Pamiętacie? Najpierw były złośliwe żarciki o lemingach. Gdy zostaliśmy elementem animalny, oburzeni wdzialiśmy koszulki z nadrukiem „Gorszy sort” i okazało się, że stoimy tam, gdzie stało ZOMO
Po wyborach żarty się skończyły, na bruk wylecieli urzędnicy, nawet ci nie z politycznego nadania, setki osób w TVP, Polskim Radiu, kompetentni, cenieni na świecie, dyrektorzy stadnin i szefowie firm kontrolowanych przez państwo. Tłum zafalował z oburzenia w fotelach przed telewizorem.
Prawnicy wspierający sędziów w Trybunale Konstytucyjnym odchodzili jeden po drugim. Tak gotowało żabę i kroiło salami odkrycie kulinarne prezesa. W kilka miesięcy straciliśmy crème de la crème obrońców Konstytucji. Wyszliśmy na ulicę. Ale bardziej oburzyły nas grzechy Kijowskiego. Taki mamy KOD wrażliwości.
Gdy radykalnie ograniczono aborcję asfalt ulic skrył się pod czaszami czarnych parasolek, szybko wypierdolono spod nich zwolenników „kompromisu aborcyjnego” i przeciwników wulgaryzmów. Cóż, demokrację buduje się w ciągłym sporze. Toczonym pod parasolką, parasolem na plaży w Lizbonie i pod okupowaną mównicą sejmową. Ale święta to czas zgody, więc posłowie zawiesili strajk. Mrozu zawiesić nie mogli, więc obywatele pod Sejmem marzli dalej.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Idą ponure czasy. Widzieliśmy ostrzegawcze sygnały. Nie podziałały
Trudno się dziwić, że gdy pomiatano niepełnosprawnymi, lekceważono nauczycieli, ośmieszano lekarzy rezydentów, nikt nie cisnął kamieniem w rządową limuzynę. A przepraszam, poleciały… jajka na Dudę. Rzucająca zebrała większe cięgi od swoich niż od obrzucanych. Los wynagrodził celebrycką popularnością, gdy jej piękną twarz, przyciśniętą kolanem policjanta do trotuaru, zobaczył świat na czołówkach gazet.
Nie skończyło się jak z Floydem, nie porównaliśmy więc skali demonstracji w USA i RP. A Szczęsnego i Adamowicza uczciliśmy stateczną zadumą.
Gdy w Szczecinie samobójstwo popełnił syn posłanki, zaszczuty przez rządowe media, realizujące plan ataku na PO, wydawało się, że tym razem wykonawca brudnego zlecenia poczuje wściekłość gorszego sortu. Stał się jednak cud. Duklanowskiego uratował JPII.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Nie ma już portu, który by przyjął tak niebezpieczny ładunek
Posłowie PiS z wdzięczności, spontanicznie wyciągnęli w Sejmie portrety papieża. I tak stojąc przeszli do obrazkowej historii Polski. Potem uchwałą ustalili co jest prawdą, czym zapisali się w światowej historii głupoty. Na koniec zdecydowali, że codziennie o godz. 20 w telewizyjnym kołchoźniku transmisje z papieskich homilii przypomną starszym młodość, a młodym pokażą socjalizm. Idąc tym tropem portret Wojtyły ozdobi szkoły, przedszkola, żłobki. Nic nie wiadomo o urzędach, dworcach, szpitalach, sportowych halach.
Po tej misyjnej robocie PiS z popcornem zasiadł w fotelach, by obserwować efekty. Opozycja, która nie może się pochwalić takimi osiągnieciami w laicyzacji kraju, wszczęła tumult. Kosynierzy się nie dołączyli. Ich uczciwa, szczera i prosta jak krój sukmany wiara przywróciła im wyczucie skąd wieje wiatr.
