Pewna gwiazdeczka internetowa z Nowego Jorku wylizała w samolocie kiblową dechę i filmik z tym „dziełem” zamieściła w sieci. Ta rozpaczliwa chęć zwrócenia na siebie uwagi nie byłaby warta komentarza (świat jest bowiem pełen głupich osób), gdyby nie fakt, że ta desperacka forma autoreklamy mówi nam coś ważnego o stanie umysłu epoki sekundowych celebrytów
Grimiestt to pseudonim połykaczki bakterii, która nie ukrywa, że jest dumna ze swojej akcji, gdyż ten sedesowy wygłup podniósł jej popularność. Co więcej wezwała podobne do siebie pustaki do światowego chellenge’u w szukaniu koronawirusa języczkiem.
Tylko czekać kiedy kolejna głupia gęś zrobi sobie filmik z lizaniem poręczy w autobusie. Królowa sedesu z przejęciem oznajmia, że od czasu światowej kariery wirusa z Wuhan osłabło zainteresowanie jej osobą i innymi gwiazdami Internetu. I tu jest, jak mówią grabarze, pies zakopany. Portale plotkarskie nagle nie mają o czym pisać! No bo jak napisać o bankiecie i kreacjach gwiazd na czerwonym dywanie, skoro czerwony dywan się zwinął jak Hołownia w kampanii.
Gwiazdeczki wypompowane przez Internet, media i Hollywood nagle stały się mniej ważne. Ludzie z wypiekami na twarzach śledzą rozwój epidemii i już osłabło ich zainteresowanie tematami takimi jak: kto z kim się bzyka, kto kogo puścił w trąbę, kto ma buty droższe niż trzy mercedesy, w czym (a raczej bez czego) na plaży wyginała się żona znanego piłkarza. Chiński wirus brutalnie zabrał temu towarzystwu popularność.
A jeszcze nie tak dawno, gdy w Japonii na skutek tsunami doszło do katastrofy w elektrowni atomowej w Fukushimie i do środowiska dostały się materiały promieniotwórcze, na skutek chorób popromiennych zginęło kilkanaście tysięcy osób, a sama chmura popromienna zagrażała nawet Polsce, to pamiętam, że tematem numer jeden w polskich mediach była historia o tym, czy wokalistka Doda przyszła na bankiet w majtkach czy jednak bez majtek. Naród autentycznie tym się interesował i nad tak ważkim tematem się pochylał.
Dziś już tak się nie da. Wirus z koroną jest na topie. Wszyscy mają w dupie sado romanse Jarosława Bieniuka, drogie kiecki Cleo, rozterki duchowe Violi Kołakowskiej, czy nowe buty psa Radka Majdana. Koronawirus zabrał celebrytom nie tylko popularność, ale także spore dochody. Jeśli kwarantanna będzie się przedłużać, gwiazdki będą musiały przemeblować swoje życie.
Nie będzie już nowego porsche i torebki za milion złotych. Trzeba będzie zrezygnować z rejsu jachtem po Karaibach i kupna apartamentu w Dubaju. Zegarek za sto tysięcy baksów już nie będzie ani powodem do szpanu, ani celem życia. I może dobrze. Bo dzięki temu zobaczymy wreszcie w celebrytach zwykłych ludzi, a nie tylko medialne kukły.
fot. Pixabay
O autorze
Krzysztof Skiba
Muzyk, satyryk, publicysta, aktor, konferansjer, autor happeningów, wokalista rockowy. Członek zespołu Big Cyc.