Czy polski kontrwywiad zawalił sprawę Ramana Pratasiewicza?

O tym, że Raman Pratasiewicz został porwany, grzmi cały świat. Ale o tym, że był to wynik poważnych błędów osób, które powinny zapewnić mu bezpieczeństwo, słychać niewiele

Piotr Niemczyk: – Obowiązek ochrony każdej osoby przebywającej na terenie RP wynika z art. 37 Konstytucji. I chociażby dlatego służby policyjne i specjalne powinny Ramanowi Pratasiewiczowi zapewnić bezpieczeństwo (także ostrzegając go przed zagrożeniem). Jeżeli wokół Białorusina kręcili się agenci białoruskiego czy rosyjskiego wywiadu, to należało ich rozpoznać i przejąć kontrolę nad sytuacją.

Artykuł 37 Konstytucji Rzeczpospolitej stanowi, że kto znajduje się pod władzą Rzeczpospolitej Polskiej korzysta z wolności i praw zapewnionych w Konstytucji. Czyli każdy, bez względu na to jakie ma obywatelstwo, jakiej jest narodowości, jaki ma kolor skóry i jakiego jest wyznania, może oczekiwać od Polski, że zapewni mu bezpieczeństwo i  to jest obowiązek Polski nałożony przez Konstytucję.


Tymczasem, wszystko wskazuje na to, że polski kontrwywiad, polskie służby specjalne, kompletnie zawaliły sprawę Ramana Pratasiewicza. On powinien był objęty być ochroną przynajmniej z dwóch powodów. Po pierwsze dlatego, że należało mu zapewnić bezpieczeństwo, a wiadomo było, że dostaje pogróżki i że są pewne środowiska, które rzeczywiście były gotowe, aby go fizycznie zaatakować.  Ale co może ważniejsze, powinien być kontrolowany przez polski kontrwywiad dlatego, że Raman Pratasiewicz i inne osoby z jego środowiska były celem wywiadu rosyjskiego i białoruskiego. Oni rozpoznawali jego otoczenie, jego plany, starali się przejąć kontrolę nad jego działalnością.

Polski wywiad ewidentnie się tym nie zajął. Pratasiewicz, co wyraźnie widać, nie był objęty wystarczającą kontrobserwacją, nie był przeszkolony w zakresie stosowania zasad bezpieczeństwa, prawdopodobnie nie był szkolony w zakresie bezpiecznego korzystania ze środków łączności.

I nie jest żadnym usprawiedliwieniem to, że przeprowadził się on na Litwę, ponieważ pierwszym jego miejscem złożenia deklaracji azylowej była Polska i Polska w pewnym sensie objęła obowiązek opiekowania się nim. I nie było żadnym usprawiedliwieniem to, że on leciał z Grecji na Litwę i tam był objęty prawdopodobnie białoruską i rosyjską obserwacją. I nie było usprawiedliwieniem to, że Swiatłana Cichanouska tydzień wcześniej leciała tym samym samolotem rejsowym, ponieważ w interesie Polski, w interesie polskiego bezpieczeństwa, było identyfikowanie wszelkich działań służb rosyjskich i białoruskich wokół Ramana Pratasiewicza. I to nie chodzi o bezpieczeństwo samego Pratasiewicza, to jest również ważne ze względu na kontrwywiadowczą ochronę państwa polskiego.

O autorze

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Głosy w dyskusji

Wybory już za:

Dni
Godzin
Minut
Sekund

Znaczenie „partyjnego programu”

Wygrane kampanie PiSu w praktyce uruchamiały spontaniczne działania oddolne (by użyć ukochanego słowa z czasów „Solidarności”) nie tylko działaczy partyjnych, ale bardziej zaangażowanych wyborców PiSu. Program najwyraźniej do nich przemawiał i zostawiał miejsce na włączenie się w akcję za własną partią.

Czytaj »