Czerwona kartka dla mainstreamu

Opozycja składająca się z Ujazdowskich jedynie legitymizuje ruinę polskiej demokracji, wręcz pomaga PiS we wprowadzeniu u nas swojskiej odmiany „Gileadu” (Opowieści podręcznej).

Granice mojego „foolproof’u” (idiotoodporności) zostały naruszone przez zjednoczone siły mainstreamowych mediów oraz polityków i ich wiernych żołnierzy, którzy jak jeden mąż uparli się dezawuować wynik, jaki osiągnął Paweł Kasprzak w wyborach, co – co ważne – stanowi symboliczne deptanie wszystkich kandydatów obywatelskich spoza mainstreamu, którzy jego zdaniem są nie solą demokracji, lecz zagrożeniem dla ancien regime’u, którego przywrócenie to panaceum, czyli lek na całe zło. Tu wtręt osobisty: to g…, a nie żadne panaceum. To narkotyk, który nas, razem z tym mainstreamem, zabija. Wybaczcie, ja, mimo że starawy, gruby hipochondryk, chcę żyć. Wieszajcie się sami, mili moi adwersarze, na pisowskich latarniach, sami idźcie na rampę, na której będzie selekcjonował was pan prezes – napiętnowani na lewo, ślepi na własne życzenie na prawo. Beze mnie. Odmawiam zgody na selekcję i dobrowolną ślepotę.

Po pierwsze:

PiS rządzi nadal. Opozycja, jak jej nie definiować, mimo tego, że ma więcej od niego zwolenników, przegrała. Parlament jaki jest, każdy widzi. A nie wierzę w to, z całym szacunkiem dla przyzwoitych ludzi z „naszej strony”, którzy tam trafili, że en masse będą potrafić przeciwstawiać się skuteczniej pisowskiemu bezprawiu, niż czynili to ich poprzednicy przez ostatnie cztery lata. Zatem: ich pobyt w parlamencie ma tylko jeden wymiar: stanowi legitymizację fasadowej demokracji, w gruncie rzeczy, bardzo Was, porządnych ludzi, przepraszam, wiem, że w co najmniej kilkunastu przypadkach to nie jest świadome, czyli nie jest wspieraniem fikcji, którą sprzedaje nam PiS. A fikcja ta polega na tym, że naród woli rodzimą odmianę faszyzmu od bycia w „kosmopolitycznej” Europie. Nie, nie woli. „Naród” korzysta z najwygodniejszej dla niego oferty, a Wy nie macie dla niego oferty, która przebiłaby ten pisowski „SKOK”/”Ambergold”. Nie narzekajcie więc na ludzi, tylko nauczcie się ich przekonywać do swoich racji, nauczcie się tego w warunkach pisowskiej dyktatury, a nie udawajcie, że jej nie ma, że jest normalnie. Społeczeństwo jest nie głupie, lecz zajęte codziennym życiem, jest żabą, powoli gotowaną przez PiS. I nie stanowi to powodu do pogardy dla niego, lecz konieczność poprawy nas samych, którzy – jak którzy – nie umiemy go ostrzec przed konsekwencjami upadku Weimaru. „Naród” wcale nie zgadza się na „ostateczne rozwiązanie” kwestii opozycji, LGBT, uchodźców, „lewaków”… on tego nie bierze pod uwagę. Zupełnie jak porządni Niemcy, którzy brali to za „element propagandy”, a nie słowa przeistaczające się w czyny.

Po drugie:

Od ogółu do szczegółu: pisałem wielokrotnie, że jedynym plusem tego, że barbarzyński PiS demontuję Polskę jako państwo leżące w obszarze cywilizacji europejskiej, jest obudzenie sprzeciwu w postaci realnego powstania przeciwciał, czyli zalążków społeczeństwa obywatelskiego. Takich realnych, jak na przykład Komitet Obrony Demokracji, Ogólnopolski Strajk Kobiet czy Obywatele RP. Polska obecnie, mimo pozorów ustroju parlamentarnego, demokratycznego, już weszła w fazę permanentnego stanu wyjątkowego, istnieją już jako prawne fakty instrumenty do dławienia tych, którzy są przeciw władzy PiS. I są one już wykorzystywane. Obecnie czekamy już tylko nie na eskalację bezprawia, lecz na termin jej rozpoczęcia.

W takich okolicznościach dezawuowanie tych składowych społeczeństwa obywatelskiego, które stawiało i stawia realny opór zamachowcom stanu, to gorzej niż zbrodnia, to błąd.

Jeśli zatem czytam na stronach TOK FM, że „Kasprzak przegrał” i że „jego środowisko przeszkadzało wielokrotnie w porozumieniu opozycji” (by Ujazdowski, wiceprezes PiS, obecnie w Koalicji Obywatelskiej), to mnie trzęsie. I to bez informacji, że na Pawła głosowało ponad 83 tysiące ludzi, więcej niż na wodza Schetynę. Nie z wściekłości mnie trzęsie. Z oburzenia na to, że tak gładko mainstreamowe medium łyka kłamstwo obrzydliwe na temat emblematycznego przykładu człowieka, który od samego początku PiS przeciwstawiał się skutecznie, w przeciwieństwie do partii opozycji parlamentarnej. Takie odwracanie kota ogonem, w którym ci, którzy z dyktaturą walczą, mianowani są przez tych, którzy w jej budowaniu uczestniczyli, pożytecznymi idiotami, to niedopuszczalna podłość. Nie da się zbudować niczego trwałego na kłamstwie. Hańbą naszą jest to, że naszym Piotrowiczem jest Ujazdowski. Veto!

Kajetan Wróblewski

fot. Pixabay

O autorze

2 thoughts on “Czerwona kartka dla mainstreamu

  1. Tekst tendencyjny aż do granic głupoty i jeszcze drugie tyle po ich przekroczeniu.

  2. Kajetan,
    Co stale przeszkadza okrzepnąć zalążkom obywatelskiego społeczeństwa? Czy to jest jedno co? Może więcej? Kto może wiedzieć? Pan Markowski? Pan Piątek? Ja nie wiem, mam tylko hipotezy i one są okropne.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Głosy w dyskusji

Wybory już za:

Dni
Godzin
Minut
Sekund

Znaczenie „partyjnego programu”

Wygrane kampanie PiSu w praktyce uruchamiały spontaniczne działania oddolne (by użyć ukochanego słowa z czasów „Solidarności”) nie tylko działaczy partyjnych, ale bardziej zaangażowanych wyborców PiSu. Program najwyraźniej do nich przemawiał i zostawiał miejsce na włączenie się w akcję za własną partią.

Czytaj »