Obraz na dziś jest taki: z lewej nacierają wrażliwi na krzywdę ofiar, z prawej szarżują wściekli na wkładanie kija w szprychy. Antypisowskie rydwany jeszcze nie ruszyły, więc szprych nie połamano
JPII nie żyje od 2 kwietnia 2005 roku, o czym pamiętają chyba tylko twórcy memów i młodzi, którzy o 21.37 intonują „Barkę”. Mniej zorientowanym powiem, że ulubiona pieśń papieża śpiewana podczas melanżu, to nie objaw szacunku, to beka (melanż to fajfy, impra, balanga, a beka to żart, jaja, ciągnięcie łacha).
Biskupem diecezji krakowskiej Wojtyła nie jest od 45 lat. Do diabła, wielu chronionych księży pedofilów tam już jest. Nie żyje wiele ofiar. A żyjący musieli sobie poradzić z traumą.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Ale nam się porobiło…
Na świecie odbrązowanie papieża zaczęło się jeszcze za jego życia, w Polsce trwa od kilku lat, fakt nienachalnie. Czemu więc w marcu 2023 roku rozpoczęliśmy kolejną wojnę domową w obozie demolkracji? Co by się więc stało gdybyśmy papieską winą zajęli się za 8 miesięcy. Czy ważniejsze uspokoić moralne wzmożonych, czy wypalić grzech do cna? A to drugie nie będzie możliwe, jeśli kolejne lata będą się tu panoszyli kapłani zakonu podłości. Tego jestem pewien bardziej niż wszystkich mych wcześniejszych tez.
Kościół wspiera zło 2000 lat, JP nie popełni już żadnego grzechu, bo nie zmartwychwstanie, choćby z szacunku dla Jezusa. Jędraszewskiego trzeba odciąć od mediów, polityków i wszelkich instytucji nie wyłączając piekarni. Bez wyborczej wygranej nie ma na to szans.
A nie wygramy, gdy zamiast walczyć o ukaranie zwyrodnialca z Radia Szczecin, zamiast kopać w dupę polityków opozycyjnych partii by utworzyli jedną listę, zamiast ruszyć w Polskę, by przekonać wahających się, że dalsze rządy PiS to katastrofa, zamiast szykować kontrolę wyborów, będziemy uprawiać hamartiologię Karola jr. Intensywność kłótni wyczerpie nas.
Przy zachowaniu proporcji i głębokim szacunku dla setek tysięcy ofiar zaryzykuję porównanie. Mamy wojnę, która pod pewnymi względami przypomina tę tuż za granicą.
PRZECZYTAJ TAKŻE: Zmieniony kodeks wyborczy, kierunek – powyborczy chaos
Politycy o rosyjskiej mentalności i metodach działania, wspierani instrukcjami pisanymi cyrylicą, najechali kraj. Jeśli przedłużą okupację o kolejne 4 lata, nie damy rady. Skończy się pomoc Zachodu, wyczerpią nasze wątłe siły.
Wtedy Ziobro, Świeczkowski itp., opanują sądy wyrzucając wszystkich sprawiedliwych. Błaszczak pozbędzie się ostatniego plutonu kompetentnych oficerów. Morawiecki znacjonalizuje biznes do poziomu zakładów szewskich. Niedzielski zmieni szpitale w psychuszki. Za sprawą Czarnka w szkołach program narzuci Ordo Iuris. Gliński odetnie resztkowe wsparcie kultury niezależnej i w kinach będziemy oglądać kolejne sequele filmu Smoleńska, z mutacją zakończeń. A w Zachęcie zawisną obrazy Matejki Boskiej.
By poznać trendy w sztuce trzeba będzie jeździć do Amsterdamu, Pragi, Paryża, jeśli będzie nas stać i jeśli nie zamkną granic.
Zapomnimy wtedy o rozliczeniu papieża, wolnych sądach i mediach, nowoczesnych szkołach, równych drogach. Zapomnimy o wszystkim.
O autorze
Wojciech Fusek
Dziennikarz, redaktor, były dyrektor wydawniczy i zastępca redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”, autor książek górskich