Dziś sędziowie, jutro Ty. A posłowie może pojutrze

Mówi się, że PiS wypowiedział wojnę sądom i sędziom. To tylko pośrednio prawda. PiS wypowiedział wojnę polskiemu społeczeństwu, całemu, także swoim zwolennikom. Bo każdy z nas uzależnia swoje decyzje od tego, co wolno w wolnym kraju, a czego nie wolno, co jest sprawiedliwe, a co nie, co jest dobre, a co złe, a o naszej racji rozstrzyga sąd. I tylko sąd. Na podstawie Konstytucji RP, międzynarodowych traktatów i dyrektyw, polskich ustaw

Nie czytałam ubezwłasnowolniającej sędziów ustawy kagańcowej, ale czytałam w dobrych, rzetelnych źródłach jej szerokie omówienia i opinie osób, które są dla mnie autorytetem. Mam w związku z tym trzy myśli – oprócz oczywiście generalnej, że Stalin byłby dumny z „niezależnej” myśli pisowskiej, wyrażonej tym projektem, a w Unii Europejskiej stalinowskich państw niet.

Myśl pierwsza: PiS z przystawkami nie przewiduje pokojowo oddać władzy w wyobrażalnej dla nich przyszłości. Nie wprowadzaliby takiej ustawy, gdyby pomyśleli, że gdy przegrają wybory, to te sądy automatycznie będą podległe ich konkurentom.

Myśl druga: Często jest cytowany artykuł 9d projektu Przedmiotem obrad kolegium i samorządy sędziowskiego nie mogą być sprawy polityczne, w szczególności zakazane jest podejmowanie uchwał wyrażających wrogość wobec innych władz Rzeczypospolitej Polskiej i jej konstytucyjnych organów, a także krytykę podstawowych zasad ustroju Rzeczypospolitej Polskiej. Jak dla mnie to sędziowie, kolegia i samorządy sędziowskie w swoich uchwałach występują w obronie podstawowych zasad ustroju Rzeczypospolitej Polskiej, zatem ten akurat przepis nie jest groźny, jeśli traktować go literalnie.

Myśl trzecia (poniekąd związana z drugą): PiS z przystawkami uważają się za Rzeczpospolitą Polską. Żebym była dobrze zrozumiana, nie siebie i swoich wyborców, a wyłącznie siebie, te kilkadziesiąt tysięcy osób będących członkami partii wraz z rodzinami i kamratami. Niestety jeszcze nie mam w związku z tym żadnej głębszej refleksji.

Walkę o zachowanie podstawowych zasad ustroju Rzeczypospolitej Polskiej wielu ludzi prowadzi w Polsce od czterech lat. W rezultacie tej walki ponoszą rozmaite konsekwencje. Rezygnacja z dotychczasowego życia prywatnego, kłopoty w pracy, utrata pracy, brak możliwości znalezienia pracy w miejscowości zamieszkania, kłopoty dzieci w szkołach, uszczerbek na zdrowiu. Są przesłuchiwani i stają przed sądami właśnie, oskarżani przez policjantów i prokuraturę o wykroczenia i przestępstwa, których nie popełnili. Niektórzy zostali pobici, jeden człowiek się spalił, a jeden został zadźgany nożem.

Nie jest zatem tak, że dziś jest dziś, a wczoraj była próżnia. Dziś jest konsekwencją wczoraj, a jutro będzie konsekwencją wczoraj i dziś. Jeśli „Ty”, z nazwy obecnych demonstracji „Dziś sędziowie – jutro Ty”, jeszcze nie odczułeś na swojej skórze działalności tej władzy, to prędzej czy później odczujesz. Nawet jeśli zatkasz uszy, schowasz głowę w piasek lub będziesz oglądać wyłącznie telenowele, Netflixa czy TV Trwam. Nie mam zamiaru straszyć jak odczujesz, ale już współczuję momentu, gdy odkryjesz, że to jednak Ciebie też dotyczy. A zwolennikom PiS współczuję momentu gdy odkryją, że to jednak kłamstwo było.

Sędziowie są szczególną grupą zawodową. Są przede wszystkim ludźmi, którzy z jednej strony sprawują jedną z trzech równorzędnych władz w Polsce, a z drugiej pełnią służbę polskiemu społeczeństwu, polskiemu prawu, którego podstawą jest Konstytucja. Jest ich niewielu, około 10 tysięcy osób. Do niedawna wypełniali swoje sędziowskie przyrzeczenie jedni lepiej, drudzy gorzej. Planowali swoją drogę zawodową, także naukową, uzupełniając wiedzę na temat obowiązującego nas prawa międzynarodowego i uchwalanego w Polsce. W coraz gorszych warunkach pracy, proponując reformy sądownictwa odrzucane przez kolejne władze, przez ostatnie lata zawalani dodatkowo tysiącami bzdurnych spraw wytaczanych przez partię obywatelom. Z tych bzdurnych spraw, które nigdy nie powinny do nich trafić, wynoszą na światło dzienne ich istotę, wydając wyroki uniewinniające, które kiedyś znajdą się w annałach najwybitniejszych orzeczeń jeszcze wolnej, sądami wolnej, Polski.

