Nigdy niczego w klapie nie miał. Co najwyżej kocie kłaki. A teraz żeby wglądać bardziej bojowo ściągnął od Wałęsy, że jednak w klapie warto mieć coś świętego dla Polaków
Wałęsa nosił w klapie Matkę Boską. Trzeba było znaleźć coś równie wzniosłego i wielkiego. Znak Polski Walczącej idealnie się do tego nadawał. To pewnie pomysł Bielana, bo przecież nie pani Basi z Nowogrodzkiej czy Suskiego.
Uzbrojony w znak Polski Walczącej udawał w telewizji nowego Jaruzelskiego. Do historii żenady politycznej przejdzie fakt, że wezwał bojówki PiS do czynu i do rozprawienia się z protestującymi. Tym samym pan Jarosław został patronem duchowym damskich bokserów. Na efekty nie trzeba było długo czekać. Bandziorstwo ubrało się w swe przepocone dresy i napadło na kobiety we Wrocławiu i w Warszawie.
PRZECZYTAJ TAKŻE: „Dziadersi” i „Plebania Obywatelska” – comłodzi myślą o starszych pokoleniach
Takie pompowanie się znakami to maskarada. Przebieranka na potrzeby propagandy. Co Kaczyński w 2020 roku ma wspólnego z powstańcami warszawskimi? Teraz ubiera się w kostium przyjaciela powstańców, a wcześniej to wciskał do uroczystości rocznicowych powstania swe apele smoleńskie. W istocie obraża i ośmiesza powstańców traktując ich jak rekwizyty w swoim teatrzyku.
Jest jak zestrachany Łukaszenka, który gdy zaczął tracić władzę, to pokazywał się w telewizji z kałasznikowem. Znak PW to dla pana wicepremiera też taki mały pistolecik na wrogów. W obecnej sytuacji bardziej pasował by mu znak Polski Miauczącej, bo Polska Walcząca jest dzisiaj gdzie indziej. Na pewno nie w klapie jego marynarki.
Grafika: Piwo
O autorze
Krzysztof Skiba
Muzyk, satyryk, publicysta, aktor, konferansjer, autor happeningów, wokalista rockowy. Członek zespołu Big Cyc.