W czwartek byłem na odsłonięciu tablicy z nazwą skweru imienia generała armii Ukraińskiej Republiki Ludowej [mojego rodaka z Zaporoża], Marka Bezruczki, w Warszawie w dzielnicy Wola
Miałem zaszczyt tłumaczyć przemówienie krewnego generała. Jak mówił 67-letni Anatolij Bezruczko, chodził do sowieckiej szkoły, gdzie słyszał o „bandach petlurowskich”. Jego ojciec, który zmarł w roku 1981, bał się opowiadać o historii rodzinnej, bo „byłby to wielki błąd”.
Dopiero ciocia pana Anatolija, Katria, która dożyła do 1993 r., opowiedziała, że jej wuj był jednym z najbardziej znanych „bandytów petlurowskich”, który obronił Polskę przez bolszewikami.
„Mieszkam w Mariupolu. Dotąd uciekła moja rodzina przed represjami stalinowskimi, bo w wielkim mieście można było łatwo się ukryć przed NKWD. Dziś w 14 km od Mariupola jest linia frontu. Jest też dlatego, że przez długie lata nie wiedziałem, kim byli moi krewni. Teraz widzimy, do jakich zniszczeń, cierpienia może doprowadzić milczenie” — powiedział Anatolij Bezruczko.
***
- Generał Marko Bezruczko (1893-1944) był dowódcą armii Ukraińskiej Republiki Ludowej. Dowodził 6. Siczową Dywizją Strzelców, która wraz z wojskiem polskimi zajęła w 1920 roku Kijów. Podczas wojny polsko – bolszewickiej Bezruczko bronił Zamościa przed Armią Czerwoną, brał też udział w bitwie pod Komarowem, gdzie rozbita została armia gen. Budionnego. Po wojnie pozostał na emigracji w Polsce, gdzie zmarł 10 lutego 1944 roku. Został pochowany na cmentarzu prawosławnym na warszawskiej Woli.