Teraz, aby być wiernymi tej przysiędze muszą uczestniczyć w sporze, którego nie wywołali. Nikt jak oni nie zdaje sobie sprawy, że wojna partii rządzącej z ich niezależnością i niezawisłością jest tak naprawdę wojną z całym społeczeństwem. Są tylko w pierwszym szeregu kolejnych grup zawodowych, zwłaszcza zaufania publicznego, którym partia zechce wpisać zakazy i nakazy do statutów ich organizacji samorządowych, którym nakaże lub zakaże określonych zachowań czy postępowań. Są na pierwszej linii obrony każdego pojedynczego człowieka, prywatnie czy jako przedsiębiorcy, i całych grup społecznych, które zaatakuje partia, władza państwowa, władza samorządowa, hierarchowie Kościoła rzymsko-katolickiego.

Jest ich tylko 10 tysięcy, na których zwala się cały impet nienawiści tej władzy do wolnych ludzi. Nie kilkaset tysięcy jak nauczycielek, pielęgniarek, rolników czy górników. DZIESIĘĆ TYSIĘCY, od których zależymy MY WSZYSCY.

„Jutro Ty” nie dotyczy rzecz jasna posłów i posłanek. Oni naszymi rękami usadowili się wygodnie w Sejmie na kolejne cztery lata i w przeciwieństwie do innych pracowników mogą się spóźniać do pracy, być nieobecnymi, uważać jakieś swoje zadania za przecenione, więc niewarte ich uwagi/obecności, mogą sobie strzelać selfiaki ze zdrajcami Polski (nie napisałam Rzeczypospolitej Polskiej celowo, żeby nikomu się nie pomyliło w związku z tym co wyżej), mogą być na urlopach (mimo, że w tym zakładzie pracy jeszcze się nie napracowali) albo kandydatce na urząd prezydenta kraju wolno narzekać w radiu, że mało było demonstrantów. Wyjątkowa bezczelność ze strony posłanki, która palcem nie kiwnęła, żeby jej ponad 400 tys. wyborców raczyło ruszyć pupska pod Sejm.

Na srebrnej tacy podają niszczycielom Polski rzeczywiste powody do kpin nie tylko z nich, ale także z nas. Bo to przecież nasi reprezentanci. Po co ktoś ma, spoza twardych zwolenników, na nich głosować? Na ludzi, którzy nie potrafią się zmobilizować, którzy nie potrafią zmieść swoimi argumentami i działaniami ani postępowania marszałków, ani dewastujących ustrój państwa ustaw, którzy przez cztery lata nie potrafili wypracować strategii radzenia sobie z pisowską obstrukcją, którzy za to sami się ośmieszają? Kto z wahających się na kogo i czy w ogóle głosować ma ochotę dać się ośmieszać? Czy są w końcu w stanie zrozumieć, że sami zapracowują na swoje marne wyniki? Ale mało tego, wedle ich mniemania następnym razem znowu na nich zagłosujemy. No, bo na kogo? Chciałabym żeby się bardzo zdziwili, żeby ich głupota, głuchota, arogancja i partactwo zaniemówiły ze zdziwienia i poszły się żywić gdzie indziej niż z naszych podatków.  Tyle, że to może nastąpić dopiero za cztery lata. Tymczasem gore już teraz. Już teraz nasza Polska obracana jest w pustynię. Nie tylko jako kraina bez drzew i wody, ale także jako kraina bez woli i bez wolności, bez opozycji wobec fundamentalizmu religijnego, ładującego się faszyzmu, dyktaturze miernych ale wiernych.

Zatem póki co olejmy „opozycję” (no chyba, że doprowadzimy do wykopania nieobecnych rankiem 19 grudnia 2019 r. z Sejmu) i solidaryzujmy się z sędziami. Bo oni reprezentują wprost majestat państwa, o którym mało kto już pamięta.

Ewa Borguńska

fot. Katarzyna Pierzchała

O autorze

Głosy w dyskusji

Wybory już za:

Dni
Godzin
Minut
Sekund

Znaczenie „partyjnego programu”

Wygrane kampanie PiSu w praktyce uruchamiały spontaniczne działania oddolne (by użyć ukochanego słowa z czasów „Solidarności”) nie tylko działaczy partyjnych, ale bardziej zaangażowanych wyborców PiSu. Program najwyraźniej do nich przemawiał i zostawiał miejsce na włączenie się w akcję za własną partią.

Czytaj »