Na psychologów, podobnie jak na lekarzy, można wywrzeć nacisk. Płodobusy, pikiety, prześladowania, naciski z góry od przełożonych. Nie sądzę byśmy byli jako grupa bardziej waleczni od lekarzy – pisze psycholog Małgorzata Osipczuk
Kilka dni temu Zarząd Platformy Obywatelskiej ogłosił swoje stanowisko ws. aborcji. Ma być dostępna do 12. tygodnia po konsultacji z lekarzem i psychologiem. Propozycję komentuje psycholog Małgorzata Osipczuk:
Chcecie by psycholodzy konsultowali kobiety przed aborcją? Wywód mój jest długi, więc tylko dla naprawdę zainteresowanych, choć czasy są takie, że uważam, iż nie powinnam milczeniem wspierać autorytetu psychologów jako grupy zawodowej, a raczej ostrzegać.
Ale od początku:
1. Sama sugestia, że aby dokonać aborcji potrzeba konsultacji psychologa sprawia, że podtrzymujemy mocne przekonanie dominujące w naszym społeczeństwie, że kobieta to słaba istota, którą miotają emocje, jest łatwą ofiarą manipulacji i nacisków zewnętrznych, potrzebuje oparcia autorytetu by podjąć sensowne decyzje.
2. Żyjemy w kraju, gdzie rządzi religia i wynikające z niej przekonania. A jak piszę, że rządzi religia, Kościół, Ordo Iuris i ich satelickie organizacje – mam na myśli bardzo praktyczne sprawy: udział kurii i OI w niemal już każdej instytucji publicznej. Ostatnio zdobyli już do końca komitet monitorujący przeciwdziałanie przemocy w Polce. Są obecni również w ministerstwach i mają wpływ na to, jak organizuje się procesy zdrowotne w naszym kraju. Ten wpływ nie zniknie magicznie nawet jak PO dojdzie do władzy. Trzeba się spodziewać, że na rozporządzenia do takiej ustawy będą mieli wpływ ortodoksi religijni.
Diabeł tkwi w szczegółach, a tych szczegółów tu jest sporo do uzgodnienia. Każdy kolejny warunek, w tym również zaprzęgnięcie psychologów, dodaje ryzyka w tym względzie. Bo np. psycholodzy ci będą musieli przejść szkolenie? Kto je zrobi? Będą musieli uzyskać papier uprawniający do konsultacji przed aborcją? Kto go będzie wydawał? Bo np. wstawi się w przepis rozporządzenia jakiś malutki kruczek – dajmy na to, że psycholog ma za zadanie sprawdzić i opisać kondycję psychiczną osoby. No i stanę wobec dylematu, czy jak napiszę coś, cokolwiek, to nie sprawi to, że jakiś dalszy decydent, np. lekarz, odmówi aborcji? Jaką mam gwarancję, że ktoś kto będzie to czytał, nie uzna, że skoro pacjentka przyznaje, że leczyła się kiedyś z powodu schizofrenii, albo jest w procesie żałoby, albo ma zaburzenia lękowe, depresyjne, jedzenia etc. – to nie stanie się przeciwwskazaniem do aborcji?
Nie wiem co oni wymyślą. To ortodoksyjny kraj z klauzulami sumienia i sparaliżowanymi strachem ginekologami.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Rozmawiamy o aborcji. Dopchnęli nas do ściany, a ludzie na tej ścianie napisali numer 222922597
3. Nie widzę celu w obowiązkowej konsultacji. Po co konsultować? Jak dotąd nikt mi tego nie wyjaśnił. Mam sprawdzić czy ktoś jest zdrowy psychicznie? OK. A jeśli nie jest? Ma np. aktywną psychozę, to jest powód do aborcji czy do kontynuowania ciąży? Albo jak ma zaburzenia osobowości? Albo jak doświadcza przemocy w związku – to jest to za czy przeciw? Czy może nie ma znaczenia.
Mam sprawdzić czy ktoś podejmuje decyzję „świadomie”, cokolwiek to znaczy. Zresztą wystarczyłoby oświadczenie kobiety, jak przy wielu innych zabiegach.
Mam sprawdzić czy na decyzję o aborcji nie wywiera wpływu ktoś inny (np. przemocowy mąż)? No, to wyobraźmy sobie: babka zachodzi w ciążę, ma męża agresora, który nakazuje jej aborcję. Ona załatwia lekarza, psychologa i jedzie do mnie na konsultację. Wchodzi i mówi: „Mąż mnie zmusza”. Ja uruchamiam procedury, np. Niebieskiej Karty. Happy End? Ona wraca do domu odmieniona, mąż jej już nie bije, a instytucje stają na wysokości zadania, natychmiast go izolują, robią proces o znęcanie, wyrok i terapia dla sprawcy. A ona rodzi ślicznego bobaska.
