie toczy się dalej. Obywatelski, ponadpartyjny ruch
Tak jak przewidywali Obywatele RP, istotniejszy niż narzędzia tradycyjnej polityki parlamentarnej jest i nadal będzie opór społeczny. To on, a nie gra polityczna, zdecydował o wszystkim, co udało się osiągnąć powstrzymując pisowską ofensywę przeciw demokracji. Tę lekcję z doświadczeń ostatnich pięciu lat powinniśmy umieć wyciągnąć wszyscy.
Nie tylko PiS, ale także partie opozycji muszą wreszcie pojąć, że obywatele i wyborcy są w demokracji suwerenem, a nie jedynie wolontariuszem od roznoszenia wyborczych ulotek. Ten trudny proces nie rozpocznie się z woli polityków. Musi zacząć się od nas. Od naszej niezgody na ślepe posłuszeństwo wobec każdej partyjnej decyzji.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Obywatele RP do Rafała Trzaskowskiego: – To musi być ruch ponadpartyjny
Stawiając opór dyktatorskim zapędom PiS i broniąc zagrożonych podstawowych praw człowieka i obywatela, będziemy równocześnie pracować nad powołaniem demokratycznego ruchu obywateli, który pójdzie do terminowych lub przedterminowych wyborów parlamentarnych z programem naprawy zrujnowanego ustroju państwa i takiego umocnienia jego fundamentów, by okazały się one trwalsze niż te, które zawaliły się w wyborach 2015 roku i wszystkich kolejnych. Tych wyborczych klęsk nie da się już oceniać inaczej, niż tylko jako mandat udzielony siłom niszczącym porządek konstytucyjny. Sprzeciw wyborców PiS wynika nie z ich wrogości dla demokracji — ale z przeświadczenia o jej niedostatkach. Jeśli tak trzeba, polską demokrację musimy umieć zbudować na nowo. Również w drodze konstytucyjnej reformy. Z udziałem wszystkich, którzy chcą w tym uczestniczyć. Z obu stron dzisiejszej polskiej wojny. Nie ma przed nami innego wyjścia.
Alternatywą jest nasilający się konflikt dwóch walczących plemion.
Warunki:
- Jeśli ruch demokratów ma wygrać, musi mieć ofertę dla drugiej strony polskiej wojny. Nie polegającą na pustych gestach, w czytelny dla wszystkich sposób obliczonych na przeciągnięcie części wyborców, ale ofertę poważną. Taką, która zagwarantuje obu połowom polski udział w kształtowaniu ustroju państwa, w którym nie pozabijamy się wzajem w narastającej wciąż wojnie.
- Nie musimy godzić się w żadnej z zapalnych polskich spraw, często zwanych światopoglądowymi, ale także tych, które dotyczą polityki społecznej państwa, programu 500 Plus, strategii polskiej energetyki. Wystarczy, że zgodzimy się na reguły rozwiązywania sporów. Ponadpartyjny ruch obywatelski nie może i nie musi wybierać między lewicą i prawicą, czy jakkolwiek inaczej określonymi opcjami politycznymi i ideowymi. Musi zapewnić możliwość realizacji praw każdemu i głos każdej ze stron wielu sporów, które są wciąż przed nami.
- Wiele sfer polskiej demokracji wymaga reformy konstytucyjnej. Choćby trójpodział władzy. Niezawisłość sądów nie wystarczy — to zaledwie dwupodział. Potrzeba tu jeszcze kontroli władzy wykonawczej przez ustawodawczą, która w Polsce nigdy nie działała — parlament był zapleczem rządu i maszynką do głosowania rządowych ustaw zawsze, a nie wyłącznie w czasach PiS, który zaledwie uczynił z tej praktyki barejowską z ducha karykaturę. Reform wymaga wodzowski ustrój partii politycznych i wiele innych sfer. To zadanie dla ruchu obywateli wyznaczających granice władzy politykom i reguły parlamentarnej gry, zanim oddamy ją w ręce naszym przedstawicielom.
- Demokratyczna opozycja potrzebuje przywództwa i jasno określonych celów.
- Jeśli jednym z głównym liderów polskich demokratów ma być Rafał Trzaskowski, którego mandat potwierdziły właśnie miliony naszych głosów, musi się rozstać z
partyjną legitymacją. Choćby dlatego, że niemal co drugi z głosujących na niego w II turze nie był ani wyborcą PO, ani również jego wyborcą z I tury. Także dlatego, że Platforma Obywatelska otrzymała czerwoną kartkę od wyborców w 2015 roku i ten werdykt potwierdziły wszystkie kolejne wybory. Przede wszystkim jednak dlatego lider demokratów musi porzucić partyjną legitymację, że chodzić musi o ruch ponadpartyjny, bo tylko taki ruch ma szansę uzyskać poparcie stabilnej większości. - Ruch demokratów nie może nie objąć wszystkich środowisk — w tym np. obywatelskiej inicjatywy Szymona Hołowni. Jego mandat również potwierdziły głosy wyborców. Są tak samo cenne jak głosy wyborców Rafała Trzaskowskiego.
Obywatele RP