W ostatnich dniach krajem wstrząsnęły, oprócz oczywiście popisów posłanki Lichockiej, dwa wpisy internetowe. Pierwszy to zachwyty Kingi Rusin nad przyjęciem po Oscarach w Hollywood. Drugi to post właścicielki fabryki rajstop o nazwie Adrian. Oba na czytelniku robią wrażenie, jakby owe konta przejął haker. W drugim przypadku byłby to chyba haker rosyjski
„To draw somebody’s attention” (zwracać czyjąś uwagę), mówi się po angielsku. Pochodzi od tego słowo „atencjusz/atencjuszka”, czyli jak podaje słownik PWN: „Osoba poszukująca ciągłej atencji (uwagi), za wszelką cenę próbuje uzyskać aprobatę społeczeństwa”. Atencjusz robi w ostatnich latach karierę w Polsce. Słowo to zostało zgłoszone w plebiscycie na Młodzieżowe Słowo Roku 2017.
Kinga Rusin, skądinąd sympatyczna prezenterka, pojechała ostatnio do Hollywood i została atencjuszką. Jej wpis na Instagramie wywołał ogromne zainteresowanie w Internecie i nie przesadzając, obiegł kulę ziemską. Prezenterka donosi w nim, że przyćmiła samą Beyonce na jej własnym przyjęciu, łapała spojrzenia Bradleya Coopera, tańczyła z Leo di Caprio, a Charlize Theron częstowała ją pizzą. Co najważniejsze, dziennikarka przyciągnęła uwagę samej Adele, co zaowocowało słynnym zdjęciem z piosenkarką. Mimo wszystko wpis pani Kingi jest niegroźny i można go uznać za chwilowy spadek formy.
Co innego z rajstopami. To sprawa grubego kalibru. Małgorzata Pomorska, właścicielka Fabryki Rajstop Adrian, wystosowała na Facebooku firmy list do Andrzeja Dudy. Można powiedzieć, że do Adriana, bo tak nazywała PADa sekretarka prezesa w serialu „Ucho prezesa”.
Pani Pomorska pisze tak: „Panie Prezydencie (…) Podziwiam Pana, że jako osoba nikomu nieznana, potrafił Pan doskonale odnaleźć się w nowej rzeczywistości, pełniąc role głowy Państwa, co robi Pan znakomicie do tej pory (…) Pana patriotyzm, który jawi się w wypowiedziach, pełną godności postawą, swoboda wysławiania, olbrzymia kultura osobista i umiejętność zjednywania sobie ludzi to cechy, których nie da się wyuczyć, a które są tak ważne w kontekście zbliżających się wyborów (…) Dzisiaj jestem dumna z faktu, że mam w osobie Pana takiego Prezydenta i mam nadzieje, że tak będzie w następnej kadencji. Z poważaniem M. Pomorska Adrian Fabryka Rajstop.”
Padają też słowa potępienia dla tych niewychowanych ludzi, którzy mieli czelność gwizdać w Pucku na PADa i krzyczeć coś pod jego adresem. „(…) sięgają etycznych nizin i używają tak prostackiego i wulgarnego słownictwa” – to połajanka właścicielki Adriana dla gwiżdżących na Adriana–PADa. Kobieta oszalała, można by pomyśleć. Ale może w tym szaleństwie jest metoda. Może to kolejny dziwny sposób na zwrócenie uwagi klientów? Adrian znany jest z kontrowersyjnych reklam, chociaż zdarzały się i te zaangażowane społecznie, np. z udziałem Anny Grodzkiej. A może stoi za tym jakiś dramat – właścicielka z nieznanych powodów postanowiła z hukiem doprowadzić firmę do ruiny i wyjechać do ciepłych krajów?
O tym wyznaniu uczuć (opublikowany w przeddzień Walentynek) zrobiło się głośno. To żart, czy to tak na poważnie – zastanawiają się klientki. W każdym razie zapowiadają bojkot produktów. Z drugiej strony firmie może przybyć teraz wierna klientela innego, że tak powiem, sortu. W komentarzach ktoś napisał: „Metoda wsadzania kija w mrowisko doprowadzi do selekcji pseudoklientów i klientów”. Hmm… Kto to jest klient i pseudoklient? Czy to coś jak prawdziwy Polak i ukryta opcja niemiecka? Czy do tego zmierzamy?
Nie ma się co dziwić, że z tego wszystkiego posłance Lichockiej aż oczko poleciało i niechcący została atencjuszką roku 2020. Jej nazwisko stało się najczęściej wyszukiwanym hasłem w polskim Internecie od 2015 r. Przyćmiła i Kingę Rusin, i fabrykę Adriana, a kto wie, może i samą Beyonce.
Czy list z wyznaniem od Adriana do Adriana to polityka czy biznes? Może trzecia opcja – przypadek innego typu? Zaczęło się to 4 lata temu. Dla przypomnienia – panowała wtedy atmosfera wielkiej troski osób u władzy o życie nienarodzone. Codziennie objawiał się nam nowy uciekinier z wariatkowa. Najpopularniejsze były wówczas urojenia ginekologiczno – położnicze. Z czasem zaczęły ustępować poważniejszym objawom i przechodzić w ostre stany urojeń sądowniczych i konstytucyjnych. Leku na razie brak.
A może list do PADa to akcja pod kryptonimem rajstopy, tj. Rajdudy Plus. Skok fabryki na kasę. Kontrakt z rządem na grube miliony. Kreatywny księgowy dopisze pozycję do zrównoważonego budżetu. W PRL-u kobiety dostawały rajstopy na dzień kobiet. Może teraz Adrian będzie rozdawał. Prezenty koniecznie z hasłem „Prawdziwe rajstopy dla prawdziwych Polek”. Szaleństwo trwa.
fot. Flickr