No, chciałabym, żeby tak było. Ale i ja i ta pani twardo stąpamy po polskiej ziemi. Ona wie, że nie może nic ujawnić o nacisku na aborcję, ja wiem, że nie mam RTG myśli i wykrywacza kłamstw. Wiem też, że kobiety nie przyznają się do przemocy, nawet same przed sobą, że mają uwikłanie i mechanizmy psychologiczne, które zakrywają przemoc. A na dodatek ja jestem teraz pracownikiem systemu opresji dla niej – przychodzi zmuszona, gdy zegar nieubłaganie tyka. Więc wchodzi spięta i zamknięta. Inaczej, gdyby mogła przyjść z własnego wyboru.
4. Są takie ingerencje medyczne, które poprzedza konsultacja psychologiczna, np. zabiegi bariatryczne. Psycholog ma pomóc ustalić, czy pacjent da radę przestrzegać ścisłego reżimu pooperacyjnego, tak by sobie nie zaszkodził, jeśli nie będzie. Czy aborcja szkodzi? Nie. Szkodzi nasz społeczny stosunek do aborcji, więc może powinniśmy poddać konsultacji psychologicznej całe społeczeństwo?
Ustawianie wymogu konsultacji może bazować na niemym założeniu, że aborcja to zło, zaszkodzi kobiecie. Ale to jest mało prawdopodobne. Ciąża, poród i nowa rola macierzyńska niesie większe ryzyko negatywnych skutków psychicznych. W nas wciąż gra ta paskudna manipulacja – wpuszczenie w obieg psychologiczny syndromu poaborcyjnego. Ale jak już wiadomo, wielokrotne badania i metaanalizy wykluczyły jego istnienie. I wiemy już też, jak on powstał i po co. Nie poddawajmy się tej indoktrynacji.
5. Mamy w Polsce całkiem sporo psychologów, którzy nie bazują na nauce a na przekonaniach religijnych, np. psycholodzy chrześcijańscy, duchowni i siostry zakonne z wykształceniem psychologicznych. Nie mam złudzeń, że gdyby ten projekt wszedł w życie to Kościół nie odpuści od zawładnięcia tym obszarem. To jest dość łatwe do urządzenia, by właśnie takie osoby otrzymały takie zlecenie.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Kampania przeciw in vitro jest stygmatyzująca, wręcz obrzydliwa
Są psycholodzy broniący życia poczętego i ostatniego wyroku TK, jak lwica swoje małe. Mają dyplom mgr psychologa, mają ścieżkę zawodową, wszystko, co formalnie potrzebne. A my – inni psycholodzy, choć większość – nie mamy żadnych narzędzi, by coś z tym zrobić. Nie mamy nawet działającej ustawy o zawodzie psychologa, nie mamy izb psychologicznych, nie mamy żadnego przedstawicielstwa, które by nas wszystkich reprezentowało (stąd narzucają nam, co chcą i nie pytają o zgodę), żadnego sądu branżowego.
Ci sami psycholodzy usiłują przerabiać gejów na nie-gejów, itd. Nic do nich nie trafia. I nie trafi. To Polska, mają tu swoje organizacje, mają Kościół, mają lobby. Mają uczelnie. Sączą im tam do głów nie naukę a ideologię. I coraz bardziej się to rozpędza. To są kolejne roczniki psychologów gotowych do pracy. Przerażające. Zwłaszcza, że psycholodzy odchodzą z ochrony zdrowia, z systemu NFZ do prywatnych gabinetów. Kilka lata pracy by zdobyć doświadczenie, wiele upokorzeń i wychodzimy. Przychodzą kolejni młodzi, zieleni, uczący się zawodu.
6. Na psychologów, podobnie jak na lekarzy można wywrzeć nacisk. Płodobusy, pikiety, prześladowania osobiste, naciski z góry od przełożonych. Nie sądzę byśmy byli jako grupa bardziej waleczni od lekarzy. Wnoszę to po zarobkach, których nie umiemy dla nas wywalczyć, oscylujemy wokół najniższej krajowej, pielęgniarki choć zarabiają dużo za mało, to dużo więcej od nas. Ludzie często fantazjują nt. psychologów – jacy to jesteśmy hmm… omnipotentni, nieomylni, uczciwi, odważni, praworządni i włóżmy w to miejsce wszystko, czego byśmy oczekiwali od najlepszego rodzica
A my tylko tacy trochę bywamy, niektórzy i czasami. Nie liczcie, że psycholodzy zreformują ten system, że go uleczą i wprowadzą do niego godność i poszanowanie praw. Nie umiemy sprawić by nas w tym systemie szanowano.
- Małgorzata Osipczuk jest psychologiem i psychoterapeutą. Zajmuje się terapią par, terapią po traumach, w kryzysie, terapią osób uzależnionych i członków ich rodzin. Jest założycielką i prezeską zarządu Stowarzyszenia „INTRO”, współautorką i redaktorką e-booka „Psychoterapia po ludzku”.
fot. Pixabay